Artykuły

WSPOMNIENIE Jerzy Pichelski (27.11.1903-5.04.1963)

Czterdzieści pięć lat temu, 5 kwietnia 1963 roku, w czasie jednej z końcowych prób w Teatrze Kameralnym w Warszawie zasłabł nagle wykonawca roli głównej Jerzy Pichelski. Próbował w sztuce L. Askanazego "Gość". Premiera miała się odbyć za kilka dni. Wezwano pogotowie, mimo natychmiastowej pomocy nie udało się go uratować. Zmarł. Zamiast premiery odbył się pogrzeb.Tak zakończyła się kariera jednego z najbardziej znanych i lubianych aktorów. Jerzy Pichelski urodził się w Rosji w miejscowości Saratów. Ukończył Wydział Aktorski przy Konserwatorium w Warszawie w roku 1929. Jego mistrzem był wielki Aleksander Zelwerowicz. Kiedy w tym samym roku obejmował dyrekcję teatrów miejskich w Wilnie, zaproponował mu engagament. Tam, na wileńskiej scenie, odbył się jego debiut. Pierwszy poważny sukces odniósł w "Błędnym bokserze" J. Smólskiego. Po dwóch latach pracy w Wilnie przeniósł się do Poznania. W roku 1933 odkrył go tam dyr. Arnold Szyfman, specjalista od wyszukiwania talentów. Sprowadził do Warszawy do Teatru Polskiego i zaprezentował stołecznej publiczności. Warszawiacy przyjęli go ciepło i życzliwie. Obdarzyli sympatią. Piękna męska uroda, elegancja, niezwykły urok i talent, postawiły go w czołówce młodych, obiecujących aktorów.Do roku 1939 grał i rozwijał swoje zdolności w różnorodnym repertuarze. Na scenie tego znakomitego teatru wśród plejady gwiazd grał Mullera w sztuce Jerzego Tępy "Fraulein Doktor", Mikołaja w "Zbrodni i karze" F. Dostojewskiego, u boku swojego mistrza Aleksandera Zelwerowicza, a także Kazimierza Junoszy-Stępowskiego i lreny Solskiej, Sykstusa Papiniusa w sztuce Karola Huberta Rostworowskiego "Kajus Cezar Kaligula" i Szofera w komedii muzycznej Benatzkiego, w adaptacji Juliana Tuwima "Rozkoszna dziewczyna". Kolejne jego role to Robert w głośnej sztuce "Tessa" Giraudoux. Rolą Juhasa w "Gałązce rozmaryny^ Zygmunta Nowakowskiego oczarował warszawiaków. Sztuka miała ogromne powodzenie. Wraz z Ireną Malkiewicz j ako Sławą stworzyli urzekającą parę zakochanych. Tę wielką miłość ze sceny przenieśli do życia prywatnego. Byli szczęśliwi. Nie rozstawali się przez długie lata Z tego związku urodziła się córka. Nie poszła w ślady rodziców, ale połknęła bakcyla teatru i rozpoczęła pracę jako inspicjentka. Z drugiego małżeństwa urodził się syn, który ma na imię Jerzy i jest do niego podobny. Z teatrem nie ma nic wspólnego. Wszystkie wymienione przedstawienia, w latach 30., oglądałem ze szkołą na abonamentowych przedstawieniach. Już po pierwszej znakomicie zagranej roli Mikołaja zainteresował się nim film. W roku 1933 pojawił się po raz pierwszy na srebrnym ekranie w filmie "Szpieg w masce" z Hanką Ordonówna. Zagrał konstruktora samolotów zakochanego w pięknej kobiecie szpiegu, którym interesuje się obcy wywiad. Ten debiut otworzył mu drogę do wielkiej kariery filmowej. Posypały się pro-pozycje, które musiał godzić z pracą w teatrze.

Nazywano go polskim Garym Cooperem, choć sam nie lubił tego porównania. Kręcił film za filmem, odnosił sukcesy. Grał z Iną Benitą w "Ludziach Wisły" zakochanego złodziejaszka i dla odmiany rotmistrza Brochockiego w historyczno-bata-lis tycznym filmie "Kościuszko pod Racławicami" z Tadeuszem Białoszczyńskim i Elżbietą Barszczewską, Zenona w głośnym filmie Józefa Lejtesa "Granica" opartym na motywach powieści Zofii Nałkowskiej, a także główne role w filmach "Florian" na podstawie powieści Marii Rodziewiczówny, "Ostatnia brygada" wg Tadeusza Dołęgi Mostowicza, "Sygnały", "Za winy niepopełnione", "Biały murzyn", "Trzy serca" i "Przez łzy do szczęścia". Był gwiazdorem i ulubieńcem publiczności. Jego nazwisko jak magnes przyciągało widza. Ostatni przedwojenny film, jaki nakręcił, to "Nad Niemnem" wg Elizy Orzeszkowej w reżyserii Wandy Jakubowskiej. Nigdy nie ukazał się na ekranie. Jego kopia zaginęła w czasie Powstania Warszawskiego.

Tak pięknie rozpoczętą karierę przerwała wojna. Zamiast na scenę powołany został do wojska, walczył w obronie Warszawy. Z chwilą wkroczenia wojsk niemieckich do Polski rozpoczął pracę w konspiracji. Na polecenie polskich władz podziemnych występował razem z Ireną Małkiewicz w jawnych teatrach warszawskich, a w kabarecie Na Antresoli przy ul. Złotej mieścił się ich punkt kontaktowy. W czasie Powstania Warszawskiego w szeregach Armii Krajowej wraz z Ireną Małkiewicz bohatersko bronił miasta. Po upadku powstania wywieziony został do obozu w Pruszkowie, z którego uciekł i w styczniu 1945 roku dotarł do Lublina. Zaangażował się do Teatru Miejskiego, którym kierował jego kolega, znakomity aktor Antoni Różycki. Grał tam mnóstwo ról, a publiczność go uwielbiała. W roku 1946 w Łodzi występował w teatrach Syrena i Osa. W roku 1947 pojechał do Poznania zaproszony przez dyr. Zbigniewa Szczerbowskiego do Teatru Nowego, aby zagrać gościnnie Franciszka Villon w komedii muzycznej Frimmla "Król włóczęgów". Odniósł w tej roli ogromny sukces. Przedstawienie szło kompletami, a publiczność poznańska pamiętająca Jerzego Pichelskiego z przedwojennych filmów przyjmowała go entuzjastycznie. W roku 1948 wrócił do Warszawy, do Teatru Polskiego na zaproszenie dyr. Arnolda Szyfmana, któremu odebrano teatr (został upaństwowiony), ale pozwolono nim kierować. W latach 1948-55 grał między innymi Henryka w "Zakonie krzyżowym" K. H. Morstina w reż. Janusza Warneckiego, Sincowa we "Wrogach" Gorkiego w reż. Henryka Borowskiego i Torę w sztuce Engelstranda "Wiosna w Norwegii" w reż. Aleksandra Zelwerowicza.

Kiedy w roku 1949 po raz drugi znalazłem się w zespole Teatru Polskiego, dyrektorem był już Leon Schiller, u którego zagrałem Aloszkę w "Na dnie" Gorkiego. Z Jurkiem Pichelskim w pracy spotkałem się dopiero w "Don Juanie" Moliera w roku 1950. On grał Don Carlosa, brata Elwiry, ja Pioterka. Nie mieliśmy ze sobą żadnych scen, ale ubieraliśmy się w jednej garderobie. Szybko przeszliśmy na "ty". Polubiliśmy się i zaprzyjaźniliśmy. Jurek był człowiekiem sympatycznym, szczerym, bezpośrednim i otwartym, a przede wszystkim dobrym i uczynnym. Kochali go wszyscy. Miał w sobie ogrom ciepła. Nigdy o nikim nie mówił źle. Szczególnie przepadały za nim dzieci. Ubóstwiały go.

Nie zabiegał o zaszczyty ani o pieniądze. Chętnie pomagał innym. Dzielił się tym, co miał. Namiętnie grywał w totolotka i w brydża Palił mnóstwo papierosów. Zawód aktora uprawiał z miłością i pokorą. Cieszył się, że może służyć ludziom. Molierowski "Don Juan" nie miał szczęścia Próbowaliśmy go miesiącami, nie mając pewności, czy go zagramy. Sztukę reżyserował Bogdan Korzeniewski. Stale zmieniano termin premiery, bo władze komunistyczne miały zastrzeżenia Uznano autora za niebezpiecznego i groźnego dla reżimu. Po długich targach pozwolono nam zagrać 19 przedstawień pod koniec sezonu teatralnego. Potem sztukę zdjęto z afisza Po latach w tej samej reżyserii "Don Juan" powrócił na scenę Teatru Polskiego w nowej obsadzie. Za dyrekcji Leona Schillera pamiętam jeszcze Jurka ze sztuki Haya "Bóg, cesarz i chłop".

Kiedy w roku 1951 dyrektorem Teatru Polskiego mianowany został Bronisław Dąbrowski, przeniosłem się do Teatru Nowego, do dyr. Jerzego Macierakowskiego, ale nasze kontakty się nie rozluźniły. Spotykaliśmy się w Polskim Radiu na Myśliwieckiej , na wódeczce w SPATiF-ie i na różnych przyjęciach. W roku 1955 Jurek pożegnał się z Teatrem Polskim i zaangażował do Teatru Domu Woj ska Polskiego z siedzibą w Pałacu Kultury. Wkrótce teatr ten przemianowano na Teatr Dramatyczny. Na otwarcie w dniu 22 lipca 1955 roku odbyła się premiera "Wesela" Stanisława Wyspiańskiego. Jurek zagrał Gospodarza, potem także na zmianę Rycerza Czarnego. W ciągu pięcioletniego pobytu w tym zespole widziałem go jako Pana Mon-teki w "Romeo i Julii" Szekspira z Janiną Traczykówną jako Julią i Boguszem Bilewskim w roli Romea, a także jako Don Cezara de Bazan w "Ruy Blas" Wiktora Hugo. W roku 1960 powrócił do Teatru Polskiego. Ostatnie jego role w tym teatrze to wzruszający, znakomity Łukasiński w "Nocy listopadowej" Stanisława Wyspiańskiego, w reżyserii Kazimierza Dejmka Upiór w pamiętnym "Weselu" Wyspiańskiego bez muzyki oraz Szeryf w "Pożądaniu w cieniu więzów" i hr. Kentu w "Królu Learze" Szekspira. Jego powojenny dorobek filmowy to między innym "Ulica Graniczna", "Lotna", "Zezowate szczęście", "Zamach" i "Krzyżacy" Tworzył w tych filmach bohaterów silnych, odważnych i bezwzględnych dla wroga. Tę silę wykazał także w czasie wojny i okupacji. Jako aktor i jako człowiek zapisał piękną kartę w swoim życiorysie. Mówiono o nim, że był do szaleństwa odważnym żołnierzem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji