Artykuły

Dziś prawdziwych mistrzów już nie ma

Gustaw Holoubek lubił Hel. Ale najbardziej kochał Juratę. Tu w hotelu Bryza nazywany był pieszczotliwie "rezydentem". Miał swój stolik, niedaleko hotelowego basenu, przy którym latem można go było zastać z nieodłączną gazetą, kawą i papierosem - pisze Ryszarda Wojciechowska w Polsce Dzienniku Bałtyckim.

Kiedy przed paroma laty przy tym właśnie stoliku podczas rozmowy z Nim dziwiłam się, że woli Juratę niż egzotyczne, ciepłe kraje, usłyszałam:

- Wyjazd do ciepłych krajów wiąże się z paroma namiętnościami - opalaniem, pływaniem, zażywaniem wszelkiej natury. A ja tych namiętności nie mam w sobie. Najlepszy sposób dla mnie na wakacje to drugi człowiek. Szukam dobrego towarzystwa. I tu znajduję. Poza tym, co będę panią mamił, ja lubię luksus.

Potem opowiadał, że przez długie lata jeździł z żoną Magdą w góry. Tam mieli swoje siedlisko w okolicach Zakopanego i Bukowiny Tatrzańskiej. On kochał góry, ale żona - jak to żona - pokochała morze. Musiał więc ustąpić. Kiedyś - wspominał - do Juraty przyjeżdżali z synem Jaśkiem. Ale Jasiek dorósł i jeśli wpadał ostatnimi laty do Bryzy, to tylko na dwa dni i po to, żeby rodziców pobłogosławić.

::: Reklama :::

Potem jeszcze spotkałam Gustawa Holoubka na sopockim festiwalu "Dwa Teatry", przed dwoma laty. Wtedy wielkiemu aktorowi wręczono nagrodę honorową festiwalu za całokształt. Publiczność zgotowała mistrzowi owację na stojąco. A sam nagrodzony był tak wzruszony, że się popłakał. Prawdziwie. Nie po aktorsku.

Wtedy też miałam okazję z Nim porozmawiać. Zapytałam żartobliwie, czy żona w domu także zwraca się do niego - mistrzu?

- Nie, w domu mistrza nie ma. Również w życiu zawodowym rzadko się ktoś tak do mnie zwraca. Zresztą nie ma już takich prawdziwych mistrzów. Kiedyś Andrzej Łapicki opowiadał, jak z Józefem Węgrzynem - legendą polskiego aktorstwa, przechodził na ty. Andrzej jako młody aktor spotykał się z Węgrzynem na scenie, a potem w restauracji, po przedstawieniu. Po paru tygodniach Węgrzyn powiada do niego: - Wypijemy bruderszaft. Łapickiemu nogi się ugięły z wrażenia. Skrzyżowali ręce, wypili. I wtedy Węgrzyn powiedział: - A teraz możesz mi mówić - mistrzu.

Gustaw Holoubek lubił opowiadać i robił to pięknie. Ale zawsze tłumaczył: - Nie opowiadam dowcipów. Bronię się przed tym. Kusi mnie jednak za każdym razem, żeby opowiedzieć coś zabawnego. Tym się niekiedy popisuję.

Przed paroma laty w rankingu "Polityki" na największych polskich aktorów stulecia zajął drugie miejsce. Ten plebiscyt uważał jednak za zabawę.

- Bo jak można kwalifikować aktorów w ten sposób? Porównywanie Heleny Modrzejewskiej z Krystyną Jandą jest niedopuszczalne - tłumaczył.

Ale i tak wiadomo, że czuł się tą nagrodą wielce zaszczycony.

Na zdjęciu: Gustaw Holoubek na Festiwalu Dwa Teatry w Sopocie, 2006 r.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji