Artykuły

Sąsiedzi. Dzień czwarty i piąty

O III Festiwalu Teatrów Europy Środkowej "Sąsiedzi" pisze Marta Zgierska z Nowej Siły Krytycznej.

Cztery nagrody spośród pięciu równorzędnych na Festiwalu Teatrów Europy Środkowej "Sąsiedzi" przyznano spektaklom polskim. Jedynym nagrodzonym spektaklem zagranicznym okazał się "Kuba. Sto lat bólu. Komedia" Teatru Lalek na Rozdrożu ze Słowacji. Świadczy to nie tyle o znacznej przewadze polskiego teatru nad teatrami z krajów sąsiedzkich, co bardziej o zgromadzeniu dość skromnej reprezentacji naszych sąsiadów, których przedstawienie jest przecież główną ideą festiwalu.

Oprócz przyznanych nagród, na tle całych Sąsiadów wypadałoby wyróżnić teatr czeski, który jako jedyny zagraniczny pokazał szeroki ogląd możliwości swoich dokonań niezależnych, a przedstawiane spektakle trzymały wyrównany i solidny poziom. Po występach Teatru Novogo Fronta i Teatru Continuo potwierdzeniem dobrej formy Czechów był ostatni spektakl z tego kraju "Indianin w niebezpieczeństwie" HaDivadlo. Ponownie ujmuje ciepłem, prostotą i naturalnością w konstruowaniu spektaklu, a jednocześnie reprezentuje kolejny, diametralnie różny teatr.

"Indianin w niebezpieczeństwie" to przede wszystkim doskonałe wykorzystanie prostych środków scenicznych. Spektakl dzieli się na dwie części. Na początku uczestniczymy w pokazowej lekcji fizyki. Wykładowca, który wcale nie wierzy w możliwości swoich słuchaczy, szczegółowo omawia prawa fizyki dochodząc do klasycznej teorii względności Einsteina. Gdy lekcja zaczyna przeciągać się, jedni znużeni oczekują końca, inni dostrzegają już błysk w oczach aktorów oraz humor subtelnie przemycany zwłaszcza w doświadczeniach, czy ilustracjach praw, wykonywanych na bieżąco przez asystentów.

Widz odrobinę gubi się pomiędzy ruchem scenicznym a wybrakowaną translacją, które ciążą dużą wartością naukową. Tymczasem niepostrzeżenie kolejni asystenci znikają ze sceny, aż wykładowca pozostaje na niej sam. Nagle rozsuwa się wielka tablica zapisana wzorami, a za nią pojawia się prosta scenografia - kilka ławek i białe tło częściowo wysokie, częściowo niskie, pokazujące dalszy, czarny plan. Konstrukcja okazuje się pociągiem do Zurychu, a ukryty mechanizm służący do poruszania się osób w tle z różną prędkością, umożliwia imitację ruchu pociągu.

Sekwencja scen dziejących się na stacji kolejowej i w pociągu odgrywana jest kilkakrotnie. Za każdym razem permutowana w inny sposób, w różnych relacjach poszczególnych zdarzeń w czasie. Pojęcie względności ginie, zdarzenia poczynają dziać się niezależnie od siebie, zaburzają się nawzajem, a kolejne nałożenia pełne komizmu doskonale obnażają chaos i absurd w braku jakiekolwiek względności. Ostatnie sceny to galopujący na koniu Indianin, Czirokez, który wierzy, że zawsze jest w centrum wszechświata oraz piękna poetyka światła, w które wstępuje wykładowca-Einstein. Sceny te dopełniają stworzony w spektaklu absurdalny świat, który niebanalnie pokazuje jak umowna i fenomenalna jest nasza percepcja.

Wyraźnie rysujący się koncept w zestawieniu z lekkością prowadzonej narracji jest niewątpliwym atutem HaDivadlo. Brakuje mi jedynie przytupu w przewrotnym poczuciu humoru, odrobinę większej kondensacji i nasycenia scen kolejowych.

"Indianin w niebezpieczeństwie" był jedyną czwartkową propozycją w nurcie głównym. Pozostałe dwa spektakle były skierowane do dzieci. Zamiast Modern Art Theatre, który odwołał swój przyjazd, w Muszli Koncertowej wystąpiła Kompania Teatr z "Czerwonym Kapturkiem". Natomiast Teatr na Peronie ze Słowacji przedstawił "Słoną historię". Niestety w przypadku teatru słowackiego po raz kolejny spotkaliśmy się z niedopatrzeniem technicznym. Zarówno dzieci i dorośli, z powodu braku tłumaczenia, mieli wyraźne problemy w zrozumieniu konkretnych scen, obfitujących w formy dialogowe.

Ostatni dzień ze spektaklami konkursowymi, także nie obył się bez utrudnień. Tym razem przeszkodą okazał się uciążliwy deszcz, skutecznie utrudniający odbiór spektakli granych w plenerze. Najbardziej ucierpiało Laboratorium Dramatu, którego "Kowal Malambo. Argentyńska historia", pomimo, że na festiwalu przypisany został do nurtu plenerowego, wydaje się przystosowany do wystawiania w tradycyjnych warunkach teatralnych. Aktorom udało się jednak opowiedzieć barwną historię kowala Malambo, pełną emocji i temperamentu, co doceniło także jury festiwalu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji