Artykuły

Porachunki z Gombrowiczem

- "Czarodziejka z Harlemu" nie będzie z pewnością ani musicalem, ani komedią. Inaugurujemy nią działalność nowej sceny kameralnej. Utwór opowiada historię związku 50-letniej kobiety z 19-latkiem - mówi INGMAR VILLQIST o swojej najnowszej premierze w Teatrze Rozrywki w Chorzowie.

"Czarodziejka z Harlemu", najnowsza sztuka Ingmara Villqista, zainauguruje w najbliższy piątek działalność nowej sceny Teatru Rozrywki.

Rz: Co dramaturg penetrujący mroczną stronę duszy człowieka robi w Teatrze Rozrywki?

Ingmar Villqist: To już moje drugie spotkanie z tą sceną. Po musicalu "Rent" z dyrektorem Dariuszem Miłkowskim umówiliśmy się na dalszą współpracę. "Czarodziejka z Harlemu" nie będzie z pewnością ani musicalem, ani komedią. Inaugurujemy nią działalność nowej sceny kameralnej. Utwór opowiada historię związku 50-letniej kobiety z 19-latkiem.

Kolejne obalanie tabu?

- Tak. Związki dojrzałych mężczyzn z młodymi dziewczynami dziś nikogo nie dziwią. Są codziennością. Filmowcy, literaci, aktorzy niemal afiszują się z młodymi i coraz młodszymi partnerkami. Z relacjami młody chłopak - dojrzała kobieta jest inaczej. One wywołują sprzeciw na wielu poziomach: społecznym, religijnym, etycznym, moralnym, środowiskowym. Spotkałem się z wieloma takimi kobietami i chłopakami i przekonałem się, że ich związki są głęboko ukrywane.

Czy próbował pan dociec dlaczego?

- Psychologowie, terapeuci twierdzą, że takie pary nie mają sojuszników. W chwili, kiedy się zawiązują, odsuwają się od nich najbliżsi przyjaciele. Stają się samotni, nie mają z kim się podzielić swoją radością, szczęściem, mimo iż takie związki - jak wynika z moich rozmów - są niezwykle silne. Często można je porównać do płomiennych licealnych miłości i namiętności.

Mówi pan o szlachetnym wymiarze tych relacji. Tak było z pewnością np. u Edith Piaf i ostatniego mężczyzny jej życia Theo Sarapo, ale przecież często są to układy o charakterze czysto sponsorskim

- To zaledwie margines. Aktor, który gra u nas główną postać, opisał w Internecie historię swojego bohatera, prosząc internautów o opinie. Otrzymał masę odpowiedzi, które przekonały nas, że takie związki łączą się z prawdziwą miłością i namiętnością. On jest dla niej symbolem piękna i energii, dzięki niemu odzyskuje wiarę w siebie, ma szansę zrekompensować często niezbyt udane lata. Ona zaś niesie w sobie spokój, doświadczenie, dojrzałość, i w dzisiejszym szalonym świecie daje poczucie bezpieczeństwa.

I wszystko kończy się happy endem?

- To byłoby zbyt proste.

Dużo częściej zwieńczeniem jest raczej piękna katastrofa. Psychika młodego człowieka w wielu przypadkach nie wytrzyma tak silnego napięcia w związku z kimś o wiele dojrzalszym i bardziej doświadczonym. Partner starszy zaś nie radzi sobie z wieloma emocjami, które są udziałem młodych. Do tego dochodzi jeszcze problem zazdrości. O wszystkich tych aspektach mówi "Czarodziejka z Harlemu".

Ostatni okres jest dla pana pracowity. W planach kilka realizacji w kraju i za granicą. Czy dyrekcja Teatru Miejskiego w Gdyni nie ograniczy wolności artysty?

- Traktuję ją jako konsekwencję mojej drogi artystycznej jako dramaturga, ale też historyka sztuki i nauczyciela akademickiego. Poprzedni dyrektor Jacek Bunsch stworzył tu bardzo ciekawe miejsce i chcę kontynuować ten proces. Realizując "Kompozycję w słońcu", wyczułem w aktorach nieprawdopodobny głód pracy i potrzebę spotkań z różnymi reżyserami. I to im zapewnię. Gdyński teatr ma za patrona wspaniałego artystę, z którym mam swoje prywatne porachunki od wielu lat. Mogę obiecać, że przez najbliższe lata będzie to dla mnie najważniejsze miejsce na ziemi.

Jako dyrektor też będzie pan używał literackiego pseudonimu Villqist?

- Ciągle się waham.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji