Artykuły

Warszawa. Prezydent Estonii odznaczył Wajdę

Order Krzyża Terra Mariana - estońskie odznaczenie przyznawane obcokrajowcom za zasługi dla Estonii - otrzymał w piątek w Belwederze w Warszawie Andrzej Wajda.

Prezydent Estonii Toomas Hendrik Ilves [na zdjęciu], wręczając Wajdzie w obecności prezydenta Lecha Kaczyńskiego order, powiedział, że przyznano je reżyserowi - autorowi filmów o walce z porażającą niesprawiedliwością, której doświadczyli również Estończycy.

- Jest dla mnie przyjemnością i zaszczytem móc tu dzisiaj spotkać pana, twórcę filmów, które podziwiałem przez dekady, które tak, jak zwłaszcza "Człowiek z żelaza", otwierały mi oczy na rzeczywistość - powiedział prezydent Estonii. Ilves podkreślił, że Wajda jako jeden z nielicznych artystów potrafi w swoich filmach uchwycić "autentyczną walkę, toczącą się w sercach i duszach ludzi, którym przyszło się zmierzyć z porażającą niesprawiedliwością".

Orderu pogratulował Wajdzie prezydent Lech Kaczyński. Wymieniał filmy reżysera, które były ważne dla Polski, m.in. "Pokolenie", "Popiół i diament", "Lotna", "Brzezina", "Pan Tadeusz" i "Katyń". O "Katyniu" prezydent powiedział, że ma nadzieję, iż ten film zmieni stan świadomości historycznej Europy i Stanów Zjednoczonych.

Dziękując za order Wajda przypomniał, że Polska dwukrotnie w historii wyraziła głośno poparcie dla niepodległościowych dążeń Estonii. W roku 1920, kiedy Republika Estońska ogłosiła swoje powstanie, Polska jako jeden z pierwszych krajów europejskich uznała państwowość Estonii. Wajda mówił też o poparciu, jakie Polska wyraziła w 1991 r., kiedy Estonia walczyła o wyzwolenie z sowieckiej niewoli. - Miałem szczęście być wtedy senatorem z ramienia "Solidarności" - wspominał reżyser.

Reżyser, pytany przez dziennikarzy, kto i jak powinien nakręcić film o Powstaniu Warszawskim, powiedział, że sam teraz nie podjąłby się tego zadania.

Dodał, że kręcąc "Kanał", robił go dla publiczności, która pamiętała te wydarzenia i rozumiała towarzyszące im okoliczności. Dlatego można było sobie pozwolić na grę z publicznością, a "cenzorowi wypadły nożyczki z ręki". -Stokrotka i Korab dochodzą do kraty. A za kratą co widać? Jakaś mgła, rzeka płynie, na drugim brzegu nic nie widać. Ale widownia w kinie wiedziała dokładnie, że tam są Sowieci. A dlaczego nie idą na pomoc? Cenzura nie mogła tego wyciąć, bo nie było żadnych Sowietów widać - mówił Wajda.

Odnosząc się do pytania o film o Powstaniu Warszawskim, który miałby powstać współcześnie, Wajda powiedział: - Chciałbym zobaczyć film, który się rozgrywa pomiędzy Stalinem i Churchilem, pomiędzy generałem Andersem a rządem polskim w Londynie. Jak mówił, twórcy tego filmu powinni mieć odwagę pokazać racje zwolenników i przeciwników powstania. - Oczywiście, można uznać, że powstanie było zwycięstwem ducha nad materią, ale było też nierozsądnym krokiem i to w wielu aspektach. Po pierwsze w powstaniu zginęli najlepsi ludzie. (...) Po drugie, zniszczenie Warszawy wprowadziło zupełnie inną administrację - argumentował Wajda.

Jak wyjaśnił, odbudowa stolicy została przez powojenny rząd polski w Warszawie wykorzystana w celach propagandowych w myśl reguły: - Kto zniszczył Warszawę? Rząd londyński. Kto odbudował Warszawę? Rząd warszawski. - "Myślę, że to pomogło utrwalić ten system. Dało temu systemowi na początek coś, czego on nie musiał wcale dostać za darmo - ocenił reżyser.

Zdaniem reżysera, nie należy kręcić filmu o Polsce specjalnie dla odbiorców zagranicznych. - Myślę, że nie jest dobrze zaczynać od tego, że my podbijemy świat, zrobimy film, Hollywood padnie na kolana. Nie miałem nigdy takiego złudzenia - powiedział Wajda.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji