Artykuły

Remis

Pewna scena w "Śnie o bez­grzesznej" wywiera mocne wrażenie. Aktorzy opowiadają o nastroju, który panował na próbach, gdy gromadzono ro­dzinne pamiątki z okresu za­borów. Okazało się, że niemal wszyscy mogli takie dokumen­ty odnaleźć. Znikła różnica po­koleń. Niezwykłe zjawiska, któ­re poprzedziły odzyskanie nie­podległości, stały sią bliskie. W owej scenie "wywoływania duchów" przeszłości nieobojęt­ny jest fakt, że "Sen o bez­grzesznej" to spektakl zrodzo­ny w Krakowie. Niemal nie naruszone wojnami zachowało miasto nić tradycji. Tu zbie­gały się też granice zaborów.

Spektakl przygotowany w Teatrze Starym, w układzie Je­rzego Jarockiego i Józefa Opalskiego, zaczyna się zjawieniem trzech żołnierzy, maszerujących z hukiem, zapewne w okolicach owego "kąta", gdzie się zaczęła pierwsza wojna. Jarocki pod­kreśla ten fakt. I pod tym wrażeniem, na owym tle, roz­brzmiewa śpiew pielgrzymów, głoszących rozpacz, ale i na­dzieję. Lata 1863-1905 były je­dynym naszym okresem, który nie zaznał żadnego ruchu pow­stańczego. Jednak wola walki nie gasła, wybrała tylko inną postać. Jak słusznie pisze Jan Błoński, "Strategia, której - na pół świadomie, na pół spon­tanicznie - słuchało przed 1918 polskie społeczeństwo, do­wodziła politycznej mądrości".

Rok 1905 był przełomem. Twórcy spektaklu dopuszczają do głosu Żeromskiego. Ale po­łączenie dokumentu z literatu­rą - zawodzi. Czarowic, iden­tyfikowany z Konradem, roz­grywa spór z Naczelnikiem wię­zienia. Ale zbyt skrótowo za­brzmiał ten dramatyczny cytat. Niezbyt czysto i jasno przebie­gała scena balu, która jest u Żeromskiego zarówno odwoła­niem do "Wesela", jak i pora­chunkiem z obojętnością "gór­nych sfer" społeczeństwa.

To prawda, że "Różę" prze­nika nie tylko sprawa 1905 ro­ku, ale i przeczucie nadciąga­jącej wojny. W spektaklu Ja­rockiego można się tego domyś­lić. Enuncjacje trzech cesarzy dowodzą, że już przed 1918 sprawa polska wiązała się z sytuacją światową. Przemówie­nie Beselera jest popisem gry politycznej, liczącej się z siłą polskości, ale i pełnej lęku wo­bec niej. Aktorsko jest to po­pis finezyjnej retoryki Jerzego Bińczyckiego. Wciąż jednak żoł­nierze - Polacy znajdują się w tragicznej sytuacji przymuso­wego bratobójstwa; w przedsta­wieniu znajduje to wyraz w pieśni o złym losie. Sprawę nadciągającej rewolucji oświe­tla scena między Mikołajem II a przewodniczącym Dumy. (Jest to popis aktorski Wiktora Sa­deckiego, opanowanego i dys­kretnego).

Odzyskanie niepodległości nie obywa się bez wstrząsów. By tę sprawę uświadomić, twórcy spektaklu przywołują akty pro­cesu krakowskiego z 1923 roku. Oskarżono kilku działaczy PPS o sprowokowanie zajść, strzela­nie do rotmistrza ułanów. Pro­ces kończy się uniewinnieniem. Ale w przerwie, wypełnionej naradą przysięgłych, zabrzmi cytat z "Przedwiośnia". Wybie­gające poza tok procesu oskar­żenie! Niestety - scena pro­cesu nie jest dostatecznie wy­mowna.

Jeszcze mniej mi się wydaje umotywowane to co następuje później. Popis humoru lat mię­dzywojennych, prezentowany przez Jerzego Stuhra, luźno związany z całością. Może wy­bór tekstów nie był najlepszy?

Główny twórca spektaklu, Jerzy Jarocki to jedna z wielkich sił naszego teatru. Nie­podobna zapomnieć o przedsta­wieniach tej miary, co "Szew­cy", "Akty", "Garbus" i "Król Lear". Tamte spektakle odzna­czały się rygorystycznie pojętą dyscypliną. Ów postulat naka­zywał odrzucanie tego, co nieharmonijne i zbędne oraz wy­bór środków inscenizacyjnych, zmierzających do konsekwent­nie pojętego celu.

Myślę, że nawet i ten "re­mis" (bo nie porażka) każą się z szacunkiem zachować wobec ambitnego zamysłu. Ale nie sta­rajmy się łączyć ognia z wodą, nie mieszajmy materii, które się ze sobą nie dadzą pogodzić.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji