Artykuły

Całkiem nowi "Emigranci" i ich codzienne wybory

- To moja pierwsza teatralna realizacja po prawie 20 latach pracy na scenie. Mam jednak wrażenie, że dosyć miękko wszedłem w to reżyserowanie. Pracowałem z wieloma fantastycznymi twórcami, uważnie ich obserwowałem, a poza wszystkim jestem aktorem i rozumiem, jakie problemy może nieść przygotowanie roli w takim przedstawieniu jak "Emigranci" - mówi ARTUR ŻMIJEWSKI, aktor Teatru Narodowego w Warszawie.

Telewizyjno-warszawski projekt przygotowała na swoje 15-lecie TVP Polonia. Pierwsza prezentacja "Emigrantów" Sławomira Mrożka w reżyserii Artura Żmijewskiego odbędzie się 29 czerwca, podczas urodzinowej gali. Od września spektakl trafi do Fabryki Trzciny. Z Arturem Żmijewskim rozmawia Jolanta Gajda-Zadworna.

Czy to pan wybrał "Emigrantów" na urodziny polonijnej telewizji?

Artur Żmijewski: Propozycja tytułu, a także mojej osoby jako reżysera wypłynęła od telewizji. Nie ukrywam jednak, że wybór właśnie tego dramatu wydał mi się bardzo celny. TVP Polonia jest telewizją również dla emigrantów. Co więcej to tekst, w którym poprzez dwóch bohaterów można wiele opowiedzieć o najnowszej emigracji.

Bierze pan udział w ciekawym projekcie. Producentem jest TVP Polonia, obszerne fragmenty spektaklu uświetnią urodziny stacji. Za jakiś czas, w całości, zostanie on pokazany na antenie, będzie też grany za granicą....... a od września "Emigranci" z Tomaszem Kotem jako Panem AA i Wojciechem Mecwaldowskim - Panem XX trafią do Fabryki Trzciny.

Czy spektakl jest bardziej telewizyjny, filmowy czy teatralny?

- Od początku myślałem o nim jak o zdarzeniu scenicznym, które pozostanie w reperuarze i które ma wzbudzać w widzach emocje oraz refleksje dotyczące losu ludzi, którzy z własnego wyboru albo z przymusu muszą wyjeżdżać.

"Emigranci" będą pana reżyserskim debiutem w teatrze?

- Owszem, wyreżyserowałem do tej pory parę odcinków serialu "Na dobre i na złe", ale obecne doświadczenie jest zupełnie inne. To moja pierwsza teatralna realizacja po prawie 20 latach pracy na scenie. Mam jednak wrażenie, że dosyć miękko wszedłem w to reżyserowanie. Pracowałem z wieloma fantastycznymi twórcami, uważnie ich obserwowałem, a poza wszystkim jestem aktorem i rozumiem, jakie problemy może nieść przygotowanie roli w takim przedstawieniu jak "Emigranci". Opartym na emocjach i niezwykle bliskim kontakcie zaledwie dwóch aktorów. Muszą oni wydatkować piekielnie dużo energii, by poruszyć widza. W żadnym wypadku nie pozostawić go obojętnym.

Czy i na ile pana spektakl będzie nawiązywał do "Emigrantów" wyreżyserowanych dla Teatru TV przez Kazimierza Kutza?

- Od początku zdawałem sobie sprawę, że takie porównania będą się pojawiać. Pamiętam fantastyczne role zarówno Marka Kondrata, jak i Zbyszka Zamachowskiego, ale nie zamierzam z tamtym wizerunkiem konkurować. Mam nadzieję, że nasze przedstawienie będzie inne. Bo też współczesność, do której się odwołujemy jest daleko różna od tego, co mogliśmy oglądać w Polsce i Europie 15 - 20 lat temu. Zmieniła się nasza optyka, potrzeby. I emigracja też jest inna.

W przedstawieniu Kutza różnice społeczne reprezentowane przez emigrantów: politycznego (Pana AA) i zarobkowego (Pana XX) były mocno zarysowane, a w pana spektaklu?

- Nie podkreślamy ich. Miejsce, w jakim się urodzimy, owszem, często warunkuje to, kim się stajemy, jednak dziś ten, kto pochodzi ze wsi zabitej dechami, ale wykorzystuje szansę, by się wyedukować, bywa niekiedy większym inteligentem, niż ktoś, kto się urodzi w wielkim mieście, ale na edukację nie ma ochoty. To, w jakim miejscu i w jakiej kondycji się znajdujemy, zależy od naszych wyborów.

I o wyborach są pana "Emigranci"?

- A także o zależności między ludźmi i niemożności wyplątania się z relacji, które im ciążą. Oraz o złudności planów i marzeń, których miraż może upaść w jeden wieczór.

Mrożek analizuje w "Emigrantach" temat wolności. Czym jest ona dla pana bohaterów?

- Swobodą codziennego wyboru. Polityczną wolność już odzyskaliśmy i zobowiązuje nas ona, by kolejne wybory były kierowane nie tylko myśleniem o nas samych, ale też o innych.

Inne spojrzenia na emigrantów

"Emigranci" to najwybitniejszy utwór Sławomira Mrożka od ukazania się "Tanga", jeden z najważniejszych powojennych polskich dramatów. Tekst o skazanych na siebie emigrantach, panach XX i AA, ukazał się w 1974 r. w "Dialogu". Prapremiera światowa odbyła się 24 października 1974 r. w kierowanym przez Jean-Louis Barraulta Theatre d'Orsay (reż. Roger Blin, XX grał Gerard Depardieu, AA - Laurent Terzieff). Prapremiera polska miała miejsce 17 grudnia 1975 r. w Teatrze Współczesnym. Reżyserował Jerzy Kreczmar. Najgłośniejsze inscenizacje: Teatr Stary (1975), reż. Andrzej Wajda; Teatr TV (1995) reż. Kazimierz Kutz. Ogółem polskich inscenizacji było około 40.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji