Artykuły

Wrocław. Premiera płyty Katarzyny Groniec

W piątek premiera najnowszej płyty Katarzyny Groniec. Dwupłytowy album "Na żywo" to zbiór koncertowych wersji najbardziej znanych piosenek artystki i deklaracja estetyczna: w sztuce nie ma miejsca na sztuczki i półśrodki.

Katarzyna Groniec nagrała znakomitą płytę koncertową"Na żywo" ukazuje się w niewiele ponad rok po premierze "Przypadków", ostatniego jak dotąd studyjnego albumu Katarzyny Groniec, nagranego we Wrocławiu i z udziałem wrocławskich muzyków. Płytę promowało kilkanaście koncertów w całej Polsce. Piosenkarce towarzyszyli wówczas zaledwie dwaj muzycy - pianista i akordeonista Piotr Dziubek oraz basista Robert Szydło. Pierwszy z tych koncertów, w Filharmonii Szczecińskiej, został zarejestrowany i właśnie ukazuje się na płycie. I co tu kryć: takie nagranie - skromne, swobodne, chwilami przeszarżowane - najlepiej oddaje fenomen Katarzyny Groniec.

W polskim show-biznesie Groniec zajmuje szczególne miejsce. Jej płyty nie osiągają oszałamiających nakładów, ona sama unika promocyjnych fajerwerków, wywiadów dla prasy kobiecej udziela z rzadka, a kiedy już, to nie szczebioce o ulubionych potrawach, miłosnych i życiowych perypetiach. Przywiązuje ogromną wagę do literacko-teatralnego aspektu swoich piosenek, ale status ikony tzw. piosenki aktorskiej osiągnęła niemal od niechcenia i nigdy tak naprawdę nie przyjęła go do wiadomości. Może dlatego, że nie mając w tej dziedzinie sobie równych, od dłuższego już czasu może pozwolić sobie na artystyczną bezkompromisowość?

"Na żywo" to jej najważniejsze z dotychczasowych fonograficznych osiągnięć. Nagrania koncertowe zwykle są rodzajem podsumowania i tak jest także w tym przypadku, choć na pewno nie jest to prosty zbiór typu "the best of...". Jest tu np. słynny "Amsterdam" - Brellowski klasyk, który Groniec przez lata wplatała do programu swoich koncertów, nigdy za to nie nagrała go w studiu. To wersja zaskakująca, bo mało romantyczna i niemelancholijna, bardzo za to, by tak rzec, apokaliptyczna. Aktorskim tour de force jest "Wyrzucić mężczyzn" Hollaendera, w którym Groniec parodiuje - w tym mniej więcej stylu, w jakim robili to niegdyś giganci pokroju Chaplina i Łomnickiego - oratorską manierę Adolfa H. W "Przekleństwie Millhaven" Cave'a Groniec balansuje między niewinnością, a zbrodniczym szaleństwem, w "Będę z Tobą" wyznaje bezwarunkową miłość.

Na obu płytach zmieściło się równo dwadzieścia piosenek, ułożonych tak jak podczas koncertu - dramaturgia jest tu więc ściśle opracowana, akcenty komiczne i tragiczne, jak w teatrze, precyzyjnie rozłożone. Wykonanie pod każdym względem brawurowe: Groniec mistrzowsko operuje głosem w skali od szeptu po krzyk, imponuje muzykalnością, nie boi się "grać" nieczystą intonacją.

- Niektórych może denerwować kobieta wychodząca na scenę w irytującej czerni, coś tam interpretująca. Stoi albo siedzi i tylko śpiewa... Mnie właśnie interesuje ten typ sztuki: zewnętrznie zapewne podlegający upływowi czasu, a mimo to ponadczasowy. Umawiamy się z publicznością na pewien rodzaj ekspresji i wspólnie coś przeżywamy - mówiła Groniec przy okazji premiery "Przypadków", a krótko przed serią koncertów, których dokumentem jest dziś "Na żywo". Żaden recenzent nie ujmie tego trafniej.

"Na żywo" Katarzyna Groniec, Luna Music 2008

W najbliższy czwartek Katarzyna Groniec wystąpi we wrocławskim Teatrze Piosenki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji