Artykuły

Interpretacje na wirażu

Najlepszą obroną jest atak, nic więc dziwnego, że osoby kwalifikujące spektakle na tegoroczny X Ogólnopolski Festiwal Sztuki Reżyserskiej zwarły siły, zanim jeszcze poznaliśmy repertuar tegorocznych Interpretacji. Na dwa tygodnie przed ich inauguracją, na konferencji prasowej dziennikarze dowiedzieli się od nich, że ogólnie rzecz biorąc jest beznadziejnie. I beznadziejnie będzie, bo grupa kwalifikująca spektakle nie miała z czego wybierać, młodzi reżyserzy brną w zaułki pełne zboczonych bohaterów, a prezydent Katowic robi wszystko, by festiwal utopić - pisze Henryka Wach-Malicka w Polsce Dzienniku Zachodnim.

To był słaby festiwal zakończony mocnym akcentem - rezygnacją Kazimierza Kutza z funkcji dyrektora artystycznego Ogólnopolskiego Festiwalu Sztuki Reżyserskiej "Interpretacje". Ten gest zdziwił tylko nielicznych. Sytuacja była tak napięta, że gdy publiczność obejrzała kompletnie nieudany "Wagon" [na zdjęciu] z warszawskiego Teatru Współczesnego - prezentowany jako przedstawienie mistrzowskie! - wiadomo było, że ktoś musi przeciąć to pasmo nieporozumień. Być może Kazimierz Kutz ubiegł decyzję organizatorów.

Najlepszą obroną jest atak, nic więc dziwnego, że osoby kwalifikujące spektakle na tegoroczny X Ogólnopolski Festiwal Sztuki Reżyserskiej zwarły siły, zanim jeszcze poznaliśmy repertuar tegorocznych "Interpretacji". Na dwa tygodnie przed ich inauguracją, na konferencji prasowej dziennikarze dowiedzieli się od nich, że ogólnie rzecz biorąc jest beznadziejnie. I beznadziejnie będzie, bo grupa kwalifikująca spektakle nie miała z czego wybierać, młodzi reżyserzy brną w zaułki pełne zboczonych bohaterów, a prezydent Katowic robi wszystko, by festiwal utopić.

Zaczynając od końca. "Interpretacje" są jednym z nielicznych w kraju poważnym przeglądem artystycznym niemal w całości finansowanym z budżetu jednego miasta. Pozytywna ocena festiwalu przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego zaowocowała dotacją (50 tysięcy zł), z której fundowane są nagrody, Urząd Marszałkowski w Katowicach daje pieniądze jedynie na nagrodę publiczności. Całą resztę - a festiwal kosztował w tym roku 700 tysięcy - wydaje z swojego budżetu miasto. Nigdy jednak nie zdarzyło się by, atakowany personalnie prezydent Piotr Uszok wpływał na kształt artystyczny "Interpretacji". Ani oficjalnie, ani prywatnie, uważając, że kwestia doboru tytułów i kandydatów do Lauru Konrada pozostaje niezbywalnym prawem dyrektora artystycznego. Funkcję tę - z krótką przerwą na kadencję Jacka Sieradzkiego, który jest autorem formuły "Interpretacji" - pełnił właśnie Kazimierz Kutz.

Na pewno pozostaje kwestią dyskusyjną, czy władze miejskie przez dziesięć lat naprawdę nie mogły dogadać się z władzami wojewódzkimi w kwestii opłat za wynajmowanie Teatru Śląskiego, na którego deskach festiwal się odbywa. Zdaniem urzędników marszałka, Teatr im. St. Wyspiańskiego (jak wszystkie zresztą instytucje w województwie) musi na siebie zarabiać, więc niech "Interpretacje" płacą za każdy wieczór. I płacą, choć Katowice są stolicą województwa i nikt w Polsce nie zawraca sobie głowy wewnętrznym podziałem na imprezy nasze i wasze. Do zgody potrzeba jednak jak wiadomo dwu stron, zatem atakowanie katowickiego magistratu za opieszałość w tym porozumieniu jest tylko połową prawdy.

Znakomitą większość publiczności zawiłości finansowe i organizacyjne mało zresztą interesują, poza tym może, że widownia Teatru Śląskiego jest mała, wejściówek praktycznie nie można dostać, a odzyskanie przez miasto dużej sali teatralnej w Pałacu Młodzieży ciągnie się od dawna i bez efektu. Widzów zdecydowanie bardziej interesuje repertuar "Interpretacji", na których wychowało się już kilka roczników teatrologii Uniwersytetu Śląskiego, o wiernych bywalcach festiwalu nie wspominając. To wyrobiona publiczność i świadoma tego, co się w polskim teatrze dzieje. Kolejnym festiwalom zawsze towarzyszyły pytania z cyklu: dlaczego zabrakło tego czy innego nazwiska albo tego czy innego spektaklu. Nigdy jednak repertuar nie był tak przypadkowy i tak nieprzemyślany jak w tym roku. Sąd konkursowy, czy raczej kwalifikacyjny, to jednak nie tylko Kazimierz Kutz, ale także recenzenci teatralni Elżbieta Baniewicz i Janusz R.Kowalczyk. Z jakichś zupełnie niezrozumiałych przyczyn uznali oni nagle, że publiczność katowicka potrzebuje nie tylko przedstawień interesujących, ale także takich, w których grają znani (sic, głównie z telewizji) aktorzy. Zaprosili więc spektakle, także mistrzowskie, niemal jak z łapanki; byle były w nich jakieś nazwiska. I trafili kulą w płot, bo tak hojnie obdarowana publiczność nie tylko "pyskowała" na korytarzach, ale wręcz wychodziła z teatru w trakcie przerwy.

Takim posunięciem poruszeni byli zresztą nie tylko widzowie, ale także dyrektorzy teatrów, którzy - zgodnie z regulaminem - nadesłali zgłoszenia przedstawień zrealizowanych w swoich zespołach. Najostrzej wystąpił Piotr Szczerski - dyrektor teatru w Kielcach, który napisał do Kazimierza Kutza list otwarty, nazwany przez siebie "Interpelacją moralno-etyczną". Skarżył się w nim nie tyle na to, że przedstawienia z jego teatru nie zakwalifikowano na festiwal, ile na to, że nikt z komisji nawet nie przyjechał go obejrzeć. Co było zresztą do przewidzenia, nie jest bowiem możliwe, by dwie osoby obejrzały ponad sześćdziesiąt premier młodych reżyserów, powstałych w minionym roku. Jeśli już jednak kwalifikacji dokonuje się na podstawie recenzji - co, nie ukrywajmy, bywa we zwyczaju - to potem cudze opinie zwykle weryfikuje się osobiście. Trudno uwierzyć, że tak było w tym przypadku.

Jeśli chodzi o repertuar "Interpretacji", jestem za zdrową równowagą konwencji, stylów i sposobów teatralnej wypowiedzi. Nie jest dobrze, gdy obowiązuje jedna tylko opcja, bo to nudne i nie prowokuje do dyskusji. Reżyserzy młodego i średniego pokolenia realizują przecież spektakle zarówno w sposób wierny tradycji, jak całkowicie tę tradycję wywracający. Rzecz w tym, że jeśli do finału katowickiego festiwalu dociera tylko piątka wybrańców, to muszą to być najbardziej interesujący z interesujących. I tyle.

Ogólnopolski Festiwal Sztuki Reżyserskiej w Katowicach znalazł się na zakręcie. Nic nie wskazuje jednak na to, że przestanie istnieć. Do następnych "Interpretacji" mamy cały rok, a to wystarczająco długi okres, by zastanowić się nad zmianami organizacyjnymi i personalnymi.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji