Artykuły

Skrzypiące schody w Güllen

Aktorzy snują się po scenie już w momencie wejścia widzów na salę. Po ściemnieniu świateł z ich milczącej obecności zaczyna wyłaniać się przedstawienie - o "Wizycie starszej pani" w reż. Roberta Czechowskiego w Teatrze im. Leona Kruczkowskiego w Zielonej Górze pisze Hubert Michalak z Nowej Siły Krytycznej.

Repertuar zielonogórskiego teatru wzbogacił się o nowy hit frekwencyjny. Tłum napierający na drzwi przed wieczornym pokazem "Wizyty starszej pani" przypomina oblężenie, jakie w niektóre wieczory staje się udziałem najmodniejszych scen warszawskich. Historia mieszkańców podupadłego Güllen, skuszonych siłą pieniądza na złą drogę, przyciąga komplety widzów, mimo że nie jest to spektakl wolny od wad.

Aktorzy snują się po scenie już w momencie wejścia widzów na salę. Po ściemnieniu świateł z ich milczącej obecności zaczyna wyłaniać się przedstawienie. Klarują się postacie, pojawiają zalążki relacji między nimi. To mieszkańcy Güllen, drobni, z kompleksem prowincji, nieco spłoszeni, niepewni, ostrożni. To oni i ich miasto są głównymi bohaterami przedstawienia. Nazwa miasta, wykonana ze świetlówek, jest przez cały czas widoczna na scenie. Wisi nad głowami aktorów, opada, przemieszcza się, widoczna jest także w scenach rozgrywających się we wnętrzach czy w lesie. Dla Roberta Czechowskiego najistotniejszym problemem, jak się wydaje, jest ta niewielka mieścina i wszystko to, co dzieje się w jej obrębie za sprawą wizyty miliarderki. Cały pierwszy akt przedstawienia przesycony jest bowiem scenami zbiorowymi, w których pojawia się większość lub wszyscy gülleńczycy. Lubuscy aktorzy radzą sobie z zadaniem zbudowania postaci mieszczan raz lepiej, raz gorzej. Niestety, wiarygodnego obrazu zbiorowości nie udaje im się stworzyć. Choć bowiem zróżnicowanie postaci działa na ich korzyść, nie zawsze jest zrozumiałe (konia z rzędem dla tego, kto wytłumaczy, dlaczego Pastor w interpretacji Wojciecha Brawera jest tak nieludzko wykrzywiony!), czasem zbyt natrętne (męcząca nadekspresja Ryszarda Farona w roli Policjanta), a czasem zaznaczone niewielkimi, zbyt mało wyrazistymi środkami (niewielką uwagę przykuwa Nauczyciel Jacka Krauforsta, a przecież to postać bardzo istotna dla fabuły sztuki, przechodząca w finale dramatu istotną przemianę). Aktorzy jako grupa są zgrani, ich zachowanie jest wyreżyserowane i dopracowane, brakuje im jednak wspólnych impulsów, złączenia indywidualnych aspiracji w całość dla zbudowania zbiorowego efektu.

Spektakl rozgrywany jest jakby "dla" miliarderki. To ona jest jego pierwszym (w dosłownym znaczeniu tego słowa!) i najważniejszym widzem. Zaznaczenie tego metapoziomu przy pomocy klamry kompozycyjnej (Klara Zachanassian wchodzi na scenę z widowni i wraca w finale z powrotem na swoje miejsce) jest jednak niestety tylko dość efektownym gestem, nie ma większego znaczenia dla całości spektaklu. Można zabieg ten rozumieć jako zaznaczenie faktu pewnej wspólnoty nieszczęśliwej miliarderki z widzami (w końcu wychodzi spomiędzy nich, jak spośród równych sobie), jednak jeśli już z kimś miałaby się utożsamiać publiczność, to chyba z mieszkańcami Güllen, którzy jednak nie mieszają przestrzeni i anektują dla siebie tylko scenę.

Pierwszy akt poprowadzony jest w leniwym, ospałym tempie. Instrumentarium używane przez akompaniujący na żywo zespół - zwłaszcza misy tybetańskie o niezwykłym, choć monotonnym brzmieniu - przyczynia się do ujednolicenia tempa. Te zabiegi, w połączeniu z niespieszną grą aktorów i powolnym rozwojem wypadków, składają się na nużącą część spektaklu. Jest on mało intensywny, jakby rozmyty, wszystkie emocje i napięcia tracą na nasyceniu i przestają oddziaływać.

Sytuacja ulega zmianie w drugim akcie. Tu mniej jest na scenie obrazów wielkoobsadowych, spektakl staje się bardziej kameralny, do głosu silniej dochodzą indywidualni bohaterowie - Klara Zachanassian (Elżbieta Donimirska), Ill (Jerzy Kaczmarowski), Pastor, Policjant i Nauczyciel. Różnorodne tempa i rytmy, jakie wyzyskują na scenie aktorzy, nadają spektaklowi wigoru i rozpędzają go do tego stopnia, że finałowa, znów wyciszona, scena staje się dla widza atrakcyjna w odbiorze. To m.in. dzięki znakomitemu finałowi i poprzedzającej go scenie przejażdżki rodziny Illa, widz może wyjść z teatru pod wrażeniem przedstawienia. Uzyskane prostymi środkami wyrazu efekty komiczne (pseudo-flamenco czy wypunktowane ciszą dialogi między rodzeństwem i rodzicami) pozwalają złapać krótki oddech przed dostojną sceną śmierci Illa.

Nawiązujący do tradycji chrześcijańskiej gest rzucenia garści piasku ubiera ostateczny gest gülleńczyków w pojemną teatralną metaforę i podnosi całe wydarzenie z poziomu reportażu na stopień działania rytualnego. Może również kojarzyć się z biblijnym: "Kto jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamień". Do rzeczywistości przywraca publiczność dopiero Klara Zachanassian zmierzająca ze sceny na widownię po schodach. Trzeszczące deski wyrywają widza z zauroczenia. Na scenie jest o jedną postać mniej. Stało się coś złego - a teatr, nie ukazując zbrodni dosłownie, pozwolił jej tym mocniej zadziałać na odbiorców.

Silnym atutem przedstawienia jest wykonywana na żywo muzyka. Ośmioosobowy zespół wspiera, wzbogaca i intensyfikuje działania aktorskie. Uciekając od realizmu, pobudza wyobraźnię widza i odbiera mu pewność interpretacji. Dźwięki grzechotek i sapań ewokują przyjazd i odjazd pociągu, gwizdy i szumy - las. Nie ma w spektaklu nagrań odnoszących wprost do odgłosów znanych z otaczającej nas rzeczywistości, dzięki czemu powoływane do życia miejsca zyskują metaforyczny wymiar, nie tracąc jednak zaczepienia w konkrecie.

Przedstawienie jest nierówne - i to jest tak naprawdę jego główna wada. Wiele usterek można mu wybaczyć, ale widoczny gołym okiem rozdźwięk między pierwszym a drugim aktem to coś znacznie poważniejszego, niż usterka. Dopiero drugi akt pokazuje, że zarówno zespół, jak i reżysera, stać na coś więcej, niż nużące zagadywanie czasu. I dopiero to "coś więcej" w drugiej części przedstawienia prawdziwie skupia uwagę i absorbuje widza, a spektakl wynosi na wyższy poziom.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji