Artykuły

Warszawa. "Macbeth" Jarzyny jedzie do Nowego Jorku

Spektakl Grzegorza Jarzyny "Macbeth" [na zdjęciu] z TR Warszawa w czerwcu pokazany będzie w Nowym Jorku. W plenerze, w Tabacco Warehouse, tuż przy Moście Brooklyńskim, na tle Manhattanu.

To jeden z najbardziej spektakularnych wyjazdów zagranicznych warszawskiego teatru. Do Ameryki dopłynęła właśnie statkiem ogromna, ważąca sześć ton konstrukcja, która stanie przy moście Brooklyńskim i posłuży za scenę.

Przedstawienie pokazywane będzie w Nowym Jorku przez ponad dwa tygodnie. Bilety sprzedają się bardzo dobrze. Aktorzy TR Warszawa i Grzegorz Jarzyna zapowiadani są tam jako "ci, którzy kształtują gust".

Widzowie będą oglądać przedstawienie, mając na uszach słuchawki. - Pod mostem Brooklyńskim nie ma ciszy nawet o 3 nad ranem. Obawiałem się, że przez ten hałas nie będzie słychać wypowiadanych słów, że zakłóci on ścieżkę dźwiękową tego przedstawienia - wyjaśnia reżyser.

Postanowili więc wprowadzić słuchawki i zastosować ten sam efekt, który sprawdza się w tzw. silence disco. Nie tylko dialogi i muzyka, ale też wszelkie wrażenia dźwiękowe będą dostarczone odbiorcy poprzez słuchawki.

Poczuć zapach krwi

- Do Nowego Jorku zostaliśmy zaproszeni przez St. Ann's Warehouse już dwa lata temu. Wcześniej graliśmy tu "Zaryzykuj wszystko" - opowiada Grzegorz Jarzyna.

Proponowano mi, abym zrobił "Makbeta" w teatrze, ale ja wciąż upierałem się, że potrzebna mi dwupoziomowa konstrukcja podobna do tej, w której graliśmy w Warszawie. Bo - tak jak podkreślał już przed premierą - sięgając po "Makbeta", od razu wiedział, że chce go wystawić w pofabrycznej hali. Żeby wzmocnić iluzję. Żeby widz mógł poczuć tę niesamowitość, zapach krwi, doświadczyć, dotknąć wojny, wejść do tego piekła. Zależało mu, żeby nie ograniczać się do sceny, ale grać na kilku planach.

- Jest w "Makbecie" coś piekielnego - dodaje teraz. - Nie tylko w temacie sztuki. Struktura tego utworu też jest bardzo trudna. To musi działać na naszą wyobraźnię. Ten "Makbet" musi atakować. Widz musi poczuć, co to znaczy piekło. Przecież to najbardziej krwista sztuka w historii teatru.

Zobaczyć oczy bohatera

- Poszukiwania przestrzeni w Nowym Jorku trwały prawie dwa lata. W końcu zobaczyliśmy tę z widokiem na Manhattan. Manhattan, który zresztą idealnie wpisuje się w temat przedstawienia, może dać nowy kontekst - dodaje reżyser, który wojska Duncana w swoim spektaklu przebrał w amerykańskie mundury, a akcję umiejscowił w realiach wojny z islamskim terroryzmem.

W Polsce, a dokładnie w podwarszawskim Ursusie, powstała konstrukcja przypominająca tę naturalną scenografię z nieistniejącej już hali w dawnych zakładach Waryńskiego, gdzie w 2005 roku odbyła się premiera "Macbetha".

- To jakby trzecia część, trzeci etap mojej pracy nad tym spektaklem. Najpierw był "Macbeth" w Warszawie, potem spektakl telewizyjny, filmowany przez Jacqueline Sobiszewski, zresztą w tej samej hali, tuż przed jej wyburzeniem - przypomina. - Przez to, że miałem czas, dystans, mogłem spojrzeć na ten spektakl na nowo, wprowadziłem dodatkowe elementy - mówi. - Na przykład kamery, dzięki którym na ekranie widzowie zobaczą zbliżenia bohaterów: ich twarze, ich oczy. Wprowadziliśmy też monologi, które będą mówione wprost do widza.

Widownia w Nowym Jorku pomieści około 400 osób. Jest trochę mniej stroma niż ta warszawska, której pierwszy rząd znajdował się na wysokości 2,5 metra, a ostatni - 8 metrów.

- To pierwszy spektakl, który robimy pod gołym niebem - dodaje Grzegorz Jarzyna.

A jak będzie deszcz?

- To pokażemy gdzieś pod dachem telewizyjną wersję "Macbetha" - śmieje się reżyser.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji