Artykuły

Strasburg. Tadeusz Różewicz nagrodzony

Zacząłem 87. rok życia, piszę wiersze od 70 lat... i nie wiem, kim jest poeta... ale wiem, że nie jestem ani kapłanem, ani błaznem. Jestem człowiekiem, człowiekiem, który pisze wiersze - powie w sobotę w Strasburgu Tadeusz Różewicz, odbierając Europejską Nagrodę Literatury 2008.

Nagroda przyznana poecie za całokształt twórczości zostanie wręczona o godz. 13 w ratuszu w Strasburgu. Ustanowiony pod patronatem Rady Europy i miasta Strasburga laur ma na celu - jak głosi uzasadnienie nagrody - przypisanie każdemu z europejskich narodów twarzy jej największego współczesnego pisarza. Twórczość tych współczesnych "Wiktorów Hugo", będących symbolami swoich narodów, ma przyczynić się do lepszego wzajemnego poznania się europejskich społeczeństw. Dlatego każdorazowo nagroda dla pisarza połączona jest ze stypendium przekładowym dla tłumacza jego twórczości. W tym roku dostanie ją Krzysztof Jeżewski.

Nagrodzie dla Różewicza towarzyszy dwujęzyczny, polsko-francuski wybór wierszy Różewicza z lat 1957-2004 "Regio" ("Wyjście") w tłumaczeniu Claude-Henry'ego du Borda i Krzysztofa Jeżewskiego.

W sobotę wieczorem w największej księgarni Strasburga odbędzie się wieczór autorski poety z udziałem francuskich tłumaczy jego wierszy (nie tylko ostatniego tomu).

Poprzednio Europejską Nagrodę Literatury otrzymali Antonio Gamoneda, uważany za największego żyjącego poetę hiszpańskiego (w roku 2006), i Bo Carpelan, fiński poeta i prozaik, tworzący w języku szwedzkim (w roku 2007).

Za niespełna tydzień, 6 marca, rozstrzygnięta zostanie rywalizacja o inną prestiżową nagrodę poetycką, przyznawaną w USA przez National Book Critics Circle. Tom wierszy Tadeusza Różewicza w tłumaczeniu Billa Johnstona - "New Poems" - znalazł się w gronie pięciu finalistów nominowanych do wyróżnienia.

Mowa Tadeusz Różewicza: Poeci, pasztet i katedra

Dnia 15 września 1829 roku nasz poeta Adam Mickiewicz z młodym przyjacielem Edwardem Odyńcem znaleźli się w Strasburgu. W liście do kraju Odyniec pisał: "Strasburg dwiema rzeczami sławi się u świata: katedrą i pasztetem...", a że łatwiej dobrać się do pasztetu niż do katedry ("entamer le pate que la cathedrale"),więc najpierw Odyniec opisał pasztet i jego produkcję, gęsie wątróbki i trufle... Odyniec opisuje karmienie gęsi i męczarnie gęsi... wreszcie smak pasztetu.

W drugiej części listu opisuje katedrę, a przede wszystkim - wieżę: "wysokość jej jest 490 stóp, a jej pierwszy architekt nazywał się Erwin von Steinbach"...

Nie będę streszczał całego listu Odyńca z 1829 roku. Muszę wtrącić parę słów o sobie.

Przed wielu laty i ja byłem w Strasburgu, byłem krótko, może dzień, może trzy dni... wiem, że byłem w katedrze, i w kościele św. Tomasza, i na starym mieście. Na wieżę nie wspiąłem się, choć wiedziałem, że sam Goethe wypróbował na niej swoją odwagę, przezwyciężając lęk przed utratą równowagi, lęk przed upadkiem.

Nie wiem, czy nie ma tam teraz wygodnej windy dla turystów... zresztą Państwo macie możliwość to sprawdzić...

Jeśli można się zakochać w wieży - to i ja zakochałem się w tej wieży... jako wielbiciel i czciciel dwóch największych poetów romantycznych Europy.

Wyznam natomiast, że wstydzę się, że nie próbowałem, nie jadłem, nie smakowałem pasztetu strasburskiego z wątróbek udręczonych i umęczonych gęsi... ze wstydem też przyznaję, że nie widziałem nigdy i nie próbowałem trufli, choć wiem, że przepadają za nimi ludzie wysokiej kultury i polityki...

Mistyka i metafizyka kuchni, metafizyka i mistyka poezji i architektury są w duchowym jadłospisie współczesnego człowieka i poety - bo poeta też jest człowiekiem - równouprawnione.

Bodaj stary niemiecko-polski szlachcic i filozof Fryderyk Nietzsche powiedział, że filozofia i myślenie zależy od tego, co się je... Inaczej myśli i filozofuje ktoś, kto je kaszankę z kapustą do piwa, a inaczej smakosz, konsument pasztetu z gęsich wątróbek i trufli... do szampana!

Co jest zdrowsze dla poetów, tego nie wiem, bo w ostatnich latach XX wieku straciłem apetyt... przyszedł wiek XXI - doczekałem czasów, w których Harry Potter wypiera z głów i serc Homera; King-Kong Apollina...

Mawiało się w dawnych czasach, że poeta jest kapłanem i błaznem. Nietzsche gdzieś powiedział: "Nur Narr, nur Dichter"... i tak dalej, i tak dalej...

Zacząłem 87.rok życia, piszę wiersze od 70 lat... i nie wiem, kim jest poeta... ale wiem, że nie jestem ani kapłanem, ani błaznem.

Jestem człowiekiem, człowiekiem, który pisze wiersze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji