Artykuły

Operetkowy carat

"Carewicz" w reż. Daniela Kustosika w Teatrze Muzycznym w Poznaniu. Pisze Błażej Kusztelski w Gazecie Poznańskiej.

Mogłoby się wydawać, że sięgnięcie do oryginału, a więc do zapomnianej sztuki Gabrieli Zapolskiej "Carewicz", a odejście od libretta, pomoże operetce Lehara, będącej przeróbką utworu polskiej autorki, że mistrzyni zgryźliwej komedii obyczajowej ("Moralność pani Dulskiej") czy nieco gorzkiej komedii miłosnych zdrad ("Skiz") doda operetce wigoru i przełamie jej stereotypy. Na próżno. Okazało się raz jeszcze, że skoro czegoś nie gra się od dziesiątków lat, widać tego grać nie warto. Tak jest teraz z "Carewiczem", jedną z wielu sztuk Zapolskiej, które poszły w słuszną niepamięć. Podobno Franciszek Lehar zobaczył "Carewicza" na scenie wiedeńskiego teatru, i tak go ta sztuka zafrapowała, że postanowił przerobić ją na... operetkę. Z dzisiejszej perspektywy jest to czyn cokolwiek niedorzeczny. Carski dwór, który zawsze budził raczej bojaźń, na operetkową scenę pasuje jak pięść do nosa. W dodatku reżyser Daniel Kustosik, pragnąc być bliższy realiom historycznym, uczynił "Carewiczowi" niedźwiedzią przysługę, przenosząc akcję z wieku XIX czy początku XX (w których to czasach operetka tkwi w sposób naturalny) w wiek XVIII, w epokę... bojarów.

Pozostawiając ocenę muzycznych walorów operetki Lehara wyrozumiałym miłośnikom operetki, nie sposób nie zauważyć, że przedstawienie w Teatrze Muzycznym rozpada się na trzy niespójne części. Pierwsza jest werystyczna, ciężka, długa i przegadana - jak dawne sztuczydła historyczne, i muzycznie nieco operowa. Druga część, już znacznie krótsza i żywsza, grzeszy jednak kiczowatym charakterem, dopiero III akt (który rozgrywa się w okolicach Neapolu, dokąd wybrał się carewicz ze swoją ukochaną, podsuniętą mu przez dwór, aby przyszły władca nabrał chęci do kobiet i nie stronił przed małżeństwem) ma lekkość, rozmach i niewymuszony nastrój operetkowy. Czy jednak turystyczny wyskok młodego carewicza na sycylijskie plaże był w ogóle możliwy, to już całkiem inna para kaloszy. Dobrze, że dyr. Kustosik szuka nieogranych pozycji muzycznych, że próbuje je modyfikować, aby tchnąć w nie nowego ducha, ale obawiam się, że w odległej klasyce nie odnajdzie już perły. I jeszcze jedno: dlaczego w programie do przedstawienia jest aż tyle błędów?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji