Artykuły

Pieszo

Poprzedzone głuchą plotką o tym, jak świet­nie wypadło w Krakowie, przedstawie­nie Jarockiego wzbudziło w Warszawie cie­kawość, podnie­cenie i wzmożo­ną sekrecję sno­bizmu. Zupełnie jak "Polonez" Sity. A przecież nie zostało nigdy przez nikogo zakazane, nawet na krótko. Jest to przy tym rzecz o Po­lakach historycznych już, ale nie jest to lekcja historii. A więc n i e jak "Polonez" Sity, lecz na odwrót.

Okazuje się, że snobizm pobudza­ny bywa przez cokolwiek: tyleż przez dosyć szkolną ilustrację sce­niczną znanych wydarzeń historycz­nych, co przez oryginalny pokaz te­atralny pewnej tezy historiozoficznej. Tyle tylko, że ilustracja, choć kiep­ska, nie mija się z prawdą, teza zaś, choć oryginalna - kłamie. "Polonez" bowiem słusznie twierdzi, że nie tyl­ko sami tworzymy historię, lecz i sa­mi stwarzamy wszystkie niepomyśl­ne dla nas jej obroty, że nasze nieszczęścia są naszą winą. "Pieszo" - przeciwnie. Ale warszawski "Polo­nez" jest nudny i mierny, "Pieszo" Jarockiego zaś - świetne.

Przedstawienie to stanowi przykład znakomitej współpracy reżysera i utalentowanego scenografa Jerzego Juk-Kowarskiego, której rezultat: in­scenizacja tekstu Mrożka - budzi podziw. Najpierw przez prostotę, trafność i wyrazistość, z jaką poka­zuje podstawową wedle Mrożka sy­tuację historyczną Polaków: jest nią ucieczka. Stanowi ona (wedle Mroż­ka) prawdziwy skrót i symbol losu polskiego, jest bowiem czymś para­doksalnym: czynnością i aktywnością w istocie bierną i pasywną; miota­niem się w lęku przed zagrożeniem, które się tylko przez to zwiększa, ułudą rozpaczy, chcącej obronić swój partykularny, drobny interes wśród klęski wszystkich i wszystkiego; nie­podobieństwem, ale nieuznanym, więc podsycającym ciągle na nowo słomiany ogień pozornych konflik­tów.

Takie są skutki sytuacji, którą Mrożek sam określił bez ogródek: Polacy w istocie nie mieli historii, powiada, bo jej sami nie stworzyli; zaczęli ją tworzyć dopiero od lata 1980.

Tę podstawową (wedle Mrożka) sytuację historyczną Polaków "Pieszo" opisuje przez nagromadzenie drob­nych scenek rodzajowych (typu ske­czu rewiowego) o charakterze gro­teskowym. Właśnie groteskowo przedstawia Mrożek ucieczkę i ucie­kinierów przed frontem 1945 roku, przetaczającym się przez Polskę, gromadząc na tym pograniczu życia i śmierci niektórych tylko charakte­rystycznych przedstawicieli naszego społeczeństwa: inteligentów, handla­rzy i opryszków. Reszty nie ma. Ale ta reszta to większość. Na Mrożkowej scenie życia polskiego nie ma więc większości Polaków i to więk­szości posługującej się i mową i my­śleniem zupełnie innym, niż mowa i myślenie Mrożkowych bohaterów ucieczki, rozumianej jako historia na­rodu. Dlaczego więc i w jaki to sposób przedstawienie Jarockiego sprawia, że "Pieszo" robi wrażenie rzeczy o Polakach w ogóle? O Pol­sce?

Dzieje się tak dzięki dwu aktorom: Zapasiewiczowi i Holoubkowi. Zapasiewicz gra Ojca, charakterystyczną postać szarego, przeciętnego, zwy­czajnego człowieka. Ale w naturze aktorstwa Zapasiewicza jest pewna szczególna intensywność kreowanej osobowości.

Postać Mrożkowego Ojca nasycona intensywnością Zapasiewicza, nie tracąc swej charakterystycznej bar­wy szarej i zwyczajnej, przekracza granice rodzajowości, staje się por­tretem już nie naśladowanym, lecz odkrywanym w twórczej wyobraźni. Tak u Balzaka postacie wzięte z ży­cia, zwyczajne i dobrze znane, stają się olbrzymami niezwykłościami, nadprzeciętnościami. Dzięki Zapasiewiczowi postać Ojca przemienia się w symbol wszystkich Polaków, symbol społeczeństwa polskiego w jego masie.

Holoubek gra Superiusza - poetęi powiesciopisarza, postać typową a typ tak często wyśmiewamy, że aż konwencjonalny. Ale w naturze aktorstwa Holoubka jest szczególne stężenie ironii i to zarówno (i równocześnie) względem innych, jak względem siebie samego.

Nasycona tą ironią postać Superiusza przekracza granice rodzajowości i charakterystyczności. W wykonaniu Holoubka okazuje się paradoksalną postacią uciekiniera, u ciekajacego przed własną ucieczką, postacią niemal surrealistyczną, prawdziwym symbolem inteligencji polskiej w ogóle.

Tak oto dzięki szczególnym właś­ciwościom sztuki aktorskiej Zapasie­wicza i Holoubka przedstawienie Ja­rockiego pokazuje "Pieszo" Mrożka n i e jako rzecz o pewnych Pola­kach, lecz jako rzecz o dzisiejszej Polsce: podzielonej na zbiegłych in­teligentów, ludzi nadzwyczajnych, chodzących po linie wysoko nad zie­mią, i resztę, ową masę przeciętnych, normalnych, zwyczajnych, chodzą­cych pieszo, lecz bez litości miota­nych przez historię.

Tyle tylko, że kiedy "Pieszo" zo­stało już napisane, owa szara masa przeciętniaków polskich pokazała nagle, że to nie historia nimi, lecz teraz oni miotają historią. I jak jeszcze. Mrożek to uznał. Lecz fałszywej historiozofii swego "Pieszo" nie mógł już zmienić.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji