Artykuły

Mistyfikacja pod znakiem anioła

UKOŁYSANA potokiem słów wracałam z przedstawienia "Anioła" Durrenmatta. W tej sztuce drażniącej werbalizmem, jest aura zachęcająca publicz­ność "do wysłuchania rzeczy, których normalnie nie chciałaby wysłuchać" - jak wyznaje z roz­brajającą szczerością sam autor, gdy pisze o komedii jako "pułap­ce na myszy". "Anioł zstąpił do Babilonu" na scenie warszawskiej to symptomatyczny przykład zbyt pochopnego ulegania czarowi głośngo nazwiska. Po sukcesach "Wizyty starszej pani" i "Romulusa" Teatr Dramatyczny sięgnął po sztukę, która wydaje się produktem ubocznym warsztatu utalento­wanego dramaturga szwajcar­skiego.

Zbudowany na zasadzie parabo­licznej przypowieści utwór ten uderza pretensjonalnością zarów­no treści jak formy. Jest wymyśl­nie barokowy. Autor rozciągnął na trzy akty nikły wątek drama­tyczny, stanowiący w gruncie rzeczy materiał zaledwie na jeden akt. Na kanwie fantastycznej hi­storii o pięknej dziewczynie Kurrubi, którą anioł sprowadził z obłoków na ziemię, by pokochała najnędzniejszego żebraka, snuje Durrenmatt alegoryczną powiastkę filozoficzną - antymistyczną, ale i antyracjonalistyczną, antyreligijną, antymonarchiczną, antyrepublikańską, antyludową, anarchiczną, słowem - antyideologiczną. Ta sztuka, daleka od klarow­ności, pogmatwana i niekonsek­wentna jest wyrazem bliskiej ni­hilizmu postawy filozoficznej, w której można się dopatrzyć po­krewieństwa z egzystencjalistyczną filozofią absurdu. Durrenmatt operuje błyskotliwymi dowcipami, kalamburami, efektownymi sen­tencjami, wywołującymi żywy od­dźwięk na widowni skłonnej do szukania w tekście sztuki współ­czesnej skojarzeń z aktualnymi doświadczeniami. Ale są to bły­skawicznie gasnące fajerwerki, czy pękające bańki mydlane, które nie dostarczają pożywki dla głębszej refleksji. Zastanawia wszakże zaprawiony gorzkim szy­derstwem sposób przedstawienia sytuacji poetów, których autor ukazuje jako podopiecznych że­braka, bo z pisania wierszy utrzy­mać się nie mogą. Cyżby motyw autobiograficzny? Wiadomo, że Durrenmatt przeżył okres niema­łych trudności, zanim stał się sta­wnym i dobrze zarabiającym pisa­rzem. Bo jako obrona wartości humanistycznych we współczesnym Babilonie rysuje się ten mo­tyw dość blado. A sprawa osa­motnienia Kurrubi, od której wszyscy się odwracają, zdradzając ją - każdy w imię innej racji? Temat poruszany już wielokrot­nie w dramaturgii współczesnej i - powiedzmy szczerze - znacz­nie sugestywniej. Przypomnijmy Joannę ze "Skowronka" Anouilh'a, czy bohaterów Sartra. W wybo­rze motywów Durrenmatt wzoruje się także na innych pisarzach, m. in. na Brechcie. "Anioł zstąpił do Babilonu" jest utworem wtórnym, a zarazem zdumiewająco "zim­nym".

Zresztą podczas lektury obiecy­wał więcej, niż dał w realizacji teatralnej. Wydaje mi się spłyco­ny przez ujęcie inscenizacyjne Swinarskiego. Zbyt dosłownie zo­stała wyinterpretowana jego warstwa fabularna. Przesadnie wido­wiskowy charakter spektaklu jest sprzeczny z metaforycznym sen­sem powiastki filozoficznej. Swinarski zezuje raz po raz ku "Ope­rze za trzy grosze". Myślę, że w bardziej kameralnej kompozycji można by przytłumić pretensjo­nalność tekstu i podkreślić jego niewątpliwe walory dialogowe, występujące w nacechowanym kulturą literacką przekładzie.

OPRAWA plastyczna akcentuje ponadczasowość przypowieści Durrenmatta: łączy fragmenty archaicznej architektury Babilonu z elementami metalowych kon­strukcji nowoczesnych. Nie brak też postrzępionych łachmanów, które dla niektórych naszych sceno­grafów stały się ostatnio szczyto­wym wyrazem nowoczesności. Na afiszu roi się od świetnych na­zwisk aktorskich. Nawet w drob­nych rolach występują artyści wy­bitni, dzięki czemu spektakl nie jest pozbawiony atrakcyjności. Znakomitego żebraka Akki stwo­rzył ALEKSANDER DZWONKOWSKI, oklaskiwany zwłaszcza za brawurowo grany "pojedynek" żebracki z przebranym Nabuchodonozorem, którego metamorfozy wypunktował finezyjnie IGNACY GOGOLEWSKI. Bolę Kurrubi - dziewczyny z obłoków - prowa­dzi JANINA TRACZYKÓWNA z dziewczęcą naiwnością, poczuciem humoru i prostotą. Operetkowo "dostojnym" Pierwszym Ministrem jest EDMUND FETTING, zabaw­nym policjantem - JÓZEF NOWAK, bankierem Enggibi - FE­LIKS CHMURKOWSKI, Handla­rzem Win - STANISŁAW GAWLIK, sprzedawcą oślego mleka - ZDZISŁAW LEŚNIAK. W epizo­dycznej roli kata Uroczystego nie czuje się chyba GUSTAW HO­LOUBEK w swoim żywiole, po­dobnie jak STEFAN WRONCKI "przebrany" w kostium Unapisztima, naczelnego teologa. BOLE­SŁAW PŁOTNICKI budzi zbyt mo­że wielką, przekraczającą zamiar autora sympatię dla Anioła ja­ko reprezentanta ideologii "nie­biańskiej". WANDA ŁUCZYCKA rysuje wyrazistą i wyzywającą heterę Tabtum. Ponadto występu­je kilkunastu aktorów tworzących zespół zgrany i zharmonizowany z rytmem przedstawienia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji