Artykuły

Łódzki aktor najpopularniejszy w Poznaniu

- Łódź to nie jest dobre miejsce dla absolwenta aktorstwa. Może się to zmieni za sprawą Teatru Nowego, ale dotąd liczyła się tylko jedna scena. W Poznaniu zarobki są wyższe, spektakli więcej, ale zespół mniejszy, dzięki czemu wszyscy mogą grać. Poziom artystyczny jest wyższy, bo nakręca go rywalizacja między teatrami - mówi ŁUKASZ CHRZUSZCZ, aktor Teatr Polskiego w Poznaniu, laureat Białego Bzu dla najpopularniejszego aktora.

Łukasz Chrzuszcz [na zdjęciu], absolwent łódzkiej Filmówki zdobywa poznańską publiczność. Widzowie przyznali mu w niedzielę Biały Bez, nagrodę dla ulubionego aktora. Przed laty odbierali ją: Krystyna Feldman, Marzena Trybała czy Wiesław Komassa.

Chrzuszcz (rocznik 1983) jest aktorem Teatru Polskiego. Gra w pięciu spektaklach, m.in. w studenckim dyplomie "Bobok" Fiodora Dostojewskiego, kupionym od łódzkiego Teatru Studyjnego. Ma na koncie role w Teatrze Telewizji ("Oskarżeni. Śmierć sierżanta Karosa" w reż. Stanisława Kuźnika, "Pseudonim Anoda" w reż. Mariusza Malca) i serialach telewizyjnych ("Magda M.", "Barwy szczęścia", "Na dobre i na złe"). Jest laureatem Grand Prix przeglądu szkół teatralnych w Brnie. Rok temu dostał pięć nagród podczas XXV Festiwalu Szkół Teatralnych w Łodzi, w tym trzecią nagrodę ministra kultury i nagrodę publiczności. Potencjał aktora docenili łódzcy krytycy, przyznając w poprzednim sezonie mu Złotą Maskę. Etatu Łukasz Chrzuszcz szukał w teatrach warszawskich i poznańskich. - Niestety, w Łodzi nie dostałem żadnej oficjalnej propozycji współpracy - tłumaczy.

Rozmowa z Łukaszem Chrzuszczem:

Monika Wasilewska: Dlaczego młodzi aktorzy uciekają z Łodzi?

Łukasz Chrzuszcz: To nie jest dobre miejsce dla absolwenta aktorstwa. Może się to zmieni za sprawą Teatru Nowego, ale dotąd liczyła się tylko jedna scena. W Poznaniu zarobki są wyższe, spektakli więcej, ale zespół mniejszy, dzięki czemu wszyscy mogą grać. Poziom artystyczny jest wyższy, bo nakręca go rywalizacja między teatrami.

Dlaczego wybrałeś Teatr Polski w Poznaniu?

- Kiedy dowiedziałem się w trakcie studiów, że dyrektorem Teatru Polskiego został Paweł Szkotak, wiedziałem, że spróbuję się tam dostać. W tym teatrze debiutowałem jeszcze w liceum podczas festiwalu "Maski".

Wrócisz do Łodzi?

- To moje rodzinne miasto i mam do niego sentyment. Pracuję w Filmówce, często przyjeżdżam do domu. Ale sytuacja w łódzkich teatrach nie zachęca do grania tutaj. W Poznaniu jest świetny zespół, dobrzy reżyserzy, mogłem się dużo nauczyć.

Czego teatralna Łódź może się uczyć od Poznania?

- Choćby promocji. Tam wystarczy pół dnia, żeby się zorientować, co się dzieje w mieście. Wszędzie wiszą plakaty, po ulicach biegają ludzie z ulotkami. W Łodzi mamy Manufakturę, ale w porównaniu z podobnym Starym Browarem w Poznaniu, u nas nie dzieje się prawie nic. Tam jest ciągły ruch, nie ma jak się nudzić. Podobnie jest w Warszawie, Gdańsku, Wrocławiu. Publiczność też jest inna. W Poznaniu miesiąc przed premierą nie można dostać biletów. Na spektaklach są masy widzów! Więcej się zarabia, ludzie mają czas na odpoczynek i kulturę, aktywnie współtworzą kulturę teatralną. Premiery, festiwale to święto dla całego miasta. A w Łodzi wszyscy są smutni, przygaszeni, zmęczeni.

W Łodzi też dzieje się niemało...

- Ale tego nie widać. Idę ulicami Poznania i widzę tandetny billboard z Kapitanem Kulturą i Miss Polski. Mnóstwo ludzi na to patrzy i wcale im się nie dziwię, że do nas nie przyjeżdżają. Bo po co? Z powodu Kapitana Kultury? Poznań ma silne tradycje alternatywne. Łódź też, ale kiedy pytam studentów Filmówki, co to są Łódzkie Spotkania Teatralne [najstarszy polski przegląd teatrów alternatywnych - przyp. mowa], to nie wiedzą.

Grasz na scenie, w teatrze telewizji, w serialach...

- Aktorstwo teatralne ciągnie mnie najmocniej. Ktoś mi kiedyś powiedział, że aktor teatralny w każdym momencie może być aktorem filmowym. Odwrotnie jest trudniej. Bez kontaktu ze sceną wiele się traci. Wystarczy rok grania w filmach i ciężko o powrót do teatru. Lubię bliski kontakt z widzem. A aktorstwo filmowe zależy od montażysty, operatora, reżysera.

Rozmawialiśmy, kiedy skończyłeś Szkołę Filmową i szukałeś pracy. Czy tak właśnie wyobrażałeś sobie przyszłość?

- Gdyby mi ktoś powiedział rok temu, że będę w grał w jednym z lepszych polskich teatrów, współpracował ze świetnym zespołem, obsadzał pięć spektakli i dwa teatry telewizji, a przy tym dostawał nagrody od widzów, to na pewno bym nie uwierzył. Jestem szczęśliwy, że mogę skupić się na graniu, a nie na szukaniu etatów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji