Artykuły

Dorośliśmy do polskiej klasyki

- Pomysł projektów sprawdza się w mieście, w którym jest tylko jeden teatr. Taki teatr ma obowiązki wobec wszystkich, a jednocześnie może być teatrem zaangażowanym. Pokazujemy, że spektakl jest analizą rzeczywistości, próbą zabrania głosu w jakiejś sprawie - mówi PAWEŁ ŁYSAK, reżyser, dyrektor Teatru Polskiego w Bydgoszczy.

Z Pawłem Łysakiem, dyrektorem Teatru Polskiego w Bydgoszczy, rozmawia Kamila Mścichowska:

KAMILA MŚCICHOWSKA "Sztuki polskie w Teatrze Polskim" to kolejny projekt realizowany przez Pański zespół. Skąd pomysł na tworzenie całości tematycznych, obejmujących nie tylko spektakle, ale także dyskusje, performanse, wystawy, koncerty?

PAWEŁ ŁYSAK Rzeczywiście, wszystkie wydarzenia w naszym teatrze odbywają się w ramach projektów. Każdy z nich ma swój tytuł, hasło, dotyczy jakiegoś problemu. Zręby tego pomysłu przedstawiłem podczas konkursu na dyrektora we wrześniu 2006 roku. Pomysł projektów sprawdza się w mieście, w którym jest tylko jeden teatr. Taki teatr ma obowiązki wobec wszystkich, a jednocześnie może być teatrem zaangażowanym. Pokazujemy, że spektakl jest analizą rzeczywistości, próbą zabrania głosu w jakiejś sprawie. Imprezy dodatkowe spełniają tę rolę w różny sposób: czasem lekki, dowcipny, kiedy indziej poważny. Z jednej strony na przykład występ zespołu disco polo (koncert pieśni patriotycznych "Ukochany kraj"), a z drugiej cykl wykładów na wyższej uczelni. Chodzi o to, żeby nadgryźć temat z różnych stron, wciągać różne środowiska, mówić na wielu poziomach. Początkowo przygotowywaliśmy jeden spektakl w projekcie, teraz koncentrujemy się bardziej na przedstawieniach, a mniej działamy w sferze pozateatralnej.

MŚCICHOWSKA Jakie projekty udało się zrealizować do tej pory.?

ŁYSAK Pierwszy, "Po co tyle żreć / Szekspir+", był poświęcony Shakespeare'owi i kwestii konsumpcjonizmu. Głównym wydarzeniem była premiera "Tymona Ateńczyka" w reżyserii Macieja Prusa. Towarzyszyły jej m.in. wykłady Thomasa Irmera, prezentujące Shakespeare'a w teatrze niemieckim, i performans dramaturga naszego teatru Łukasza Chotkowskiego. Kolejny cykl dotyczył patriotyzmu ("Wiele ojczyzn, ojczyzna wielu / Wyspiański-I-") - tu pokazaliśmy wiele imprez, do których zaprosiliśmy różne instytucje Bydgoszczy: BWA, Radio PIK, Bydgoską Telewizję i wyższe uczelnie. Następny projekt poruszał problem depresji i samobójstw wśród młodych ludzi ("Smutni nastoletni+"), a ostatni dotyczył terroryzmu ("Terroryzm / więźniowie rozpaczy").

MŚCICHOWSKA Teraz rozpoczął się kolejny duży projekt.?

ŁYSAK Idea "Sztuk polskich w Teatrze Polskim" nie jest specjalnie odkrywcza. Teatr inspiruje się literaturą. Teatr w Polsce poszukuje w ostatnich czasach w nowej dramaturgii zachodniej i wschodniej. Jednak wszyscy mamy poczucie, że istotne do opowiedzenia sprawy tkwią w naszej literaturze, w dziełach naszych klasyków. Myślę, że nadszedł moment na pokuszenie się o stworzenie nowego kanonu. Politycy już się tym zajęli, Roman Giertych zaczął tworzyć kanon, zaczęło się o tym dyskutować. Rozumiem, że są nowe czasy i nowe czasy potrzebują swojej literatury. Istnieją dzieła uznane za wielkie, ale z drugiej strony każde pokolenie ma swoje problemy i być może każde czasy mają swoją literaturę klasyczną.

MŚCICHOWSKA Czyli chce Pan stworzyć współczesny kanon sztuk klasycznych, które są w stanic przemówić do dzisiejszego widza?

ŁYSAK Nie aspiruję do tego ani nie ośmielam się mówić, co według mnie powinno być w tym kanonie. Próbuję tylko stawiać pytania. Zadałem taki temat kilku reżyserom - młodym i starszym: "Co cię inspiruje w polskiej literaturze?", "Co chciałbyś pokazać, a nie jest to często wystawiane?". Każdy z reżyserów zaproponował konkretny tytuł, nazwaliśmy całość "Sztuki polskie w Teatrze Polskim" i powiedzieliśmy sobie, że nasze czasy dorosły do naszych tekstów. To chyba dobry początek jakiejś dyskusji. Nie sposób przecież, zanim się przystąpi do pracy, zanim się zrobi przedstawienie, orzec: "To jest nasz kanon, nasza propozycja, co wy na to?".

MŚCICHOWSKA Do tej pory odbyły się trzy premiery ("Drugie zabicie psa" w reżyserii Wiktora Rubina, "Pchła Szachrajka" w reżyserii Łukasza Gajdzisa i "Kajtuś Czarodziej" zrealizowany przez Łukasza Kosa). Będą kolejne trzy. Jakie?

ŁYSAK "Sprawa Dantona" w mojej reżyserii i "Nie-Boska komedia" w reżyserii Pawła Wodzińskiego, przygotowywana w sposób laboratoryjny, jako instalacja teatralna. Planujemy też wystawienie sztuki pisanej na zamówienie teatru przez Pawła Demirskiego.

MŚCICHOWSKA Co ważnego o naszej współczesności chce Pan powiedzieć "Sprawą Dantona"?

ŁYSAK Przybyszewska pokazała stały mechanizm rewolucji. On się ujawniał wielokrotnie, także w Polsce roku 1989. Chciałbym, żeby moje przedstawienie mówiło o tym, w jaki sposób na ludzi oddziałuje polityka, czym ona jest, w jaki sposób ludzie w polityce żyją. Po premierze będzie debata pod tytułem "Nie lubię polityki". Myślę, że jesteśmy już trochę zmęczeni tym tematem, że widzowie nie zawsze mają ochotę na politykę, ale ona istnieje, nie możemy od niej uciec. W spektaklu weźmie udział cały zespół, widzowie będą działać aktywnie, będą w jednej przestrzeni z aktorami. To też jest sposób na przekraczanie takiej klasycznej teatralności, próba czerpania ze sztuk plastycznych - instalacji, performansu. Ma to wpływ na sposób gry aktorów i podejście do roli widza.

MŚCICHOWSKA Można mówić o pewnym trendzie - każda ze zrealizowanych "Sztuk polskich..." próbuje uaktywnić widza, włączyć go w akcję. Aktorzy mówią do konkretnych osób, zadają pytania i czasem dostają odpowiedzi! Może Wasze przedstawienia są zbyt eklektyczne - pojawiają się w nich m.in. zapis filmowy, czytelne aluzje telewizyjne, teatr cieni, rozmaite wtręty polityczne.

ŁYSAK To wynika z idei projektu. Nie chciałbym, żeby teatr budował mury, żeby teatr się okopywał, żeby był Okopami Świętej Trójcy. Dlatego myślę o budowaniu mostów - bardzo mi zależy na tym, żeby do widza wychodzić i w różny sposób zapraszać go do rozmowy. Wszystkie teksty w tym naszym projekcie są "przepisywane". Na przykład "Kajtuś Czarodziej" jest książką, więc wymagał sporej adaptacji. Jest właśnie taką sztuką "przepisaną" na współczesne realia, mocno zmienioną. W "Sprawie Dantona" też nie trzymamy się wiernie tekstu. Gramy jednak w otwarte karty. Tekst "Sprawy Dantona" podpisany jest trzema nazwiskami - Przybyszewskiej, moim i Łukasza Chotkowskiego, "Nie-Boskiej komedii" - Krasińskiego i Pawła Wodzińskiego, "Kajtusia..." - Korczaka i Roberta Bolesty. Chcemy opowiedzieć o tym, co nas w tych tekstach inspiruje. Nie chodziło tylko o to, żeby przypomnieć teksty i zrobić teatr literacki.

MŚCICHOWSKA Czyli "Sztuki polskie..." to zbiór inspiracji poszczególnych twórców, nie łączy spektakli żadna wspólna linia, a wyznacznikiem jest różnorodność?

ŁYSAK Trochę tak. Zaczynamy od romantyzmu, Krasińskiego, który nie jest odkryciem - może raczej sposób potraktowania tekstu jest odkrywczy, bo "Nie-Boska..." jest sztuką obecną w teatrze. Potem Przybyszewska, Korczak, Brzechwa - mistrzowie mojego dzieciństwa i Hłasko. W ten sposób ogarniamy sto lat bardzo ważnych dla nas w polskiej literaturze. I kończymy na tekście współczesnym. To różnorodny repertuar, ale zwracamy się do rozmaitej widowni.

Paweł Łysak - reżyser teatralny, od 2006 roku dyrektor Teatru Polskiego w Bydgoszczy; razem z Pawiem Wodzińskim kierował Teatrem Polskim w Poznaniu (2000-2003). Współtwórca Towarzystwa Teatralnego, które wprowadzało na polskie sceny dramaty m.in. Sarah Kane i Marka Ravenhilla. Reżyseruje w Teatrze Polskiego Radia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji