Artykuły

Złoty jubileusz Witolda Pyrkosza

Ktoż nie zna WITOLDA PYRKOSZA. To wielki aktor, choć drobnej postury. Sto ról przez 50 lat artystycznej działalności. Ogromne osiągnięcia i w teatrze i filmie. Największa popularność w telewizyjnych serialach.

Teatralna wspinaczka

Witold Pyrkosz zadebiutował w 1955 r. w Teatrze Żeromskiego w Kielcach. Był to start artystyczny rolą Topolskiego w "Lekkomyślnej siostrze". Zauważyła to już wtedy krytyka. Natychmiast pokochali widzowie.

Niespokojna artystyczna dusza pognała aktora w Polskę. Niezapomnianą kreację stworzył Pyrkosz w latach 60. w "Dożywociu", w którym grał Łatkę w Teatrze w Nowej Hucie. Blisko na artystyczną dekadę zakotwiczył aktor we Wrocławiu. Grał tam w sztukach Fredry, Becketa, Witkacego i Szekspira. Wiele znakomitych ról aktora zarejestrowała telewizja.

Wczasie pobytu we Wrocławiu "wpadał" Pyrkosz do Krakowa, by zagrać w Teatrze Słowackiego. W 1975 r. Witold Pyrkosz przeniósł się z rodziną do Warszawy. Do 1981 r. grał w Teatrze Polskim. Tu zasłynął rolą Stańczyka w "Weselu" Stanisjfąwa Wyspiańskiego. Na siedem sezonów trafił do stołecznego Teatru Narodowego, w którym to mógł się poszczycić znakomitą kreacją Tartufe'a w "Świętoszku" Moliera.

Etatowy pobyt w Narodowym nie wystarczał aktorowi. Stosował więc artystyczny płodozmian, grając w Teatrze Komedia., "Na Woli" i "Rozmaitościach". Tak wędrując tworzył swój teatralny wizerunek. Zdobywał uznanie krytyki i miłość widzów. Były nagrody i dobre recenzje.

W Teatrze Ochoty

- Grałem tu za dyrekcji Machulskiego. Teraz gram pod batutą Tomasza Mędrzaka. A pewnie kolejnych dyrektorów też przeżyję - żartując mówi aktor. - Tu znalazłem swój artystyczny azyl. Jestem wśród przyjaciół. Tu wszyscy czujemy się jak w rodzinie.

50 lat minęło panu Witoldowi jak z bicza strzelił. Sto teatralnych kreacji. Rzetelnych i dojrzałych artystycznie. O czym mogą one świadczyć? O poważnym stosunku Pyrkosza do tego, co robi. O profesjonalizmie i artystycznej uczciwości.

Dorobek filmowy

Wcale nie jest gorszy od teatralnego, choć może nie tak spektakularny. Witold Pyrkosz wystąpił w 120 produkcjach filmowych. Zadebiutował w 1956 r. w filmie "Cień" J. Kawalerowicza. Zagrał też role, które przeszły do historii polskiego kina. W "Eroice" A. Munka czy "Rękopisie znalezionym w Saragossie" W. Hasa.

Żartując tok mówi:

- Nie wiem, dlaczego reżyserzy wciąż obsadzają mnie w rolach szwarccharakterów. A ja jestem przecież spokojnym, ciepłym facetem. Czasami nawet trochę zagubionym i bezradnym.

Może właśnie na tym polega mistrzostwo Pyrkosza, że będąc drobnym, miłym i ciepłym facetem potrafi aagrać filmowych olbrzymów, bohaterów zagmatwanych i skomplikowanych. Filmowe kreacje aktora są naprawdę wyraziste. Nie można wobec nich przejść obojętnie. One żyją na ekranach. Widzowi zaś dostarczają wrażeń, emocji i refleksji. A teksty "Duńczyka" z "Vabanku" J. Machulskiegoś widzowie znają i powtarzają z pamięci do dziś.

Telewizyjna popularność, tyle ról teatralnych. Wiele kreacji filmowych. Ogromny dorobek artystyczny. Ale popularność przyszła z telewizji. To seriale sprawiły, że aktor nie możie przejść spkojnie przez ulicę.

Rola "Wichury" w "Czterech pancernych i psie" K. Nałęckiego zrodziła do dziś znaną anegdotę. "Pyrkosz, pyrkosz i nie jedziesz" - mówi Pieczka do Pyrkosza, który odpowiada - "bo mi pieczka zgasła".

W "Janosiku" J. Passendorfera stworzył aktor niemal oskarową rolę. Widzowie często powtarzali "Pyzdra jest jak pyza do zjedzenia".

Potem przyszły słynne do dziś "Alternatywy 4" St. Barei. No i niekwestionowanie największą popularność przyniosła Pyrkoszowi rola w tak lubianym, oglądanym i najbardziej popularnym serialu "M - jak miłość". Dlaczego?

- Bo mówiłem - znowu żartuje aktor - że jestem ciepłym facetem. Tu gram sanego siebie. Dobry, przyzwoity Lucjan to właśnie ja.

Zloty jubileusz

W pierwszej dekadzie października widzowie tłumnie przychodzili do warszawskiego Teatru Ochoty. Bo tu był Złoty Jubileusz pana Witolda. W tragikomedii Ch. Bojczewa "Pułkownik Ptak" zagrał koncertowo rolę Mateja Mateewa.

W jubileuszowy wieczór teatr pękał w szwach. Była rodzina. Przybyli przyjaciele i znajomi. Była publiczność, która kocha Pyrkosza.

Listy gratulacyjne od prezydenta Warszawy L. Kaczyńskiego i wojewody mazowieckiego. Telegram od autora?sztuki Christo Bojczewa.

Ogromnej wielkości i urody bukiety kwiatów. Prezenty, I tort, który pokroił aktor z pomocą tej samej od ćwierćwiecza małżonki.

Gratulacjom i życzeniom nie było końca. Aktor rozdawaj nie tylko kawałki pysznego tortu. Emanowała z niego radość. A kiedy publiczność wstała z miejsc i gromko odśpiewała "Sto lat", Witold Pyrkosz był wyraźnie wzruszony.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji