Artykuły

Olsztyn. Film z olsztyńskim aktorem nie dla olsztynian

Na ekrany polskich kin wszedł obraz "Cztery noce z Anną", nakręcony pod Olsztynem film z Arturem Steranko z Teatru Jaracza w roli głównej [na zdjciu]. Ale spokojnie, bez euforii, na premierę w naszym mieście jeszcze poczekamy...

Jerzy Skolimowski, reżyser "Czterech nocy...", uznawany jest za jedną z największych osobowości światowego kina. Po 17 latach milczenia twórca "Walkowera", u którego grały takie sławy jak Jeremy Irons, wrócił do robienia filmów. Dla olsztynian była to podwójnie dobra wiadomość. W maju przed premierą na festiwalu w Cannes dowiedzieliśmy się, że odtwórcą głównej roli jest ulubieniec olsztyńskiej publiczności Artur Steranko, na co dzień aktor Teatru Jaracza. A zdjęcia zostały nakręcone w okolicach Pasymia, gdzie reżyser ma swój letni domek. To wszystko tylko spotęgowało ciekawość widzów.

Dystrybutor, Gutek Film, na polską premierę kazał widzom czekać do 12 września. Jednak w Olsztynie na razie filmu nie zobaczymy. Wykonano go w 12 kopiach, a te dostały tylko duże miasta - Warszawa, Gdańsk, Wrocław. - Byliśmy bez szans - ocenia Konrad Lenkiewicz, dyrektor kina Awangarda, który zabiegał o film. - Rozmawiałem z Romanem Gutkiem, ale dla dystrybutora liczy się przede wszystkim zysk, a fakt, że dla nas film jest ważny, nie ma większego znaczenia.

Jednak nie jest to reguła, Vision Film w ubiegłym roku pokazał "U Pana boga w ogródku" przedpremierowo w malutkim Tykocinie, gdzie wcześniej ekipa kręciła zdjęcia do filmu. Chętnych na plenerową projekcję komedii było tak wielu, że niektórzy oglądali ją siedząc na trawie.

Ostatecznie Lenkiewicz uzgodnił z Gutek Film, że kopię "Czterech nocy..." dostanie 3 października. - To nie jest zły termin, bo do Olsztyna wrócą studenci. Przez ten czas będzie można dużo przeczytać i usłyszeć o filmie, a to zachęci publiczność - twierdzi dyrektor Awangardy.

Na pierwszym olsztyńskim seansie powinniśmy zobaczyć Artura Steranko, który w czwartek otwierał premierowy pokaz w stolicy. Krytycy filmowi (m.in. Tadeusz Sobolewski w piątkowym wydaniu "Gazety") okrzyknęli już aktora tegorocznym odkryciem.

Opóźnienie z filmem Skolimowskiego to nie wyjątek. Przeglądając prasę filmową, można się przekonać, że część premier w ogóle nie dociera na ekrany olsztyńskich kin, a w najlepszym razie wyświetlone są kilka tygodni później. Tłumaczenie kiniarzy jest zawsze takie samo - nie udało nam się dostać kopii. Te kosztują dystrybutora około 7 tys. zł, a ich liczba jest bardzo różna dla poszczególnych tytułów, np. kreskówka "Wall-E" ma 140 kopii, a musical "Mamma Mia!" - 112.

W pierwszym rzędzie wymarzone egzemplarze dostają oczywiście, ze względu na swą funkcjonalność, multipleksy. W Polsce jest kilkadziesiąt multikin z ponad 10 salami. W olsztyńskim Heliosie ekranów jest tylko pięć. Niektóre filmy grane są tylko tydzień, bo ogólnopolska sieć nie może być z hollywoodzkimi premierami na bakier. Najbardziej jednak tracą miłośnicy ambitnego kina. W Krakowie "Elegię", najnowszy film Isabel Coixet, nagradzanej na światowych festiwalach reżyserki, od tygodnia można zobaczyć w dwóch multikinach i czterech mniejszych kinach. W Olsztynie tytułu w repertuarze brak. Można mieć tylko nadzieję, że kolejne trzy sale, które powstaną w przyszłym roku w Heliosie, pomogą zapełnić tę filmową pustkę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji