Artykuły

Wrocław. Dyr. Michnik o Festiwalu Opery Współczesnej

Dyrektor Opery Wrocławskiej i Festiwalu Opery Współczesnej Ewa Michnik opowiada o jego I edycji.

Małgorzata Matuszewska: Rozpoczynający się 16 września I Festiwal Opery Współczesnej to chyba trudne przedsięwzięcie. Chce Pani przekonać publiczność do nowości, niełatwego repertuaru?

Ewa Michnik: Interesuję się repertuarem wszystkich polskich oper, od Teatru Narodowego w Warszawie, po najmniejszy teatr operowy w kraju. I na ogól w repertuarze tych teatrów nie ma za wiele dziel scenicznych polskich kompozytorów. Nie jest tajemnicą, że trzeba ogromnego nakładu pracy, aby przygotować dzieła współczesnego autora, rozpoczynając od muzycznego rozczytania opery przez instrumentalistów i solistów. Soliści przeważnie wolą przygotowywać repertuar klasyczny, który później mogą prezentować na wielu scenach niż uczyć się partii rzadko wykonywanych w operach w kraju. Często jednak zdarza się, że w początkowej fazie prób reżyserskich i scenicznych obco brzmiący utwór z czasem jest odkrywany przez realizatorów, doceniających w nim piękno współbrzmień i dużą dozę emocji.

... a publiczność dopiero staje na początku tej drogi?

- Oczywiście, utwór słyszany po raz pierwszy nie zawsze jest akceptowany od razu przez słuchaczy. Często w pozytywnym odbiorze ważną rolę odgrywa ciekawa inscenizacja, praca świateł, a także wysoki poziom wykonawczy. Trzeba próbować przekonywać widza do współczesnej opery.

Jak to zrobić?

- Miłośnicy współczesnej muzyki symfonicznej mają wiele ciekawych ofert repertuarowych. W Polsce znaczącym wydarzeniem o ugruntowanej międzynarodowej pozycji jest festiwal Warszawska Jesień prezentujący całe spektrum

muzyki współczesnych kompozytorów. We Wrocławiu od lat z powodzeniem funkcjonuje festiwal Muska Polonica Nova. W wielu europejskich krajach organizowane sąbardzo interesujące festiwale z ciekawym programem i wielu

melomanów z Polski wybiera się wtakie artystyczne podróże, aby wysłuchać wspaniałych współczesnych dzieł w znakomitej interpretacji. Podobnie może być z operą współczesną, która powinna być prezentowana w festiwalowej formule. Chcemy tę lukę wypełnić, przedstawiając publiczności w festiwalowym nurcie spektakle operowe, ale również proponując spotkania z twórcami oraz warsztaty kompozytorskie. Przez sześć wrześniowych dni w Operze Wrocławskiej będzie królowała opera współczesna.

Jaki był klucz wyboru?

- Pokażemy współczesne dzieła zrealizowane w operze, 7 tytułów. Chcemy uświadomić widzom, że - jak na jedną instytucję - mamy w repertuarze bardzo dużo współczesnych dzieł. Na "Króla Rogera" na pewno nie będzie trudno sprzedać bilety. W "Królu Rogerze" przyciąga publiczność nie tylko wspaniała muzyka Szymanowskiego, ale również nazwisko znakomitego reżysera Mariusza Trelińskiego. Cieszę się, że wielkim powodzeniem wśród publiczności cieszy się "Raj utracony" [na zdjęciu] Krzysztofa Pendereckiego. Sprawiła to magia nazwiska kompozytora i ciekawa inscenizacja Waldemara Zawodzińskiego. Przypomnę, że jest to pierwsza w historii naszej sceny realizacja opery Krzysztofa Pendereckiego, spektakl bardzo ciekawy, poruszający i skłaniający do refleksji.

Festiwal będzie organizowany co roku?

- Co dwa lata. W tym roku nie mieliśmy ani złotówki dodatkowo na jego organizację. Na szczęście bardzo pomógł nam urząd miejski.

Młoda publiczność chętnie kupuje bilety na ten festiwal?

- Tak. Jest więcej młodzieży niż osób starszych. Warsztaty kompozytorskie dla studentów i uczniów są bezpłatne, spotkania kompozytorów z publicznością także. Cenię sobie bardzo współpracę z Akademią Muzyczną, bo razem powinniśmy pracować nad trudnym tematem - promocją opery współczesnej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji