Artykuły

Baśń o sile miłości

"Dzikie łabędzie" w reż. Jerzego Bielunasa w Teatrze im. Andersena w Lublinie. Pisze Marta Zgierska w Lubelskim Informatorze Kulturalnym Zoom.

We właściwym odczytaniu współczesnych spektakli dziecięcych niezbędne jest zidentyfikowanie prawdziwego odbiorcy. W tym przypadku nie ma żadnych wątpliwości. Spektakl skierowany jest bezpośrednio do dzieci, nie niesie bowiem ze sobą ani silnie psychologizujących treści, ani rozwiązań adresowanych do dorosłych, choć oczywiście może bawić i podobać się również tym ostatnim.

Sztuka nie jest prostym przeniesieniem treści baśni na scenę. Pierwszym problem, z jakim musiał uporać się twórca, to możliwości techniczne niewielkiej sceny Andersena. Jednak udało się wybrnąć - mianowicie poprzez zastosowanie skrótu, co ważne, czytelnego dla dziecka. Dodatkowo, wprowadzenie kwestii narracyjnych, które wyjaśniają i dopełniają obrazy pokazywane na scenie, ułatwia zrozumienie spektaklu. Umiejętnie i przystępnie podawana symbolika wykształca w dziecku zdolność myślenia abstrakcyjnego, łączenia i kojarzenia faktów.

I tak na scenie mamy tylko jednego brata (Daniel Arbaczewski), który w ręku dzierży pęk mieczy, a na głowie nosi wizerunki pozostałych braci reprezentując tym samym całą jedenastkę. Po zaczarowaniu braci, mamy analogicznie do czynienia z "pomnożonym" łabędziem. W związku z takim rozwiązaniem, na końcu gubi się gdzieś symboliczne skrzydełko najmłodszego z królewiczów, jednak dla zamysłu Jerzego Bielunasa to nawet lepiej. Reżyser dokonuje sporych przesunięć w samej strukturze tekstu, w kolejności, relacjach między bohaterami w poszczególnych scenach, a także w finale. Baśń Andersena staje się bezapelacyjnym triumfem wzniosłych wartości, które reprezentuje kochające się rodzeństwo. Cała groza baśni dozowana jest bardzo ostrożnie, choć w krytycznych momentach zdarzają się wybuchy płaczu.

Fizyczne cierpienie Elizy (Anna Haba) związane z tkaniem koszul z pokrzyw pozostaje zamknięte w sferze opisowej. Szczegółowo pokazane zostaje natomiast cierpienie związane z milczeniem, niemożnością wypowiedzenia usprawiedliwienia czy skargi. Zaznaczone jeszcze dodatkowo nieustającym błaganiem księcia (Konrad Biel) o choć jedno słowo Elizy. Dzięki temu wyeksponowane zostają wartość wytrwałości i wierności oraz silny charakter, jakim bohaterka musi wykazać się w czasie próby. W podporządkowaniu dydaktyzmowi całość zmierza ku idealnemu zakończeniu. Jednakże dydaktyzm nie jest tu natarczywy, nie nudzi.

Jak przystało na sztukę skierowaną do najmłodszych "Dzikie Łabędzie" są malownicze, ale jednocześnie przejrzyste. Czarno-biała konstrukcja postaci nie nastręcza małemu widzowi problemów w odróżnianiu dobrych i złych bohaterów. Na tle symbolicznej, nie przebarwionej scenografii bardzo dobrze wyeksponowane zostają sugestywne stroje (Anna Chadaj). Chyba całej publiczności zapada w pamięć kreacja, jaką dźwiga na sobie (na swoich biodrach) Królowa Macocha (Ilona Zgiet). Dodatkowemu wydobyciu istoty charakteru postaci służy gra kolorem - agresywna czerwień, śliska czerń czy uspokajający błękit. Wzrok przykuwają też sceny wizualizacyjne, jak gra połacią materiału, który imituje morskie fale czy obraz z pokrzywami. Dobrze wykorzystana jest także przestrzeń sceniczna. Jedna konstrukcja spełnia wiele funkcji - pozwala na swobodne wkraczanie i schodzenie postaci ze sceny, służy między innymi jako grota, więzienie i cmentarz.

Wartym odnotowania jest sceniczny humor umiejętnie wpleciony w przedstawianą historię. Doskonałe kreacje Żabiocha i Ekscelencji (Piotr Gajos) są z upodobaniem śledzone przez publiczność, a w scenie z Lokajem (Bogusław Beniu Byrski), Ekscelencją i ich myśliwskimi psami widać dobre wyczucie dowcipu.

Momentami wkrada się pewna niejasność w budowaniu dialogów i niekonsekwencja w rozgrywaniu poszczególnych scen. A liczne piosenki, choć barwnie i lekko przeplatające sceny dialogowe, poprzez zbyt duże natężenie dźwięków stają się niezrozumiałe i w większości, niestety, ciężko powiedzieć, o czym były. "Dzikie łabędzie" pełne są ilustracji muzycznej (Tomasz Łuc). Muzyka wygrywa dla każdej sceny nastrój, zwielokrotnia emocje widzów. Skomponowana z bajkowym polotem stanowi cenny element spektaklu. Akcja toczy się płynnie w jej rytm.

Krótko mówiąc - bajka dydaktyczna i bajka wciągająca, dwa najważniejsze postulaty zostały spełnione. Sztuka otwiera się na ciągłe uczestnictwo dzieci, a dla dorosłych może stać się wytchnieniem i westchnieniem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji