Artykuły

Po drugiej stronie życia

"Stacyjka Zdrój" w reż. Andrzeja Opatowicza i Andrzeja Poniedzielskiego w Teatrze Ateneum w Warszawie. Pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w Naszym Dzienniku.

Cieszy mnie, że moje obawy podczas premiery spektaklu "Stacyjka Zdrój" w Teatrze Ateneum nie sprawdziły się. Wówczas wydawało mi się, że na to znakomite przedstawienie będzie przychodziła jedynie publiczność należąca do tzw. przedziału wiekowego mocno średniego, pamiętająca Kabaret Starszych Panów. A myślałam tak, bo w spektaklu nie ma obowiązujących dziś w teatrze "atutów", czyli: wulgarnych dialogów, obscen, dewiacji homoseksualnych, degradowania człowieka do roli bydlęcia i odbierania mu godności osoby ludzkiej, naigrawania się z wierzących, ataku na Kościół i kapłanów, rwanej narracji polegającej na wrzasku i rzucaniu aktorami o podłogę, itp. Tu jest coś wręcz odwrotnego: słowo poetyckie, elegancja manier, piękna metafora, wysokiej klasy poczucie humoru i stosowna po temu narracja. I - o dziwo - jak ostatnio widziałam, widownię zapełnia nie tylko "wiekowa" publika, ale i ta bardzo młoda.

Przyjemne zaskoczenie. Zwłaszcza w dobie upadku teatru jako przybytku sztuki wysokiej. Na szczęście tzw. nowy teatr realizowany rękami (bo przecież nie erudycją intelektualną, artystyczną i nie talentem) tzw. młodych zdolnych i postępowych nie zdołał wygnać jeszcze całkowicie z teatru artystów "dinozaurów". To dzięki nim właśnie jest przechowywana i pielęgnowana sztuka będąca kreacją artystyczną, pobudzająca u odbiorcy te najszlachetniejsze struny. Taka właśnie jest "Stacyjka Zdrój", spektakl swoją poetyką nawiązujący do niegdysiejszego Kabaretu Starszych Panów. Andrzej Poniedzielski wespół z Adamem Opatowiczem zrealizowali spektakl jubileuszowy (w tym najlepszym znaczeniu), będący hołdem dla nieżyjących już twórców Kabaretu Starszych Panów - Jeremiego Przybory i Jerzego Wasowskiego. W tym roku mija 50 lat od premiery tegoż kabaretu. I pomyśleć, że kiedyś, to znaczy w 1958 roku, gdy medium telewizyjne było jeszcze w powijakach, narodził się ten telewizyjny kabaret literacki. I choć trwał tylko do 1966 roku, to do dziś teatry sięgają do jego dorobku. Gdy porównamy dzisiejszą rozrywkę kulturalną w telewizji z tamtym literackim kabaretem, to... lepiej nie porównywać.

W swoich pamiętnikach Jeremi Przybora, wyjaśniając nazwę kabaretu, pisał, iż nie miało to żadnego związku z metryką urodzenia, wszak obaj panowie mieli wówczas około czterdziestu lat (Przybora był wówczas przed czterdziestką, zaś Wasowski miał 45 lat). Chodziło o metaforę wpisującą ich kabaret w pewne wartości, które miały być mottem do wszystkich kolejnych spektakli emitowanych w ciągu tych ośmiu lat funkcjonowania programu na telewizyjnej antenie. Poprzez taką nazwę "starsi panowie" pragnęli nawiązać do czasów i środowisk, z których obaj się wywodzili, do przedwojennego kanonu sposobu bycia i obyczajowości tamtego czasu. "Zasadniczo przyświecała mi idea zabawienia siebie i odbiorców przez oderwanie się od szarej, nudnej, brzydkiej codzienności, od panoszącego się wokół nas prostactwa" - pisze Jeremi Przybora.

Kiedy z dzisiejszej perspektywy spoglądamy na tamtą "parcianą" rzeczywistość (i to dosłownie ubogą i parcianą, bo jak wspominał Przybora, ani on, ani Wasowski, ani ich rodziny, ani ich znajomi nie posiadali jeszcze telewizorów), której przeciwstawieniem były spektakle Kabaretu Starszych Panów przenoszące odbiorców do zupełnie innej rzeczywistości, to bardzo dobrze i dziś rozumiemy tę tęsknotę za elegancją sposobu bycia, tę potrzebę ucieczki od prostactwa, które rozpanoszyło się nie tylko na scenie i stało się w pewnym sensie wzorcem do naśladowania. Chcesz być cool, to zachowuj się jak ci z teatru, z telewizji czy Sejmu.

Spektakl w Teatrze Ateneum to muzyczne przedstawienie z piosenkami wziętymi z Kabaretu Starszych Panów oraz specjalnie napisaną do tego przedstawienia liryczną i pobudzającą do wcale poważnej refleksji fabułką. Tytułowa "Stacyjka Zdrój" jest ostatnią już stacją, na której wysiada człowiek z pociągu. Ale nie jest to typowa stacja i nie jest to typowy pociąg. Ta stacja symbolizuje koniec człowieczego bytowania tu, na ziemi, a pociąg przewozi swoich pasażerów po zakończeniu ich życia do innego, wiecznego świata. Wiszący na centralnej ścianie zegar nie wskazuje czasu, nie ma nawet wskazówek, bo nie są potrzebne. Ta rzeczywistość jest poza czasem. Pasażerowie, przyjeżdżając na tę końcową stację, nie są jeszcze przystosowani do bytowania po drugiej stronie życia, nie bardzo wiedzą, gdzie się znaleźli, więc na początek potrzebują pomocy, ukierunkowania, w którą stronę pójść. W tej mierze służy im YouPiter (Krzysztof Tyniec), gospodarz owej stacyjki. Ale głównym przewodnikiem podróżnych jest Poeta Smutku, który ma im ułatwić zrozumienie nowej sytuacji. Andrzej Poniedzielski w tej roli jest nie do zastąpienia ze swoim specyficznym wyrazem twarzy.

Zresztą, wszyscy, cały zespół, są świetni, a kilka scen szczególnie wybija się na czoło, jak choćby duet Dorota Nowakowska (Hrabina Hrrr) i Artur Barciś (Strażak Dogaszacz) w piosence "Ty nie odmawiaj mi", czy Dorota Nowakowska w piosence "List" z muzyką Chopina albo Krystyna Tkacz doskonale interpretująca "Balladę o doktorze Praszczadku" oraz piosenkę "Zosia i ułani" z niemym, ale jakże zabawnym towarzyszeniem Andrzeja Poniedzielskiego, także Magdalena Zawadzka w piosenkach "Porucznik Czartogromski" i - już w innym, poważnym klimacie - "Jak zatrzymać chwilę". Ogromnie zabawny Kwartet im. Czastuszkiewicza (Marek Lewandowski, Marian Glinka, Grzegorz Damięcki i Jan Janga Tomaszewski) to po prostu czterech "tanich drani", ale pod każdym względem dżentelmenów.

A zatem mamy kabaret literacki, ze świetnymi aranżacjami muzycznymi. Całość, choć ujęta w konwencji żartu (gry słowne, przedni humor), niesie piękne i poważne przesłanie. To, co robimy tu, na ziemi, pracuje na naszą pozycję tam, w zaświatach. Spektakl pomyślany jeszcze za dyrekcji Gustawa Holoubka, który nie doczekał premiery i dziś spogląda już z tamtej, stacyjkowej strony życia, gdzie zegary nie wskazują czasu...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji