Artykuły

Teatr dłoni w Teatrze Figur

W "Rękodziele artystycznym" nie ma ani słów, ani rekwizytów, bo chcę porozumiewać się z widzami prostym, sugestywnym językiem gestów - mówi FILIP BUDWEIL, reżyser nowego przedstawienia Teatru Figur Kraków.

Teatr Figur Kraków to wędrowny teatr, który działa od stycznia 2007 roku. W skład międzynarodowego zespołu wchodzą aktorzy, lalkarze, kuglarze, artyści społeczni. W lipcu 2007 roku odbyły się premiery trzech pierwszych spektakli teatru: "Zbrodnia i kara według Heinricha Hoffmana" (teatr lalek), "Zapach słoni po deszczu" na motywach "Niewidzialnych miast" Italo Calvino (teatr cieni) oraz "Suma małych marzeń" - etiuda inspirowana postacią Don Kichota. Nowe przedstawienie Teatru Figur (premiera: 11 kwietnia 2008, 18.00; Teatr 38, Klub pod Jaszczurami) - "Rękodzieło artystyczne" wykonane jest techniką teatru dłoni. Jego reżyserem jest Filip Budweil.

Monika Kwaśniewska: "Teatr dłoni" nie jest w Polsce techniką popularną. Skąd pomysł na realizację spektaklu właśnie w tej konwencji?

Filip Budweil: Wydaje mi się, że "teatr dłoni" to technika bardzo interesująca. Nie wymaga wielkich środków, a daje bardzo podobne, albo nawet większe możliwości niż techniki lalkowe.

M.K.: Kilka lat temu realizowałeś już spektakl techniką "teatru dłoni" ("Bajka o pięknej mieszczance i królu Kraku", Podgórski Teatr Lalki i Aktora "Parawan" Kraków, premiera 6 stycznia 2003). Co dało Ci to doświadczenie?

F.B.: Problemem tamtego spektaklu był bardzo słaby tekst. "Rękodzieło artystyczne" nie ma podłoża literackiego i nie opowiada żadnej historii. Spektakl złożony jest z pojedynczych, nie związanych ze sobą fabularnie scenek, a każda z nich prezentuje w odmienny sposób możliwości "teatru dłoni". Zależało mi bowiem, żeby skupić się na animacji i zrobić pokaz, w którym udowodnimy, że "teatr dłoni" jest techniką bardzo atrakcyjną, otwartą na różne konwencje teatralne.

M.K.: Czy to, że spektakl nie jest oparty na tekście literackim oznacza, że nie padają w nim żadne słowa?

F.B.: W "Rękodziele artystycznym" nie ma ani słów, ani rekwizytów, bo chcę porozumiewać się z widzami prostym, sugestywnym językiem gestów. Myślę, że jeśli będziemy dalej w Teatrze Figur Kraków pracować tą techniką, sprawdzimy kiedyś, czy udźwignie ona słowo. Jednak, gdyby miał pojawić się jakiś tekst, musiałby uzasadniać życie formy teatralnej.

M.K.: Jak w takim razie powstawały tematy etiud?

F.B.: To było praca typowo warsztatowa. Gdy ją zaczynaliśmy, nie miałem określonej, ścisłej wizji poszczególnych części składowych spektaklu. Narzucałem aktorom pewne zagadnienia i konwencje, a podczas ich pracy nad zadanym tematem powstały proste scenki. Ich nieskomplikowaną konstrukcję fabularną wypełnialiśmy animacją. Wszystko, co składa się na ten spektakl, jest więc wypadkową naszych doświadczeń, nastrojów, czy przypadkowo wykonanych gestów.

M.K.: Czy aktorzy, z którymi pracujesz mają doświadczenie w realizacji "teatru dłoni"?

F.B.: Nie. Ale pracowałem z nimi już wcześniej nad spektaklem "Zbrodnia i kara według Heinricha Hoffmana". Było to przedstawienie lalkowe, ale pracując nad nim poznaliśmy się - dlatego teraz łatwiej się nam razem tworzy. Na początku pracy nad "Rękodziełem artystycznym" eksperymentowaliśmy. Trochę męczyłem aktorów najmniej wdzięcznymi konwencjami "teatru dłoni". Chodziło mi o uwrażliwienie ich na drobiazgi, które są w tym teatrze najważniejsze, bo to one budują postaci, charaktery, emocje Żeby zajmować się animacją lalek, trzeba wykształcić w sobie bardzo specyficzną wrażliwość. Każdej lalki trzeba się nauczyć, poznać ją i pokochać, oglądać ją w lustrze, próbować zrozumieć. Myślę, że tej technice bardzo służy zarówno artystyczna, jak i ludzka dojrzałość. "Teatr dłoni" jest dla aktorów jeszcze trudniejszy, bo muszą pozostać całkowicie anonimowi. Na przykład w tym spektaklu ubrałem ich w kominiarki i szerokie kombinezony. Dzięki temu stają się bezpłciowymi, uniwersalnymi figurami. Chciałem pójść pod prąd głównego nurtu w teatrze lalkowym, w którym wszystko wydaje mi się zbyt śliczne, pstrokate i jarmarczne. Teatr powinien być bowiem przede wszystkim intrygujący, prowokujący, współczesny i dowcipny.

M.K.: Jak wygląda tworzenie postaci w "teatrze dłoni"?

F.B.: Ręce dają niesamowite możliwości tworzenia przeróżnych form: ludzi, zwierząt, przedmiotów, roślin. A jeśli chodzi o sam związek postaci z aktorem, to sytuacja jest o tyle skomplikowana, że na jedną postać składają się dłonie kilku osób. Bardzo ważne jest więc, by aktorzy mieli świadomość, że granie na przykład tylnej, lewej nogi kota wymaga równie dużego aktorstwa, skupienia i koncentracji, jak tworzenie roli w teatrze dramatycznym.

M.K.: Dla jakich widzów przeznaczony jest ten spektakl?

F.B.: Ja sobie wymyśliłem nazwę "teatr rodzinny". Niezależnie od wieku może się podobać, lub nie. To chyba nie jest kwestia wieku, ale wrażliwości, wyobraźni, umiejętności koncentracji i otwartości na nowe doznania estetyczne.

M.K.: Na ile spektakl po premierze będzie otwarty na zmiany?

F.B.: "Rękodzieło artystyczne" jest formą otwartą. Zależy mi, by przedstawienie po premierze nie był produkcją gotową i zastygłą. Ważne jest obserwowanie publiczności podczas przedstawienia i wyciąganie wniosków. Nie wszystkie etiudy, które powstawały, weszły do spektaklu. Jeśli się okaże, że jakieś sceny są nieczytelne, niejasne, czy nudne - będziemy je podmieniać, albo dodamy zupełnie nowe. Wiem, że nie wszystkie etiudy są na tym samym poziomie. Zależało mi jednak na pokazaniu różnych wariantów "teatru dłoni". Można to nazwać próbą wychowywania sobie widzów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji