Artykuły

Summertime po studencku

Studenci stepują i porażają energią. Gershwin bawiłby się nieźle - o spektaklu dyplomowym "Gershwin" prezentowanym w teatrze im. Stefana Jaracza w Olsztynie pisze Ada Romanowska z Nowej Siły Krytycznej.

Gershwin powiedział kiedyś, że muzyka bez akordów, to jak potrawa bez przypraw. Przyprawą olsztyńskiego teatru są niewątpliwie studenci, którzy tryskają energią. I tak jest w teatrze - nawet gdy nie mają głosów jak Frank Sinatra, mają pomysłowe głowy. Mowa o "Gershwinie" - dyplomie muzycznym słuchaczy Policealnego Studium Teatralnego działającego przy Teatrze im. Stefana Jaracza w Olsztynie. Godzinny spektakl złożony jest z najpopularniejszych piosenek Georga Gershwina. Można usłyszeć m.in. "Człowieka, którego kocham", "Samsona i Dalilę", "Summertime", "Oh, Lady Be Good". To słychać. A co widać?

Muzyczny dyplom po raz pierwszy został przygotowany na zawodowym poziomie. Reżyserem przedstawienia jest Maciej Korwin, dyrektor naczelny i artystyczny Teatru Muzycznego w Gdyni. Jak podkreśla Janusz Kijowski, dyrektor olsztyńskiego teatru, to pierwszy krok profesjonalizacji studium, które ma wykształcić aktorów również śpiewających i tańczących. Reżyser świetnie to łączy. I mimo iż olsztyńscy studenci nie mają głosów zapierających dech w piersiach, to jednak przyciągają uwagę widza. Bo spektakl zrobiony jest z pomysłem - młodzi aktorzy wcielają się w role dam i gentlemanów, flirtują, dowcipkują. Teksty piosenek są jedynie tłem. Każdy utwór to oddzielna historia, ale wszystkie łączy ten sam klimat i żywioł. Na początku spektakl nierozerwalnie łączy się z czasami Gerhwina, ale im bliżej końca przedstawienia - tym bliżej... końca XX wieku. Spektakl na happy end serwuje taniec zbiorowy "dzieci kwiatów" wyśpiewujących "Alleluja". Studenci jednak grają spektakl nie tylko sobie i nie tylko ze sobą. Wyciągają do tańca również publiczność.

Siłą spektaklu jest też muzyka grana na żywo. Na pianinie, kontrabasie i perkusji gra Jar Band. Zauważalna jest też choreografia Bernarda Szyca. Nie ma przypadkowych kroków i gestów. Pojawia się nawet stepowanie.

Olsztyński "Gershwin" to niezły koncert. Jest zabawnie, czasem melancholijnie. Po niedociągnięciach widać, że studenci stawiają dopiero pierwsze kroki, ale chce im się - a jak się chce, jest dobrze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji