Artykuły

Polska "Sprawa Dantona"

- Fascynują mnie przemiany obyczajowe. To mniej dotyczy XVIII-wiecznej Francji, a bardziej tego, co się zdarzyło w XX wieku. To, że nasze życie osobiste i nasza codzienność wyglądają inaczej niż życie naszych dziadków, jest gigantyczną wewnętrzną rewolucją, bez użycia karabinów - mówi reżyser JAN KLATA po premierze "Sprawy Dantona".

Katarzyna Kamińska: "Sprawa Dantona" [na zdjęciu] to tekst o Polsce po 1989 roku?

Jan Klata: To tekst, który otwiera każdą rzeczywistość. Gdybyśmy byli w Chile, to pewnie znaleźlibyśmy tamtejsze odniesienia. Ten tekst zawiera w sobie dwa sposoby patrzenia na życie społeczne. Jeden jest być może mądry i racjonalny, ale niezwykle cyniczny. Drugi - idealistyczny i piękny, ale kończy się terrorem. Takie drogi obierają Danton i Robespierre. To model, który możemy przyłożyć do jakiegokolwiek społeczeństwa, w którym odbywają się intensywne przemiany. "Sprawa Dantona" opowiada o tym, co zostało z rewolucji w momencie, gdy od tej rewolucji upłynęło kilka lat i widzi się, że nie ma ona końca. Chciałoby się na czymś poprzestać, ale jej mechanika jest taka, że ciągle trzeba coś zmieniać. Danton chce się zadowolić tym co jest, a Robespierre nie - z tego wynika konflikt.

Czemu ten konflikt jest dla nas ważny?

- My po 1989 roku przeżywamy turbodoładowanie ustrojowe. Byłem w pierwszej klasie liceum, gdy w czerwcu odbywały się pierwsze wolne wybory. Polonistka powiedziała nam wtedy: "Niedługo będzie wystarczyło podać czyjś adres, żeby dowiedzieć się, ile ten ktoś zarabia, jakie ma wykształcenie, dokąd wyjeżdża na wakacje, jakie czyta książki". Powiedzieliśmy wtedy: "Nie, nigdy! Najważniejsze jest to, co w człowieku, nie pieniądze!". W ciągu kilkunastu lat rzeczywistość stała się taka, jak przepowiadała moja nauczycielka. A za dalszych dziesięć lat będzie pewnie już cudownie jak w niebie. Będziemy prawdziwym kapitalistycznym społeczeństwem. Fascynują mnie przemiany obyczajowe. To mniej dotyczy XVIII-wiecznej Francji, a bardziej tego, co się zdarzyło w XX wieku. To, że nasze życie osobiste i nasza codzienność wyglądają inaczej niż życie naszych dziadków, jest gigantyczną wewnętrzną rewolucją, bez użycia karabinów. Ważny jest dla mnie też aspekt estetyczny: tak jak król przestał być bogiem, tak z narodzinami rock and rolla i popkultury elity przestały wyznaczać standardy estetyczne społeczeństwa. Z drugiej strony bliskie mi jest romantyczne wyobrażenie rewolucji. My jesteśmy narodem, który ciągle gdzieś szuka zadymy. Fantastyczne jest dla mnie odkrywanie w tych Francuzach Polaków - takich, którzy się często zrywają do bitki, często bezsensownej. Stanisława Przybyszewska w swoim dramacie dużą rolę przypisywała gazetom. - Rewolucja była tworzona za pomocą gazet. Docierały one do ludzi, którzy po upadku dworu i arystokracji byli bez zajęcia. Wychodzili rano z domu, stawali w kolejkach po chleb i czytali w dwadzieścia osób jedną gazetę. Kto trzymał pieczę nad gazetami, ten miał władzę, dlatego Danton tak bardzo potrzebuje gazety. To nie tylko opowieść o racjach Dantona i Robespierre'a, ale o narodzinach społeczeństwa masowego. Jeśli masy o niczym nie decydują, nie ma potrzeby, by media istniały. Już w pierwszych scenach widzimy, że Robespierre czyta to, co o nim piszą. To bardzo przystaje do rzeczywistości.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji