Artykuły

Nowa klasyka

Nazywa się Paweł Demirski i zasługi w strącaniu ma nieliche. Zanim wzrok jego padł na autora niejakiej "Fedry", która do tej pory, przez pomyłkę zapewne, oparła się jego pasji poprawiania dzieł nieudacznych, na celowniku znaleźli się inni. Oni czujności Pawła Demirskiego nie uszli - pisze Jacek Wakar w Dzienniku.

27 czerwca - warto zapamiętać tę datę. Tego dnia, roku 2008, w krakowskim Narodowym Starym Teatrze, zapowiedziano premierę nad premierami. Rzecz nazywa się "Ifigenia. Nowa tragedia" [na zdjęciu]. Dlaczego? Bo przez ostatnie stulecia ludzkość w nieświadomości swojej - nie bójmy się tego powiedzieć - zachwycała się niejakim Racinem. Paranoiczni jajogłowi, co to nic o współczesnym polskim piekle wykluczonych z transformacji nie wiedzą, pisali o francuskim gryzipiórku, że to klasyk, wzorzec metra z Sevres, gdy idzie o klasyczną konstrukcję tragedii, język, charaktery bohaterów. Pisali, ale do czasu. Do 27 czerwca roku onego, kiedy to wszystkie te dyrdymały przyjdzie im ze wstydu pod stołem odszczekać. Tego dnia Racine francuski nareszcie doczekał się wykonania niesłusznie odraczanego do tej pory wyroku. Tego dnia strącił go bowiem raz na zawsze z niesłusznie wzniesionego piedestału Racine polski - dramaturg prawdziwie wybitny, ostry i bezkompromisowy.

Nazywa się Paweł Demirski i zasługi w strącaniu ma nieliche. Zanim wzrok jego padł na autora niejakiej "Fedry", która do tej pory, przez pomyłkę zapewne, oparła się jego pasji poprawiania dzieł nieudacznych, na celowniku znaleźli się inni. Oni czujności Pawła Demirskiego nie uszli. Wykwitami ich zwichniętych niby-talentów zajął się wcześniej. Takie na przykład "Dziady" Adama Mickiewicza przerobił na "Dziady. Ekshumację", wspaniałomyślnie dając szemranemu wieszczowi drugą szansę. No bo nie zmienił mu tytułu, a tylko rzecz odkopał i przekopał. Dokumentnie. A potem Antoni Czechow. Przez 100 lat nie wiadomo, czemu grano jego "Wujaszka Wanię". No, ale wtedy nie było Demirskiego. Pojawił się i wrzucił Wanię w polskie piekło odrzuconych, co się nie załapali na kapitalizm. Przenikliwie i dosadnie. I spadkobiercy Czechowa mogą przestać marzyć o tantiemach. Od tej pory wersją obowiązującą jest ta mistrza. Demirskiego.

Jego wpływu nie da się przecenić. Dlatego liczę na to, że za jedynie słusznym przykładem pójdą inni. Taki, załóżmy Jarosław Żamojda, skoro już zarobił miliony na "Skorumpowanych", zabierze się za nowego "Ojca chrzestnego". Oryginał niejakiego Coppoli pójdzie tam, gdzie trafić powinien - do śmietnika. A nowy "Ojciec chrzestny" dziać się będzie w środowisku mafii wołomińskiej. W roli Ala Pacino widzę Cezarego Pazurę. Co, nie pasowałby?

Na koniec muzyka. I dwa typy. Nowi Beatlesi, bo starzy przecież mocno się przeterminowali. Tu kandydat jest jeden - kochany przez młodszych i starszych zespół dekady - Feel (ten od uroczego "A gdy jest już ciemno"). A klasycy też już się przeżyli. Mozart? Kto to jest Mozart! Dlatego nowe "Requiem" napisze Rubik Piotr. A stare zakopiemy. Obok "Ifigenii" Racine'a. A co! Wreszcie wszystko będzie na miejscu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji