Artykuły

Mistrz anegdoty

- Jego anegdoty powstawały ad hoc - wspomina w Rzeczpospolitej Janina Borowiczowa, redaktorka w Czytelniku książek Tadeusza Konwickiego i stały gość jego kawiarnianego stolika. - Gustaw, który zasiadał przy nim codziennie, wtrącał zabawne historie, czasem prawdziwe, czasem zmyślone. Bywał złośliwy, ale i niezmiernie taktowny.

Był ogromnym autorytetem, ale nie postacią pomnikową. Swe wnikliwe opinie o rzeczywistości i teatrze równie celnie potrafił wyrazić żartem wtrąconym do rozmowy mimochodem, zawsze jednak świetnie ją pointującym

- Jego anegdoty powstawały ad hoc - wspomina Janina Borowiczowa, redaktorka w Czytelniku książek Tadeusza Konwickiego i stały gość jego kawiarnianego stolika. - Gustaw, który zasiadał przy nim codziennie, wtrącał zabawne historie, czasem prawdziwe, czasem zmyślone. Bywał złośliwy, ale i niezmiernie taktowny. Nie zdarzyło się, by kogokolwiek swoją opowieścią zranił czy ośmieszył.

O strażaku

Na próbie Kalina Jędrusik zapaliła na scenie papierosa. Zbliżył się strażak i powiedział: "Proszę zgasić papierosa, bo tu nie wolno palić". A Kalina, jak Kalina, z wdziękiem odparła: "Odp... się, strażaku". On strasznie się zamyślił, poszedł zakuli -sy i tam trwał jakiś czas. Potem nabrał powietrza, wrócił na scenę, ale tam już nie było Kaliny, tylko Basia Rylska. On jednak tego nie zauważył, bo oczy zaszły mu bielmem z wściekłości i krzyknął do Rylskiej: "Ja też potrafię przeklinać, ty k... stara!". Zdumiona Basia pobiegła do Edwarda Dziewońskiego, który był reżyserem spektaklu, i powiedziała mu, że strażak zwariował, boją zwyzywał bez żadnego powodu. Dziewoński strasznie się zezłościł, poszedł do strażaka i powiedział: "A pan jest ch...!". Przy czym strażak był inny. Więc tak wygląda życie polityczne w naszym kraju.

O taksówkarzu

To, czego się wymaga w tej chwili od młodych ludzi, zwłaszcza przed kamerami, nie ma nic wspólnego z mową. To jęki, pomruki, skróty, szyfry. Zaczynają dominować do tego stopnia, że taksówkarz potrafi mi powiedzieć: "Od razu poznałem pana po głosie, bo pan tak dziwnie mówi".

O "Weselu"

W Teatrze Słowackiego w Krakowie przed laty na przedstawienie "Wesela" w reżyserii dyrektora Bronisława Dąbrowskiego aktor grający Czepca pojawił się w nie najlepszym stanie fizycznym. Pojony czarną kawą doszedł wreszcie do takiej równowagi, by wyjść na scenę. Nie wiedział, że tego dnia zachorował aktor grający Dziennikarza i że zastępuje go sam Dąbrowski. Kiedy więc zobaczył go na scenie, zapomniał, że kurtyna jest już w górze, i zamiast: "Cóż tam panie w polityce? Chińczyki trzymają się mocno?", powiedział: "Dyrektorku, pan się nie martwi. Wszystko pod kontrolą".

Sam też był bohaterem wielu anegdot. Najsłynniejsza związana jest z legendarnym warszawskim lokalem SPATiF, gdzie w latach 60. koncentrowało się elitarne życie stolicy. Pewnego wieczoru wtoczył się tam Jan Himilsbach w stanie wskazującym na spożycie i krzyknął: "Inteligencja - wyp...dalać!". Holoubek, który siedział przy stoliku, rozejrzał się po sali, wstał i ogłosił: "Nie wiem jak panowie, ale ja wyp...dalam".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji