Artykuły

Bemowskie Zaburzenia Teatralne. Dzień pierwszy

O pierwszym dniu Bemowskich Zaburzeń Teatralnych pisze Hubert Michalak z Nowej Siły Krytycznej.

Miejsce artysty niepełnosprawnego w sztuce i swoboda jego wypowiedzi, oraz konfrontacja zawodowych i amatorskich zespołów teatralnych to główne cele, jakie stawia festiwalowi jego organizatorka, Agata Adamek.

Pierwsza, niejako rekonesansowa edycja festiwalu, bazuje na tym zderzeniu, budując w widzach potrzebę wyciągnięcia własnych wniosków. Zestawiając pracę zawodowców z amatorami, aktorów zdrowych z niepełnosprawnymi, wskazuje na konieczność uwzględnienia naturalnej potrzeby ekspresji i wyrażania siebie poprzez sztukę, które w odniesieniu do twórców niepełnosprawnych są marginalizowane. Pociąga to za sobą szereg konsekwencji - już choćby dla krytyków. Nie chodzi tu bynajmniej o konieczność wypracowania nowego języka, innej formy pisania o teatrze - zrównując jednych i drugich wykonawców nadaje się im takie same prawa i obowiązki. Istotniejsze jest raczej przełamanie myślenia o sztuce artystów niepełnosprawnych jako o słabszym, mniej istotnym obszarze działań twórczych. Ujednolicenie statusu artystycznego i uświadomienie sobie, że jedyny podział, jaki można zastosować w sztuce, to podział jakościowy: na sztukę dobrą i złą.

Statusowi artysty niepełnosprawnego był poświęcony otwierający konferencję panel dyskusyjny. Oprócz psychologów i liderów pracy artystycznej wzięli w nim udział również sami zainteresowani, czyli aktorzy Teatru Opera Buffa z Warszawy.

Wieczorny spektakl Pracowni Prowincja "Podróże dookoła pokoju stołowego" w reżyserii i według pomysłu Tadeusza Rybickiego w krótkiej formie pomieścił niezwykłą, wielowarstwową treść. Równie dobrze zresztą można by powiedzieć, że nie o treść w tym przedstawieniu szło, ale o działania fizyczne kontrapunktowane ciszą.

Pięcioro wykonawców spektaklu (Alina Czyżewska, Aleksandra Gronowska, Daniel Jacewicz, Szymon Jachimek i Mariusz Tarnożek) nie buduje wyrazistych postaci, lekceważy ciągi przyczynowo-skutkowe, ze swobodą i radością występuje przeciw przyzwyczajeniom odbiorców konwencjonalnego teatru dramatycznego. Bo też i nie z teatrem dramatycznym mamy do czynienia, a z akademickim wręcz przykładem widowiska postdramatycznego. Nawet, jeśli nie taki był zamiar twórców przedstawienia, "Podróże..." wpisują się w tę właśnie estetykę. Nie fabuła czy charaktery stanowią środek ciężkości spektaklu. Nacisk położony został przede wszystkim na działania fizyczne, rytmy, muzyczną tkankę przedstawienia.

Jeśli już szukać jakiejś fabuły, można odnaleźć zręby opowieści o powstających i rozpadających się związkach damsko-męskich, zmianach partnerów, zazdrości i zdradzie. Całość rozgrywana jest bez dialogów, za to z wykorzystaniem np. wykonywanego przez aktorów śpiewu polifonicznego (znakomicie, czysto wyśpiewane skomplikowane, wielogłosowe frazy).

Rozgrywane w niewielkiej, kameralnej przestrzeni przedstawienie toczy się w umownym "nigdzie-wszędzie". Przestrzeń domową wyznacza stół, wokół którego kilkakrotnie zbierają się aktorzy, gdzie podawany jest posiłek. Inne rekwizyty jednak przenoszą nas w miejsca niedookreślone, o celowo zachwianym statusie i niepewnej lokalizacji. Bale drewna, metalowe, w różny sposób wykorzystywane wiadra, ławka, rozsypane śmieci, są precyzyjnie wkomponowane w strukturę spektaklu i nadają mu płynnego charakteru.

Niedookreśloność i niekonkretna przestrzeń działają na korzyść przedstawienia. Działania aktorów, mimo swej teatralności i umowności, nadają charakteru kolejnym sekwencjom i pozwalają je od siebie odróżnić. Uwypuklenie działań ruchowych w połączeniu z rytmizacją spektaklu sprawia, że dość prędko widz przestaje zastanawiać się nad łączeniem kolejnych obrazów w spójną całość, orientuje się, że nie o to w spektaklu chodzi. Poddając się płynnemu przechodzeniu kolejnych epizodów, pozwala się wciągnąć w ich plastykę i tempo, hipnotyzować powtórzeniami.

Organizujący wszystko ruch jest inaczej komponowany dla kobiet i dla mężczyzn. Męskie układy, wykorzystując nieparzystą liczbę aktorów, często są kompozycjami typu 2+1, gdzie dwóch aktorów wykonuje działania wobec trzeciego. Zwykle są niesymetryczne i mniej mechaniczne. Kobiety zazwyczaj wykonują działania bardziej zrytmizowane. Układ dwójkowy sprawia, że często jedna z nich powtarza działania drugiej, całość zaś różnicowana jest poprzez zmiany tempa.

Precyzyjny, pozbawiony jakichkolwiek brudów spektakl, utrzymany w ryzach formalnych i w skupieniu zagrany przez aktorów jest atrakcyjną propozycją ulokowaną gdzieś między teatrem formalnym a ruchowym. Dopracowany efekt artystyczny spektaklu został nagrodzony entuzjastyczną reakcją widzów. Okazało się, że widowisko postdramatyczne nie musi ograniczać się jedynie do gimnastyki na scenie i bełkotliwego konglomeratu formy i treści.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji