Artykuły

Kłótnia polska

- Właśnie na "Panu Tadeuszu" uczono nas dykcji, intonacji, odpowiedniego oddechu przy mówieniu wiersza. Należę do pokolenia, które uczyła stara generacja pedagogów i aktorów - wśród nich Marian Wyrzykowski. Nasi mistrzowie uważali, że nie można dobrze uformować polskiego aktora, jeśli nie nauczy się go mówienia poezji romantycznej - Jerzy Radziwiłowicz opowiada o swoim "Panu Tadeuszu" w rozmowie z Jolantą Ciosek z Dziennika Polskiego.

Czy szkolny obowiązek przeczytania "Pana Tadeusza" był dla Pana, jak dla wielu uczniów, udręką?

- Nie, a to dlatego, że nigdy nie przeszkadzało mi to, co przeszkadzało wielu moim kolegom, mianowicie, że utwór pisany jest wierszem. Podobał mi się od początku: szybko zacząłem doceniać jego urodę słowa i ogromne poczucie humoru. Pamiętam też swoje dość przekorne wypracowanie z "Pana Tadeusza". Otóż nauczycielka zadała nam dwa tematy: bronię Jacka Soplicy bądź oskarżam Jacka Soplicę. I było rzeczą oczywistą, że oczekuje odpowiedzi jednoznacznej: Jacek Soplica odkupił swoje dawne winy. Wyczuwając pismo nosem napisałem, że zabójstwo, jakiego dokonał Soplica, nie może być odkupione jego późniejszą działalnością patriotyczną, bo jedno z drugim nie ma nic wspólnego - jedno drugiego nie równoważy. Byłem jedynym uczniem w klasie, który napisał wypracowanie wbrew oczekiwaniom nauczycielki.

Pańskie kolejne zmagania z Mickiewiczem zapewne miały miejsce już w teatrze, kiedy dwukrotnie zagrał Pan w "Dziadach": u Swinarskiego i Grzegorzewskiego...

- Pomińmy moje teatralne zmagania z "Dziadami", gdyż wspomnienie tego tytułu sięga mego bardzo wczesnego dzieciństwa. Z "Dziadami" zetknąłem się jeszcze wcześniej niż z "Panem Tadeuszem", bo gdzieś w okolicy 6. roku życia. Mieszkaliśmy wtedy w Warszawie i pamiętam, że w okolicy świąt Bożego Narodzenia rodzice wybierali się właśnie na "Dziady" do teatru. Zapewne chodziło o spektakl Bardiniego. Oczywiście ten tytuł nic mi wówczas nie mówił, ale jako tajemniczy - utkwił w pamięci. A potem, w szkole teatralnej, wciąż miałem do czynienia z poezją, nie tylko Mickiewicza, ale i Słowackiego, Krasińskiego, Norwida. Właśnie na "Panu Tadeuszu" uczono nas dykcji, intonacji, odpowiedniego oddechu przy mówieniu wiersza. Należę do pokolenia, które uczyła stara generacja pedagogów i aktorów - wśród nich Marian Wyrzykowski. Nasi mistrzowie uważali, że nie można dobrze uformować polskiego aktora, jeśli nie nauczy się go mówienia poezji romantycznej. Stąd też właśnie prof. Wyrzykowski na koniec roku zarządził konkurs na monolog romantyczny. Mówiłem Małą Improwizację z "Dziadów".

Czy Pan, jako pedagog w szkole teatralnej, też trenuje swych studentów na tej literaturze?

- Owszem, przed dwoma laty wybrałem pracę nad wierszem dramatycznym Słowackiego. Także moim zdaniem praca nad wierszem wielkich romantyków jest w szkole teatralnej niezbędna, gdyż wiersz organizuje mowę, uczy porządku wypowiedzi, wymaga też wysiłku w skorelowaniu porządków logicznych i porządków wiersza, wreszcie pobudza wyobraźnię.

Czy w Krakowskim Salonie Poezji "Kłótnię" czytał Pan z wyboru?

- Nie, z przydziału. I bardzo dobrze, bowiem jest to jedna z najzabawniejszych ksiąg. Zdarzenia w niej zawarte, zabawa z opisywanymi postaciami i ironia zawarta w sposobie ich opisywania - w tym między innymi tkwi uroda tej księgi. Ona jest po prostu świetną zabawą Mickiewicza postaciami i słowem. Z jednej strony wyśmiewa nasze wady narodowe: pieniactwo, kłótliwość, pamiętliwość, a z drugiej strony drwi z wielu kombinacji międzyludzkich, jak kojarzenie par, skłonność do pensjonarskich zalotów itd., itd. Mickiewicz fantastycznie podpatrzył i opisał charakter człowieka.

Wielokrotnie czytał Pan podczas różnych audycji poetyckich wiersze Szymborskiej, Miłosza czy ks. Twardowskiego. A czy zdarza się Panu usiąść w ogrodzie z tomikiem poezji, by ukoić nerwy czytanymi wierszami?

- Zdarza mi się dla przyjemności sięgać po poezję - dość często czytam poematy Słowackiego. Choć poezja nie zawsze koi nerwy i niekoniecznie łagodzi obyczaje. Bywa też bolesną diagnozą rzeczywistości, bywa rozdrażniająca, ciemna i "dołująca", bo opisuje też mroczne strony człowieka i świata.

Pan ostatnio penetrował te mroki, przygotowując się do tytułowej roli w "Otellu" ...

- Pozostańmy dziś przy zabawnej "Kłótni" - na "Otella" zapraszam do Teatru Narodowego. Mam nadzieję, że ta płyta dostarczy Czytelnikom "Dziennika Polskiego" wiele przyjemności.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji