Artykuły

Operetka z podtekstem?

- Żywiołowa Franciszka chodzi prawie w negliżu i tłucze swojego faceta, hrabina nie udaje, tylko jest rasową kobietą, która potrzebuje mężczyzny, a jej mąż ugania się za innymi - o "Wiedeńskiej krwi" w Teatrze Muzycznym w Poznaniu, mówi reżyser DANIEL KUSTOSIK.

Z Danielem Kustosikiem, o premierze "Wiedeńskiej krwi", rozmawia Stefan Drajewski.

Czy premiera operetki Johana Straussa "Wiedeńska krew" pojawia się na afiszu zamiast?

- Trochę tak. Pierwotnie w lutym mieliśmy wystawić musical "Kabaret", ale kłopoty licencyjne sprawiły, że musieliśmy przestawić terminy i dlatego najpierw pokażemy "Wiedeńską krew".

Dlaczego akurat ten tytuł?

- Jest to jeden z lepszych utworów Straussa, chociaż nie przez niego napisany. Kompozytor był już mocno zmęczony życiem i kiedy otrzymał libretto "Wiedeńskiej krwi" zaproponował, aby jego zaufany kapelmistrz Adolf Muller ułożył muzykę z już gotowych kompozycji. Strauss nie dożył prapremiery, która zakończyła się klapą. Ale w tamtych czasach libreciści od razu szli po rozum do głowy, nie tak jak teraz, zwłaszcza w Polsce, i poprawili libretto. Powstała bardzo zgrabna operetka, która nie ustępuje innym oryginalnym dziełom mistrza. Jest to operetka piekielnie trudna do śpiewania. Zwłaszcza partie sopranowe. Są niebywale rytmiczne.

Wcześniej zrealizował Pan tę operetkę w Operze Szczecińskiej.

- I nie ukrywam, że pewne pomysły wykorzystam również w realizacji poznańskiej. Dobrze się stało, ponieważ artystów dopadły choroby i mogę wykorzystać tamtych. Zależało mi, aby potraktować bohaterów "Wiedeńskiej krwi" nieco inaczej. Wszyscy, którzy przyjdą na premierę, mogę przeżyć szok. Żywiołowa Franciszka chodzi prawie w negliżu i tłucze swojego faceta, hrabina nie udaje, tylko jest rasową kobietą, która potrzebuje mężczyzny, a jej mąż ugania się za innymi. No i minister przypominający Ludwika Dorna, który wie wszystko, tylko nigdzie palców nie wkłada, aby broń boże nie pobrudzić się.

Chce Pan powiedzieć, że stara operetka przypomina naszą rzeczywistość?

- Nie. Chcę jedynie to dzieło odkoturnić. Nie szukałbym odniesień na siłę poza wspomnianym ministrem. Ale kogo publiczność w nim zobaczy, to już jej problem.

W marcu poznański Teatr Muzyczny jedzie do Gdyni. Teatr Muzyczny w Gdyni obchodzi półwiecze istnienia i z tej okazji powołał do życia nowy festiwal. W Gdyni wystąpią wszystkie teatry muzyczne z Polski. Będzie to swego rodzaju przegląd tego, co się w tym gatunku sztuki w Polsce dzieje. My, jako jedyni, pokażemy tam klasyczną operetkę, czyli "Zemstę nietoperza". Z Gdyni jedziemy do Tczewa, gdzie pokażemy "Hrabinę Marice" i dwie bajki dla dzieci. W sierpniu natomiast czeka was występ w Krynicy. Bogusław Kaczyński po raz pierwszy w historii Teatru Muzycznego w Poznaniu zaprosił nas na Europejski Festiwal imienia Jana Kiepury. Pokażemy na jego życzenie "Wesołą wdówkę" i "Carewicza". Jest to nobilitacja dla naszego teatru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji