Artykuły

Warszawa. Promocja "Marii Awarii"

W piątek 17 października w Palladium koncert Marii Peszek promujący jej najnowszą, ale już platynową płytę "Maria Awaria". Specjalnie dla "Gazety" artystka zdradza sekrety swoich piosenek.

Tytuł: "Maria Awaria". W latach 30. amerykański fotograf Edward Curtis fotografował Indian. Pamiętam doskonale zdjęcia Kopiącego Kopyta, Deszczu w Twarz, którzy nadawali sobie takie pseudonimy, wkraczając na wojenną ścieżkę. Maria Awaria to jest mój wojenny indiański przydomek (śmiech). Tak naprawdę ten tytuł długo już za mną chodził. Wszyscy oczekiwali płyty punkowskiej, głośnej, brudnej. Tymczasem ona przeniosła się w zupełnie inny klimat, spokoju, jakiejś metafizyki, czy - jak ja to nazywam - hedonizmu mistycznego. Ta płyta mogła się więc nazywać "Hedonia" albo "Bezwstydnik do słuchania", ale zbytnio zalatywało mi to krainą łagodności i piosenką poetycką. Tytuł musiał więc być zadziorny.

"Miś"- to jest pierwsza piosenka, która w ogóle powstała na tę płytę. Pamiętam dokładnie ten dzień, byłam u Foxa w studiu, za oknem było ponuro, mgła, a w tle sączył się dźwięk organów Wurlitzera. Chciałam, żeby "Miś" był połączeniem czegoś polarnego, ale i gorącego jak pustynia w Arizonie.

"Kobiety pistolety" - zaczątek tekstu powstał podczas podróży do Kołobrzegu. Jadąc samochodem w nocy, słuchałam radia, w którym akurat puszczano dużo ostrych, gitarowych piosenek granych przez kobiety. Sam tytuł nie jest jednak moim wymysłem. Pochodzi od tytułu wystawy pięknych, ale bardzo zbereźnych rysunków artysty Adama Drabińskiego, z którym zetknęłam się przy projekcie "Muzyka ze słowami".

"Marz*nę bez ciebie" - na początku zalatywała trochę piosenką francuską, trzeba ją było więc rozbebeszyć. Bardzo kocham ten utwór, choć są tam niebezpieczne inspiracje Preisnerem, jakimiś dziwnymi zaśpiewami. No i Nipponem.

"Rosół" - przy powstaniu tej piosenki towarzyszyło nam bardzo dużo czerwonego wina. W ogóle, jak teraz wspominam, wino towarzyszyło nam przez całą płytę.

"Miłość w Systemie Dolby Surround" - W tym kawałku gościnnie pojawia się Edek. Jeśli chodzi natomiast o podkład muzyczny, to Andrzej Smolik bardzo silnie inspirował się ścieżkami dźwiękowymi z filmów porno z lat 70.

"Reks" - na płytę trafiła wersja pierwotna. Powtarzaliśmy nagranie tej piosenki dziesiątki razy, żaden nie był tak dobry jak pierwszy.Ciekawostką jest wynalazek perkusyjny Andrzeja - kartonowe pudło ze śrubkami. Tekst jest autorstwa Petera Lachmanna.

"Hujawiak" - to jest bardzo polski utwór. Chciałam, żeby na płycie zabrzmiało coś ludowego. Na początku Andrzej włożył do niego fragment Chopina. Nie brzmiało źle, ale zdecydowaliśmy się jednak na większą powściągliwość. To jest właściwie utwór biesiadny, w który wpleciony jest moja mała filozoficzna rozterka o poszukiwaniu sensu.

"Maria Awaria" - powstał trochę z wygłupów. Na początku piosenka brzmiała jak PJ Harvey, odrzuciliśmy ją jednak. Potem przyszła inspiracja filmami Tarantino, ale wciąż to nie było to. Tekstowo "Maria Awaria" miała aż cztery wersje, pierwsza była np. balladą dziadowską o Marii zaszczutej przez ludzi, którzy jej nie rozumieją. Taka Malena z Pragi. Nagrałam ją w końcu na strasznym zmęczeniu, na jednym oddechu od początku do końca.

"Superglue"- piosenka o miłości, która jeśli chodzi o tekst, jest moim szczytowym osiągnięciem. Kiedyś komplementem dla mężczyzny było określenie superman. Od dziś będzie się mówić superklej.

"Ciało" - na początku miało być tanecznie, a skończyło się preriowo-bluesowo. Smolik całkiem trafnie powiedział, że "Ciało" utrzymane jest w szamańsko-błotnych klimatach.

"Rozpuda" - bardzo długo nie potrafiłam zaśpiewać tej piosenki bez śmiania się. Andrzej zagrał ją na takich starych kościelnych organach, które dostał kiedyś od jednego księdza. Słychać zresztą w "Rozpudzie" moje inspiracje sakralną muzyką Jana Sebastiana Bacha, ale też i muzyką Ennio Morricone.

"Niebo" - niebezpieczny utwór, bo trochę zbyt ładny. Na początku myślałam, że nie trafi więc na płytę, ale zakochał się w nim mój tata i powiedział, że jeśli go nie będzie, to on to p...doli.

"Ładne słowa - kompletny żart i wygłup, właściwie takie postscriptum do całej płyty. Rodzaj transowej dobranocki.

"Muchomory" - bonusowy utwór, wymyślony przez Foxa. Moim zdaniem fantastycznie, choć w zupełnie nieoczywisty sposób zamykają płytę.

Koncert Marii Peszek w piątek, 17 października w Palladium na ul. Złotej 7/9. Początek o godz. 21. Bilety 45 zł w przedsprzedaży i 55 zł w dniu koncertu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji