Artykuły

Sprawa Dantona ze śmiechem

"Sprawa Dantona" w reż. Jana Klaty w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Pisze Piotr Bogdański w Nowych Wiadomościach Wałbrzyskich.

Za sprawą Jana Klaty Teatr Polski nareszcie podniósł się z przysiadu. Wcześniejsze premiery, słaba "Śmierć podatnika" i jeszcze słabszy "Juliusz Cezar" świadczyły raczej o nie najlepszej kondycji artystycznej największego Teatru na Dolnym Śląsku. Tytuł - "Sprawa Dantona" i treść - rywalizacja przywódców Wielkiej Rewolucji Francuskiej nie wróżyły przełomu w repertuarze. Była jednak nadzieje w postaci Jana Klaty reżysera i Stanisławy Przybyszewskiej kontrowersyjnej pisarki córki Przybyszewskiego. Nie zawiedli. Autorka dramatu zupełnie serio przedstawiła zmagania tytułowego Dantona z Robespierrem. Skupia się na ich widzeniu Rewolucji Francuskiej.

Trochę przy okazji rysuje obraz zgniłego otoczenia. Z kolei Klata efektownie uskrzydlił "Sprawę Dantona". Inscenizacja zyskała na przestrzeni, tempie, a przede wszystkim na humorze. Znakomitym humorze. Nie oczywistym, przemyślanym, z jednej strony subtelnym, a z drugim wywołującym salwy spontanicznego śmiechu. Dzięki takim zabiegom spektakl trwający blisko trzy godziny ogląda się ogromną i niesłabnącą przyjemnością. Klata w niewiarygodny sposób połączył poważną fabułę z zabawą w taki sposób, że nie osłabił wypowiedzi Przybyszewskiej. Raz prowokuje nas do śmiechu, aby po chwili wprowadzić nas w stan refleksji. Kiedy Robespierre mówi o setkach ofiar ginących każdego dnia rewolucji słuchamy go w napięciu. Kiedy jednak przebiega przez scenę podczas refrenu piosenki Tracy Chapman "Run" bawimy się pysznie. Chciałbym zwrócić uwagę na wciąż aktualną treść powieści.

Mimo że powstała osiemdziesiąt lat temu. Kiedy słyszymy dialog dwóch adwersarzy, to brzmi on przerażająco podobnie do współcześnie politycznych gadających głów. Jeszcze jest jedna mocna strona spektaklu Jana Klaty - aktorstwo. Trzeba przyznać, że cały zaangażowany zespół Teatru Polskiego uniósł ciężar powierzonego zadania. Na szczególne wyróżnienie zasługuje żeńska obsada (Kinga Preis, Anna Ilczuk, Katarzyna Strączek), która wniosła oprócz wdzięku, kolorytu i pikanterii. Z kolei wśród mężczyzn błyszczeli Wiesław Cichy w roli Dantona i Marcin Czarnik jako Robespierre. Jest jeszcze Bartosz Porczyk, jako Desmoulins bez którego "Sprawa Dantona" nie byłby aż tak zabawna. To on jest autorem największych salw śmiechu. Teraz pozostaje mi tylko zaprosić państwa na dotychczas bez wątpienia najlepszą premierą sezonu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji