Artykuły

Kości zostały rzucone

Objęcie dyrekcji jest jak przekroczenie Rubikonu, trzeba zostawić uprzedzenia i iść do przodu. Wierzę, że Cywińska potrafi otworzyć się na inną estetykę i wrażliwość niż ta, do której przywykła - pisze Roman Pawłowski w felietonie z cyklu Kronika Wypadków Kulturalnych w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.

Nominacja dyrektorska dla Izabelli Cywińskiej to najlepsza rzecz, jaka zdarzyła się w ostatnich 15 latach w Teatrze Ateneum. Żal było patrzeć, jak teatr z wielkimi tradycjami po 1989 roku powoli zjechał do poziomu nadwiślańskiego bulwaru, z którym sąsiaduje. Patrząc na tutejsze produkcje, trudno było uwierzyć, że to tu Leon Schiller wystawiał przed wojną społeczne spektakle z cyklu "Zeittheater", a Jacek Woszczerowicz zagrał w 1960 roku swoją najgłośniejszą rolę - Ryszarda III. Repertuar w ostatnich latach zdominowały lekkie komedie, spektakle muzyczne i farsy, współczesne sztuki zniknęły z afisza, a klasyka wystawiana była na ogół nudnie i sztampowo. Zasłużeni artyści, grając w kości przy słynnym stoliku, nie zauważyli, że za oknami minęła cała epoka, przyszła nowa publiczność, której nie wystarczały już deklamacje wśród stylowych mebli.

Cywińska ma szansę podnieść Ateneum z dna i uczynić z niego żywy, aktualny teatr. Ma w tym ogromne doświadczenie: jej dyrekcje w Kaliszu (1970-73) i Poznaniu (1973-1989) nadały tamtejszym scenom rangę ogólnopolską, przyciągając uwagę publiczności i krytyki. Sukces Cywińskiej polegał w dużej mierze na angażowaniu młodych uzdolnionych reżyserów, którym pozostawiała wolną rękę. W Kaliszu współpracowała z trzydziestoparoletnim Maciejem Prusem i 27-letnim Henrykiem Baranowskim, w Poznaniu debiutował u niej Janusz Nyczak, jeden z najciekawszych reżyserów przełomu lat 70. i 80. Wreszcie Janusz Wiśniewski, jeden z najoryginalniejszych twórców teatralnych lat 80., w prowadzonym przez Cywińską poznańskim Teatrze Nowym wystawił swoje najgłośniejsze przedstawienia autorskie: "Panopticum a la Madame Tussaud" oraz "Koniec Europy", które przyniosły mu światową sławę.

Czy i teraz Cywińska oprze się na młodych? Jej wypowiedzi z ostatnich lat zdają się temu przeczyć. Reżyserka ostro krytykowała nowy teatr za czerpanie z niemieckich wzorów, spektakle nowych reżyserów nazywała bełkotem i anarchią, a nową dramaturgię "literaturą śmietnikową". Szczególnie alergicznie reaguje na Jana Klatę: "Wolałabym w ogóle nie uczestniczyć w polskim życiu teatralnym, gdyby tego typu zjawiska miały być wszechobecne" - powiedziała w jednym z wywiadów. Jedyny wyjątek czyni dla Mai Kleczewskiej, o pozostałych wyraża się jeśli nie krytycznie, to lekceważąco.

Problem w tym, że jeśli Cywińska chce rzeczywiście zmienić Ateneum z muzeum w żywy teatr, będzie musiała przełamać niechęć i zaprosić do współpracy nową generację twórców. Nowego Ateneum nie zbuduje przecież na spektaklach Barbary Sass i Wojciecha Adamczyka, których twórczość wypełniała dotąd afisz teatru. Objęcie dyrekcji jest jak przekroczenie Rubikonu, trzeba zostawić uprzedzenia i iść do przodu. Wierzę, że Cywińska potrafi otworzyć się na inną estetykę i wrażliwość niż ta, do której przywykła. Skoro nawet kardynał Ratzinger, zwany z powodu swych konserwatywnych poglądów "pancernym kardynałem", złagodniał, kiedy został papieżem, dlaczego nie miałaby zmienić poglądów Żelazna Cywa? Kości zostały rzucone.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji