Artykuły

Pływanie bez telewizora

"Pływanie synchroniczne" w reż. Janusza Łagodzińskiego w Teatrze im. Bogusławskiego w Kaliszu. Pisze Robert Kordes w Życiu Kalisza.

Oto mamy sztukę współczesną, traktującą o tym, co nas otacza - w każdym miejscu i o każdej porze. "Pływanie synchroniczne" czeskiego dramatopisarza Davida Drabka wyreżyserował w kaliskim teatrze Janusz Łagodziński. Premiera odbyła się w minioną sobotę.

Drabek nie tylko pisze sztuki, ale też je reżyseruje, a i na tym nie koniec, bo trochę z niego publicysta i trochę kabareciarz. Tę skłonność do mówienia wieloma językami i docierania z przekazem do różnych grup publiczności wyczuwa się również w "Pływaniu synchronicznym". Ciężar akcji spoczywa tu na sekwencjach zamkniętych dosadnymi, nieraz dowcipnymi puentami. Jednak nie o humor tu chodzi, a w każdym razie nie tylko o humor. Generalnie rzecz jest o tym, do jakiego stopnia opanował nas już telewizyjny bełkot, jak bardzo oblepieni jesteśmy reklamową papką, odmóżdżeni przez tabloidy, telenowele, teleturnieje, wideoklipy, plotki, skandale i prymitywną agresję. Wydawać by się mogło, że dobór tego, co czytamy i oglądamy, nie jest najważniejszą rzeczą pod słońcem. Sztuka dla gawiedzi istniała zawsze, miała się dobrze i świat od tego jakoś nie zginaj. Rzecz w tym, że współcześnie wciska się już w każdy kąt, dyktuje nam treść naszych rozmów i wybiera za nas język którym się posługujemy, rządzi naszym wyglądem, zachowaniami i przekonaniami, wpływa na ludzkie losy, na to, kim chcielibyśmy być i kim naprawdę jesteśmy. Dotyczy to również tych, którzy jeszcze uczestniczą w kulturze wysokiej. Nie żyją przecież w izolacji i z całym tym ogłupiającym chłamem stykają się codziennie, wychodząc na ulicę i obcując z ludźmi. Czy jest to powód do wyrywania sobie włosów z głowy? Dla większości z nas nie. Co najwyżej ponarzekamy sobie, że mamy 60 programów, a mimo to nie mamy czego oglądać. Dla bohaterów "Pływania synchronicznego" problem jest jednak dramatyczny i nie ogranicza się tylko do repertuarowego i intelektualnego ubóstwa mass mediów. Kiedyś obiecywali sobie, że nie ulegną masowemu bezguściu, pogoni za modą, popularnością i pieniądzem. Okazuje się to trudniejsze niż można by przypuszczać. Oto np. Paweł (Mariusz Witkowski) staczać musi boje z własną żoną i dzieckiem, którzy nie rozumieją dlaczego nie mieliby mieć tego, co mają wszyscy. - Co mam robić, żeby ci się podobać? Zarabiać "kapuchę", uśmiechać się do każdego oszusta i złodzieja, obżerać się na przyjęciach? - pyta żonę. - Od dłuższego czasu nie wiem w ogóle, o co chodzi między ludźmi. Zaczęło się od tego, że te słowa w radiu, na ulicy czy w telewizji przestały mieć dla mnie jakikolwiek sens. Patrzyłem na ludzi, łapałem oddech, żeby wreszcie zaskoczyć, ale żadnego efektu. Takie stany są coraz dłuższe -wyznaje Filip (Dariusz Taraszkiewicz). - Wciąż zapominam o sobie samym. Nie modlę się, nie medytuję, nie czytam starych listów, gadam bezsensy. Pozostał tylko Wielki Brat-wieprz - mówi Kajetan (Zbigniew Antoniewicz), telewizyjny showman prowadzący talk show, a więc -zdawać by się mogło - człowiek sukcesu, który powinien być z siebie zadowolony. W którymś momencie nie wytrzymuje i - nie zważając na to, że patrzą na niego miliony telewidzów - łamie konwencję własnego programu. Przez moment jest szczery do bólu, agresywny, nawet chamski, ale prawdziwy. Wydaje się, że to jego koniec w show-biznesie i że przy tej okazji pomieszał trochę szyki Wielkiemu Bratu. Ale nic z tego. Wielki Brat nie takie już rzeczy przerabiał. Kajetan dostaje nowy program, taki właśnie, jakim był jego ostatni wyskok -chamski, złośliwy i szczery do obrzydliwości. W podobny sposób show-biznes wchłonął kiedyś hipisowską kontestację, potem bunt punków i wchłania do dziś każdy, byle spektakularny, odruch sprzeciwu. Czy więc nie ma żadnego wyjścia? Jakieś pewnie jest, ale już nie-ludzkie, prawie niemożliwe i kosztujące tyle, że uciekinier przestaje być sobą. Pokazuje to przykład Filipa w groteskowej, ale i na swój sposób pięknej scenie ucieczki poprzez wodę. Szczegółów nie zdradzajmy. Powiedzmy tylko, że takich zapadających w pamięć scen i epizodów Jest w tym spektaklu więcej. Świetne są na przykład Izabela Beń, Agnieszka Dulęba-Kasza i Kama Kowalewska w rolach panienek, które "są trendy", z mózgami skutecznie zdrenowanymi przez kulturę masową Takich pół idiotek znamy, niestety, więcej, a aktorki musiały się nieźle bawić, wcielając się w te popkulturowe mutantki.

- Teatr ma być bardzo krzykliwy, choćby dlatego, że gra codziennie i grają w nim żywi ludzie. To jest trybuna. Odczuwam wstręt do rzeczy ekstremistycznych, ale właśnie dlatego, że takie rzeczy - na przykład małomieszczaństwo i mass media -nam zagrażają ludzie muszą się bronić, muszą krzyczeć. Teatru, który tego nie robi, nie rozumiem - mówi David Drabek. W kontekście "Pływania synchronicznego" słowa te wydają się być jak najbardziej na miejscu.

Reżyser Janusz Łagodziński zrozumiał to przesłanie dość dosłownie, ale uważam, że trafnie. Odrobina publicystyki w teatrze, nawet na tematy doraźne, a cóż dopiero uniwersalne, nie musi być czymś złym. Estetyki teledysku, gadżetów ery techno czy telewizyjnych reklam też można używać w różny sposób. Ciekawym i co ważniejsze, uzasadnionym pomysłem jest wykorzystanie w tym spektaklu projekcji multimedialnych. Rzucane z wielkim hukiem na ekran strzępy reklamówek i filmów akcji są tu dodatkowym aktorem i komentarzem, karykaturalnym i spotworniałym greckim chórem.

Na temat tego spektaklu słyszałem już różne opinie, także niepochlebne. Z tymi ostatnimi się nie zgadzam. On przede wszystkim nie nudzi, czego nie można powiedzieć o wielu innych współczesnych poczynaniach teatralnych. Drugi wielki plus to tematyka - i w tym już zasługa autora, ale także reżysera i dyrektora którzy zdecydowali się akurat na ten, a nie inne teksty. Po trzecie wreszcie - dźwiękowe i wizualne atuty samej realizacji, dość wartka akcja i aktorska dyscyplina. Będzie jeszcze po czwarte. "Pływanie synchroniczne" można polecić każdemu. Każdy powinien znaleźć tu coś dla siebie i o sobie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji