Artykuły

Interpretacje zbierają śmietankę

- Kiedyś młodzi uczyli się od starych - od Dejmka, Axera, Hübnera, a potem szli swoją drogą. Teraz nastąpiła luka pokoleniowa i reżyserem może zostać każdy; niespełniony aktor też, choć ja nie mam nic przeciw reżyserującym aktorom. Do tego jeszcze ten demon telenowel, który niszczy zarówno sztukę aktorską, jak i reżyserską - mówi Kazimierz Kutz, dyrektor artystyczny Ogólnopolskiego Festiwalu Sztuki Reżyserskiej Interpretacje w Katowicach, w wywiadzie dla Polski Dziennika Zachodniego.

Z Kazimierzem Kutzem, dyrektorem artystycznym Ogólnopolskiego Festiwalu Sztuki Reżyserskiej "Interpretacje", rozmawia Henryka Wach-Malicka:

Pańska diagnoza współczesnego polskiego teatru jest tak pesymistyczna, że może trzeba się zastanowić, czy "Interpretacje" w ogóle mają jeszcze sens?

- Dopóki są w Polsce utalentowani reżyserzy, dopóty trzeba dać im szansę. Czas pokazał, że na ogół nie myliliśmy się w werdyktach, nasi laureaci radzą sobie doskonale. Nagroda otworzyła im sceny dobrych teatrów, znajdują naśladowców; inna sprawa, czy równie zdolnych. Ale "Interpretacje" zgarniają śmietankę, do finału wchodzi tylko pięcioro młodych artystów. I tylu dobrych zawsze się znajdzie, problemem jest natomiast reszta. Gdy mówię o rozpadzie polskiego teatru, to mam na myśli jedno - jeśli nawet objawi się jakiś młody geniusz, to i tak nie będzie miał trudno, by się zrealizować. Albo pójdzie za modą i stworzy kolejny spektakl spod sztancy - wykład o przemocy, zmajstrowany przy pomocy ogranych środków ekspresji. Najlepiej na czterech aktorów, którzy zagrają w sali prób (bo taniej) i w prywatnych ubraniach.

I to niby wina młodego reżysera? Ktoś przecież akceptuje projekt, daje pieniądze.

- Nie ktoś, tylko dyrektor teatru. Pieniędzy daje mało, bo dotacji samorządowej starczy mu ledwie na dwie premiery w roku, a projekt często dopasowuje do oczekiwań niektórych (na szczęście nie wszystkich) recenzentów. No i tym sposobem umiera w Polsce teatr repertuarowy, który wymaga wprawdzie sporych nakładów, ale jest znakomitą szkołą dla młodych reżyserów. Oni najpierw powinni nauczyć się interpretacji Czechowa, a dopiero potem sięgać po eksperymenty. O publiczności, tęskniącej za dobrym klasycznym repertuarem, już nie mówię. Publiczność w całym tym kołowrotku liczy się chyba najmniej.

Problem nie leży w scenicznych eksperymentach, które zawsze w teatrze były i zawsze go rozwijały, tylko w zwichnięciu proporcji. Spektakl zrealizowany tradycyjnie wygląda dziś "podejrzanie".

- No właśnie... Tylko dlaczego - że sięgnę do własnego przykładu - "Damy i huzary", które wyreżyserowałem w Starym Teatrze kilka lat temu, nie schodzą z afisza, a biletów brakuje? Niekoniecznie dlatego, że to dobry spektakl. A może dlatego, że stanowi alternatywę wobec wszechogarniającej życie teatralne "moderny"? Ja już nie muszę uczyć się rzemiosła, ale młody reżyser powinien; choćby właśnie na staromodnym Fredrze. Bo dobrze zrobić Fredrę to jest coś - od pracy z aktorem poczynając, na takiej interpretacji tekstu kończąc, która wciągnie publiczność.

Kiedyś reżyserzy zaczynali od asystowania mistrzom.

- Otóż to!!! Krystian Lupa był asystentem Konrada Swinarskiego, a Grzegorz Jarzyna uczył się od Krystiana Lupy. Każdy z nich mówi własnym teatralnym językiem, ale ich praca jakoś się zazębiała, nasączali się wzajemnie; wiedzą, dyskusjami. Młodzi uczyli się od starych - od Dejmka, Axera, Hubnera, a potem szli swoją drogą. Teraz nastąpiła luka pokoleniowa i reżyserem może zostać każdy; niespełniony aktor też, choć ja nie mam nic przeciw reżyserującym aktorom. Do tego jeszcze ten demon telenowel, który niszczy zarówno sztukę aktorską, jak i reżyserską.

Nie boi się Pan zarzutu, że głosi Pan przebrzmiałe hasła?...

- Głoszę co głoszę, bo widzę co widzę. I wcale nie marzy mi się przegięcie proporcji w drugą stronę. Wysoko cenię talent moich młodszych kolegów - Krzysztofa Warlikowskiego, Mariusza Grzegorzka i innych. Jeśli zaś zabieram głos tak ostro, to dlatego, że chciałbym, aby zarówno oni, jak i uczestnicy tegorocznego konkursu mogli pracować w warunkach sprzyjających rozwojowi ich talentów.

Za rok będzie lepiej?

- Zawsze może być lepiej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji