Jojne pisze listy do Karsylewki
"Jojne pisze list" w reż. Jakuba Kornackiego w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Pisze Katarzyna Fryc w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.
Myli się, kto sądzi, że monopol na wykonanie piosenek żydowskich ma w Trójmieście André Ochodlo i jego Teatr Atelier. Gdyński Teatr Muzyczny wystawił właśnie "Jojne pisze list" -piosenki żydowskie w konwencji buffo
Przedstawienie skromniutkie, trwające zaledwie godzinę, angażujące tylko dwóch aktorów i zespół muzyczny, ale z pewnością zabawne i niepozbawione wdzięku. Poznajemy Jojne (Jakub Kornacki - autor scenariusza, reżyser i odtwórca tytułowej roli), uroczego młodzieńca wyznania mojżeszowego, lekkoducha i drania, który w poszukiwaniu przygód i lepszego życia opuścił matkę, siostry, rodzinną Karsylewkę i trafił do dużego miasta. Mieszka tu z Salcią (Katarzyna Więcek), a jego żywot z pewnością nie jest bogobojny. W dodatku przyjazd zapowiada mamę z Karsylewki, a do tego nasz Jojne dopuścić nie może... Pisze więc list za listem, by zniechęcić mamę do wizyty.
"Jojne pisze list" to bardziej recital niż przedstawienie - usłyszymy w nim dwanaście piosenek z przedwojennych kabaretów w wykonaniu Jakuba Kornackiego i Katarzyny Więcek oraz zasługującej na szczególnie ciepłe słowa kapeli klezmerskiej, która we współczesnych aranżacjach odczytuje na nowo stare, dobre żydowskie piosenki: Poszczególne utwory układają się w jedną całość - opowiastkę o sowizdrzale, któremu nie wiedzie się ani w interesach, ani w miłości. A mimo to Jojne nie odwraca się tyłem do świata i niczym Tewje Mleczarz ze "Skrzypka na dachu" (musicalu, który przed laty w Muzycznym bił wszelkie rekordy popularności i do dziś jest legendą) zawsze widzi jaśniejszą stronę swego położenia i dalej kroczy przez życie. Duże miasto, czy maleńka Karsylewka - wszędzie może być ciekawie, wszędzie też możesz spotkać przyjaciół i wroga. Komornik zabrał ci szafę, kochanek żonę, a dżuma - teściową? I cóż! Jutro przecież będzie nowy dzień...