Artykuły

Nie boję się wyzwań

- Wycofałam się w ogóle z teatru, pozbawiłam się wszelkich etatów po to, by uzyskać pewną wolność twórczą i ryzykować- mówi JOANNA SZCZEPKOWSKA.

Tomasz Rożek: Dokładnie piętnaście lat temu uroczyście zakomunikowała pani telewidzom, że skończył się w Polsce komunizm. Po co była ta manifestacja?

Joanna Szczepkowska, aktorka, pisarka [na zdjęciu]: Długie lata działałam w opozycji demokratycznej, współpracowałam z podziemiem. Wszystko miało dla mnie wielkie znaczenie. Brałam udział w demonstracjach, modlitwach. Bardzo chciałam, żeby ten system wreszcie upadł. I jak już upadł, to tak jakby nikt tego nie zauważył. Dlatego uświadomiłam widzów, że komuny już nie ma, żeby ludzie zdali sobie z tego sprawę. Piętnaście lat temu, w październiku, pewne słowa można było już powiedzieć.

- Niektórzy mają do pani żal za tę wypowiedź. Pewnie nigdy nie przyszło pani do głowy, że można było tymi słowami kogoś zirytować, może zawieść.

- Ja nikogo nie zawiodłam. Problemy, które teraz są, ma cały świat. Problemy, które były za komuny, były problemami całego obozu socjalistycznego. Ja nie powiedziałam, że zaczęło się życie bez problemów, jak tylko powiedziałam, że skończyła się komuna. To było spontaniczne, szczere.

- Jak się pani żyje w nowej Polsce?

- W tej chwili mam dwie profesje - po trosze jestem aktorką, po trosze pisarką. Ja bardzo lubię ryzykować. Zdaję sobie sprawę z tego, że są wygrane i przegrane, ale nie boję się wyzwań. A w dzisiejszych czasach można podejmować wyzwania. Wycofałam się w ogóle z teatru, pozbawiłam się wszelkich etatów po to, by uzyskać pewną wolność twórczą i ryzykować. Może być różnie, ale taki jest wolny świat, w którym obecnie żyjemy.

- Rozumiem, że teraz więcej pani pisze, niż gra.

- Niezupełnie. Pisanie wymaga dużej ilości czasu i wielkiego skupienia. Na szczęście nie narzekam na brak propozycji pisarskich. Mam też w tej chwili różne interesujące propozycje teatralne, o których wolałabym na razie nie mówić.

- Umiłowanie ryzyka, brak etatu, liczne propozycje - jest pani przygotowana do prawdziwej walki. W PRL- u nie trzeba było aż tak walczyć.

- Nie nazwałabym obecnych czasów czasami walki, ale bardziej czasami szukania. Uważam, że w tej chwili szansą jest szukanie swojego miejsca. Wcześniej, w PRL-u, z powodu zamkniętych granic, zamkniętego słowa, takie szukanie było bezcelowe i nierealne. Ale w każdym razie ja nie walczę.

- Co dziś powiedziałaby pani telewidzom, a może Czytelnikom? Może coś tak wzniosłego jak przed 15 laty?

- Nic bym nie powiedziała. Dziś codziennie coś się kończy i codziennie coś się zaczyna.

- Dziękuję za rozmowę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji