Artykuły

Chcę fruwać na próbach

- Chcę fruwać na próbach - mówi KATARZYNA KRZANOWSKA, krakowska aktorka, laureatka festiwalowych nagród. - Żałuję, że one nie mają siły Oscarów, po których spływa na ciebie lawina propozycji. Ale, być może, niebawem nastąpi jakaś zawodowa zmiana w moim życiu.

Ostatnie dni były dla Ciebie bardzo szczęśliwe...

- Oj, bardzo, bardzo szczęśliwe. Spotkało mnie podwójne, a właściwie potrójne szczęście: za rolę Młodej zagraną gościnnie w "Klątwie" zrealizowanej w Starym Teatrze otrzymałam wyróżnienie na festiwalu Kontrapunkt w Szczecinie, natomiast w Opolu, na Konfrontacjach Teatralnych Klasyka Polska, uhonorowano mnie nagrodą za pierwszoplanową rolę żeńską. W Opolu dostałam też wyróżnienie od dziennikarzy. Tak więc mam się czym chwalić. Bardzo mnie również cieszą nagrody dla Basi Wysockiej, reżyserki naszego spektaklu. Tytułowa "Klątwa" okazała się dla nas bardzo szczęśliwa.

To nie pierwsze Twoje nagrody teatralne.

- Już przed laty otrzymałam nagrodę na Konfrontacjach w Opolu za rolę Anieli w "Ślubach panieńskich", a jeszcze wcześniej wyróżnienie w Kaliszu za Cejtel w spektaklu "Kadisz". Oba przedstawienia były zrealizowane w Teatrze Nowym w Łodzi, gdzie wraz z mężem, Błażejem Peszkiem, spędziliśmy kilka sezonów.

Dlaczego po ukończeniu krakowskiej PWST uciekłaś dość szybko z Krakowa?

- Nie tak szybko, jeszcze przez dwa lata pracowałam w Teatrze Ludowym. A jeszcze wcześnie, przed szkołą teatralną studiowałam dwa lata romanistykę, tak więc, jak widzisz, wciąż szukałam swojego miejsca w życiu. A do Łodzi pojechaliśmy wraz z Błażejem za Mikołajem Grabowskim, gdy obejmował tam dyrekcję Teatru Nowego i zabierał ze sobą grupę aktorów. Błażej miał już za sobą współpracę z Mikołajem w Teatrze im. J. Słowackiego, a ja właśnie zaczynałam tam gościnnie próby do "Rewizora". W 1999 roku wylądowaliśmy w Łodzi i to było pięć udanych aktorskich lat. Wielokrotnie graliśmy z Błażejem w jednej sztuce, jak choćby we wspomnianych "Ślubach panieńskich", a nasza Zosia dorastała coraz częściej przebywając za kulisami, gdy my byliśmy na scenie. Niestety, zawirowania dyrekcyjne spowodowały nasz powrót do Krakowa.

On nie był dla Ciebie zbyt szczęśliwy?

- To prawda. Kraków nie jest łatwym miastem i jak raz wypadniesz z obiegu, to powroty są trudne. W żadnym teatrze nie dostałam etatu, więc nie było łatwo. Wciąż miałam poczucie braku stabilizacji. I wciąż brakowało mi sceny. Wtedy trochę zgasłam, przestałam zabiegać o etat, bo przestałam wierzyć w siłę teatralnego zespołu. Tęskniłam, bo ja, tak naprawdę, uwielbiam próbować, grać i bez sceny żyje mi się dużo trudniej. Na każdą próbę czy na spektakl frunę jak na skrzydłach.

Dobre aktorskie nazwisko też nie pomagało w stabilizacji?

- Używam nazwiska panieńskiego, bo zawsze na swój ewentualny sukces chcę zapracować sama, nie "podpinać się" pod rodzinną popularność. Natomiast wzięłam udział w kilu szalonych projektach szalonej rodziny Peszków: grałam w spektaklu "Bula, Bula" i w zwariowanym filmie Jurka Kaliny "Jan Peszek w roli głównej". Pamiętam, że wszyscy, łącznie z dwumiesięczną wówczas Zosią, jeździliśmy starym tramwajem po Krakowie. Były żarty, śmiechy, dowcipy. Ale w tej rodzinie można się też nabawić kompleksów, bo w niej wszyscy bez przerwy pracują, a my z Błażejem nie bardzo możemy nadążyć. U nas nie ma oglądania telewizji, siedzenia na kanapie, bo jak cię dopadnie głowa rodziny, czyli ojciec Jan, to od razu pyta: "Szukacie scenariusza?", "Nad czym pracujecie?", "Macie nowy pomysł?". Ojciec wciąż trzyma rękę na pulsie i nie pozwala odpoczywać.

Zatrzymajmy się przy Twoim powrocie do Krakowa...

- Najpierw była rola w "Nocy" Stasiuka wyreżyserowanej przez Mikołaja we współpracy z teatrem w Düsseldorfie, potem Jan Peszek zrealizował "Łoże" w Teatrze STU, w którym obsadził mnie i Błażeja, aż wreszcie otrzymałam dużą i ważną rolę w "Legendzie" w teatrze Groteska. Zaraz potem nadeszła "Klątwa", jak się okazuje, tak dla mnie szczęśliwa. Tym bardziej że gra w niej również nasza córka Zosia, dzięki czemu jesteśmy ze sobą nieco dłużej.

Czy wiążesz z tymi nagrodami jakieś konkretne nadzieje?

- Żałuję, że one nie mają siły Oscarów, po których spływa na ciebie lawina propozycji. Ale, być może, niebawem nastąpi jakaś zawodowa zmiana w moim życiu. Nie chcę zdradzać, żeby nie zapeszać.

Na zdjęciu: Katarzyna Krzanowska w "Klątwie".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji