Artykuły

Piosenki Lema o miłości

- Z pewnością nie cała spuścizna Lema nadaje się na scenę. O wystawieniu "Bajek robotów" myślałam od dawna, bo są bardzo sceniczne. Potwierdzili to moi nastoletni synowie, którzy powiedzieli też, że chcieliby obejrzeć w teatrze coś, co nie obraża ich inteligencji. "Bajki robotów" będą taką teatralną zabawą, gdzie poszczególne opowieści wzajemnie będą się przenikać - mówi aktorka MARIA CIUNELIS przed premierą w Teatrze Capitol w Warszawie.

Maria Ciunelis opowiada o fascynacji prozą wielkiego twórcy literatury science fiction. Uważa, że trzeba go przypominać w teatrze i dlatego sięgnęła po inteligentne i zabawne "Bajki robotów".

Literaturą Stanisława Lema zwykle pasjonują się mężczyźni. Co znalazła w niej kobieta?

Maria Ciunelis: Kiedy w dzieciństwie czytałam Lema, nie przyszło mi do głowy, że to twórczość bliska mężczyznom. Choć może coś w tym jest, bo nigdy nie lubiłam literatury stricte dziewczęcej. Najpierw zaczytywałam się w powieściach Szklarskiego, a potem coraz chętniej sięgałam po Lema. Zachwycał mnie nie tylko wyobraźnią, ale i bogactwem słów. Bawił się nimi jak Leśmian. Czytając Lema, można się rozsmakować w polszczyźnie. Uważam też, że jego utwory są dobrym kąskiem dla teatru, ponieważ świetnie buduje postaci swoich bohaterów.

A nie ma pani wrażenia, że moda na Lema wśród młodych czytelników nieco osłabła?

- Owszem, i dlatego postanowiłam to zmienić. Spotkałam niedawno grupkę młodych ludzi, którzy przyznali, że w ogóle nie znają jego twórczości. Wydało mi się to niedorzeczne, bo przecież [3/4] literatury science fiction na świecie ma odnośniki do dzieł Lema. Dałam im do przeczytania właśnie "Bajki robotów". Byli zachwyceni. Czasami się wydaje, że ludzie słyszą słowa, ale ich nie rozumieją. Sam Lem powiedział przecież, że nikt niczego nie czyta, jeżeli nawet przeczyta, to nie zrozumie, a jak przeczyta i zrozumie, to i tak nie zapamięta. Dlatego trzeba przypominać go w teatrze.

Gości w nim dopiero drugi raz

- Bo z pewnością nie cała jego spuścizna nadaje się na scenę. O wystawieniu "Bajek robotów" myślałam od dawna, bo są bardzo sceniczne. Potwierdzili to moi nastoletni synowie, którzy powiedzieli też, że chcieliby obejrzeć w teatrze coś, co nie obraża ich inteligencji. "Bajki robotów" będą taką teatralną zabawą, gdzie poszczególne opowieści wzajemnie będą się przenikać. Ponieważ chciałam ocalić jak najwięcej z prozy Lema, pojawi się ona także w piosenkach z muzyką Urszuli Borkowskiej. Jestem dumna szczególnie z piosenki o miłości w języku matematycznym. Utwór wyjęty został z "Cyberiady". Tutaj śpiewany będzie przez duet księżniczki i księcia. Uważam, że to jedna z najpiękniejszych piosenek o miłości, jakie powstały w ostatnich latach.

To ważna premiera, bowiem inauguruje działalność Teatru Capitol, nowej sceny prywatnej w stolicy.

- Znakomity aktor Igor Przegrodzki opowieść o swej dyrekcji w Teatrze Polskim we Wrocławiu spuentował słowami: "W teatrze nie ma miejsca dla normalnych ludzi. Tacy powinni pracować w urzędzie". Całe szczęście, że w tym "normalnym" świecie znalazła się taka para szaleńców jak moja koleżanka z Ateneum Ania Gornostaj i jej mąż Stanisław Mączyński, którzy otrzymany spadek postanowili przeznaczyć nie na budowę luksusowej willi, lecz na teatr. Zrobili coś, co wydaje się sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem, bo wiadomo, że nie będą mieli z tego kokosów. Wspaniale, że są ludzie, którzy nie licząc się z kosztami, potrafią spełniać własne marzenia.

W teatrze zdobyła pani niemal wszystkie nagrody i wyróżnienia, i wciąż jest pani artystką poszukującą. Zaczęła pani pisać scenariusze telewizyjne, a w bieżącym roku, tuż przed reżyserią "Bajek robotów", zdobyła pani ufundowaną przez "Rzeczpospolitą" nagrodę za główną rolę kobiecą na festiwalu "Dwa Teatry".

- Reżyseria prozy Lema i udział w Teatrze Faktu to wejście w dwa różne światy. Jeden, pełen fantazji, jaką zapewnia Stanisław Lem, i drugi - tragicznej rzeczywistości, jakiej niedawno byliśmy świadkami. "Sprawa Emila B." - spektakl, który przyniósł mi tę nagrodę, jest jedną z najbardziej przerażających historii stanu wojennego ukazaną oczami matki warszawskiego licealisty Emila Barchańskiego.

Co było najtrudniejsze w graniu tej postaci?

- Przygotowując się do roli, uświadomiłam sobie, że w czasie stanu wojennego Emil był moim rówieśnikiem i równie dobrze mogłam znaleźć się na jego miejscu. Starałam się być maksymalnie uczciwa wobec ludzi, którzy żyją i pamiętają tamte czasy, a zwłaszcza wobec pani Barchańskiej, która była pierwowzorem mojej postaci. I cieszę się, że moja praca została doceniona.

Spotkała się pani ze swoją bohaterką?

- Dopiero po zakończeniu zdjęć. Uznałam, że tak będzie lepiej. Gdybym widziała ją wcześniej, być może, nawet bezwiednie, starałabym się ją naśladować. A przecież nie o to chodziło.

Reżyserzy lubią panią w rolach kobiet poważnych, często tragicznych. Czy kiedykolwiek obsadzono panią w komedii?

- Chyba tylko raz - w "Wieczorze kawalerskim" w Teatrze Syrena zagrałam pannę młodą. To było bardzo śmieszne. Ale teraz w Teatrze Capitol reżyseruję "Bajki robotów" i staram się, by były zabawne.

***

Maria Ciunelis

Absolwentka Wydziału Aktorskiego warszawskiej PWST. W filmie debiutowała jako Franka w "Dziewczętach z Nowolipek" w reżyserii Barbary Sass, w teatrze zaś - tytułową "Matką" Witkacego przygotowaną przez Jana Englerta.

Od 1985 roku jest aktorką Teatru Ateneum, gdzie zagrała kilkadziesiąt ról, m.in. w "Dzieciach mniejszego boga".

Ma na swym koncie wiele nagród, w tym najważniejsze wyróżnienia teatralne: Nagrodę im. Schillera, Nagrodę im. Stanisława Wyspiańskiego, Nagrodę im. Aleksandra Zelwerowicza.

W tym roku za rolę Matki w "Sprawie Emila B." Małgorzaty Imielskiej uznana została najlepszą aktorką na sopockim Festiwalu Teatru Polskiego Radia i Teatru Telewizji Dwa Teatry.

Inauguracja Teatru Capitol

Czwartkową premierą "Bajek robotów" Stanisława Lema w reżyserii i adaptacji Marii Ciunelis oficjalnie rozpocznie działalność nowa prywatna scena w Warszawie - Teatr Capitol. Powstała w rekordowo krótkim czasie z inicjatywy aktorki Anny Gornostaj i jej męża Stanisława Mączyńskiego (reżysera i inżyniera światła). Wyremontowali wnętrza dawnego kina - zamieniając wielki hall w pełne artystycznego klimatu, bogato zdobione foyer. Zadbano o każdy detal, tak by od wejścia widz czuł, że odwiedza niezwykłe miejsce. Gotowa jest już scena z widownią dla 350 osób. W październiku otwarty zostanie klub jazzowy.

Teatr Capitol będzie działał na zasadzie impresaryjnej, bez stałego zespołu. Kolejne premiery to "Smak mamrota" w reżyserii Wojciecha Adam-czyka (24 września) i "Porno-grafia" przygotowana przez Andrzeja Pawłowskiego.

j.rz.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji