Artykuły

Warszawa. Zapasiewicz gra Becketa

Zbigniew Zapasiewicz [na zdjęciu] obchodzi podwójny jubileusz - 70-lecia urodzin i 50-lecia pracy artystycznej. Rzecz jasna uczci go na scenie. W warszawskim Tatrze Powszechnym będzie grał Becketta. m.in. legendarną rolę - Krappa w "Ostatniej taśmie" - zapowiada Jacek Wakar.

Warto czasami przyjrzeć się, jak aktorzy po przedstawieniu kłaniają się publiczności. Jedni robią to zamaszyście - mało brakuje, aby czupryną zamiatali podłogę. Drudzy uśmiechają się szeroko, dając do zrozumienia, jak cieszy ich kolejny sukces. Zbigniew Zapasiewicz inaczej. Prawie nigdy nie widać, czy jest zadowolony z roli. Wychodzi zwykle ledwie z cieniem uśmiechu i tylko lekko pochyla głowę. Jakby chciał powiedzieć, że on już zrobił swoje, a reszta, cała prywatność, to, co jest poza sceną, nie ma najmniejszego znaczenia. Nie przypominam sobie tego artysty rozprawiającego o swej kolejnej kreacji. Nie słyszałem chyba z jego ust żadnego z patetycznych słów o posłannictwie aktora, jego misji, zadaniach. Ale też nigdy nie zobaczyłem go w reklamie, kretyńskiej telenoweli, kinowym patrzydle pozbawionym sensu.

Kwestia smaku

To kwestia wyboru, a może - jakby powiedział ulubiony poeta Zapasiewicza, Zbigniew Herbert - kwestia smaku. Po co pluć frazesami, a potem, jak spora część teatralnego środowiska, samemu sobie przeczyć. Zapasiewicz mówi wprost, że aktorstwo to zawód jak każdy inny, a przy tym rodzaj sztuki. Trudno dziś, gdy brakuje artystów pokroju Tadeusza Łomnickiego, znaleźć innego poza Zapasiewiczem aktora, który do tego stopnia posiadłby wszelkie tajniki sztuki transformacji. Nie chodzi tylko o przemiany zewnętrzne, choć i one mają swoje znaczenie, wypadają nadzwyczaj efektownie. Wystarczy wspomnieć "Martwe dusze" według Gogola oraz oparte na Czechowowskich miniaturach "33 omdlenia". Zapasiewicz był tam nie do poznania. Swą twarz potraktował jak jedną z wielu masek zakładanych wtedy, gdy wymaga tego rola. Aktorstwo Zapasiewicza nie jest tak modnym w naszych czasach przekraczaniem barier dzielących teatr od życia (cokolwiek miałoby to znaczyć). Wręcz przeciwnie - jest zaproszeniem do świata iluzji, który na czas przedstawienia ogarnia całą rzeczywistość. Czasem - jak w najlepszych rolach Zapasiewicza - sztuka zaczyna być życiem, choć nie

przestaje być sztuką. Ma za to taki sam gryzący, gorzki smak.

Perfekcja bez popisu

Mam to pod powiekami. Zapasiewicz jako Norman w "Nad Złotym Stawem" Ernesta Thompsona. Stary człowiek, który wychodząc na spacer, nie umie znaleźć drogi powrotnej do domu. A kiedy już do niego trafi, znów staje się amerykańskim farmerem, twardzielem jak z powieści Faulknera. Tyle tylko, że to wszystko udawanie, gra, zaprzeczanie własnemu strachowi, które i tak na nic się nie zda. W skromnym spektaklu dał Zapasiewicz wstrząsające studium starości, odmalował wszystkie odcienie dojmującego lęku przed śmiercią. Wydawało się, jakby do tej roli aktor, który o zawodzie wie wszystko, zapomniał o tym, skupiając się na sprawach najprostszych. Nie dać się uwieść pokusie popisu - to jest zadanie, przewyższające czasem największych. Pozycji artysty nikomu nie przychodzi do głowy kwestionować. Jest dziś w polskim teatrze postacią najzupełniej osobną, nie zabiega o niczyje względy, za nic ma tzw. popularność. Zapasiewicz prowadzi swą prywatną walkę o coś absolutnie innego. Chce przywrócenia teatrowi powagi w czasach, które same w sobie częściej bywają żałosne niż godne szacunku. Jest w tej swojej misji chyba bardzo osamotniony. Teatr, którego jest reprezentantem - teatr warsztatowego mistrzostwa, teatr słowa i intelektualnej precyzji - jest w odwrocie. Rzadko spotyka na swej drodze reżyserów i aktorów, którzy do końca podjęliby wyzwanie, jakie za każdym razem stanowi praca z nim, i postawiliby mu jednocześnie nowe wymagania. Więc może dobrze, że ten jubileusz z woli artysty będzie miał gorzki smak. Jest przecież spotkaniem z Beckettem, a on jak żaden inny pisarz rozgryzł całą gorzkość świata.

"Zapasiewicz gra Becketta". Przekład i reżyseria Antoni Libera. Teatr Powszechny, Warszawa. Premiera w sobotę, 23.10. Benefls Zbigniewa Zapasiewicza w niedzielę 24.10.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji