Artykuły

Szara piechota w gęstej mgle

Christian Boltanski odwołuje się do pamięci i przeszłości, wywołując nastrój jak z bajki dla dzieci albo z obrzędu dziadów - pisze Dorota Jarecka w Gazecie Wyborczej.

Na dwóch piętrach dawnego, w części zburzonego w czasie wojny banku przy ulicy Bielańskiej w Warszawie, tzw. Reducie, rozegrał się w sobotę dość niezwykły spektakl. Na dole w zwojach gęstej mgły - sztucznego teatralnego dymu - przedzieraliśmy się w kierunku światła umieszczonego w głębi sali i dochodzącego stamtąd dźwięku harmonii. By się tam dostać, trzeba było odsuwać grube foliowe zasłony dzielące przestrzeń. Za ostatnią zasłoną na krześle siedział samotny grajek pochylony nad harmonią, wygrywający na niej melodię jakby znaną, ale w tak zwolnionym tempie, że nierozpoznawalną. Mocny reflektor za plecami zamieniał jego sylwetkę w czarny kontur. Było tak, jakby ożył obraz Chagalla, a jednocześnie zamienił się w czarno-białą grafikę.

Świat Boltanskiego, znanego francuskiego artysty, który przyjaźnił się z Tadeuszem Kantorem i wystawiał już w pozostającej w kręgu Kantora warszawskiej Galerii Foksal, to świat pamięci. W swoich instalacjach fotograficznych i rzeźbiarskich, a ostatnio w spektaklach (przygotowywanych razem z zespołem) zawsze zwraca się ku historii - temu, co było. Jego sztuka może się wydać anachroniczna. Nie dotyka aktualnej rzeczywistości społecznej. Nie jest też autokrytyczna. Wspomnienie zawsze jest w niej idealizowane.

Wchodzimy na górę. Na pierwszym piętrze, w sali jeszcze bardziej zasnutej dymem akcja, koncentruje się wokół czterech postaci - ludzi w maskach zwierząt. Krążą po sali z latarenkami w dłoniach, sennemu rytmowi ich kroków przygrywa puszczona z taśmy polska piosenka z czasów I wojny światowej "Szara piechota" odśpiewana solo przez mężczyznę.

Spektakl działa jako świat odwrócony. Na dole mamy sferę sztuki, czyli konstruującej sensowne znaki świadomości, na górze sferę podświadomości, która w czasie swojej tajnej pracy łączy to, co w zwykłym toku myślenia nie ma prawa zostać złączone: np. baśniowe, mityczne zwierzęta z marszową piosenką.

Piosenka o "szarej piechocie" była śpiewana w "Wielopolu Wielopolu". Boltanski - jak powiedział "Gazecie" - obejrzał wszystkie przedstawienia Kantora, poczynając od "Umarłej Klasy", i uważa polskiego artystę za swojego mistrza. Spektakl powstał przy współpracy osób, które pod kierunkiem Boltanskiego od kilku lat tworzą wspólne performance, takie jak "O, Mensch" z 2003 r. i "Pleins Jours" z 2004. Coś jeszcze prócz aluzji do Kantora jest tu polskie - tytuł. Boltanski, będąc z poprzednim spektaklem w Reggio-Emilia pod Mediolanem, odkrył, że tam została napisana piosenka, która potem stała się hymnem Polski, i cytatem z niej nazwał swoje nowe przedstawienie.

Prócz spektaklu w Reducie Boltanski otworzył także wystawę w galerii Foksal. Nazywa się "Serce" i przynosi to, co zapowiada tytuł - w ciemnej sali słychać głośne bicie serca. Podwieszona u sufitu żarówka zapala się i gaśnie w jego rytm, a na ekranie rytmicznie zmieniają się zdjęcia ukazujące Boltanskiego w różnych etapach życia - od dzieciństwa do dnia dzisiejszego.

Wystawa i spektakl poruszają być może podobne sprawy: przemijania, lęku przed śmiercią, powrotu do świata dziecięcych wyobrażeń, ale z tych dwóch przedsięwzięć trzeba uznać spektakl za bardziej udany. Choćby dlatego że do jego znaczeń trudniej jest dotrzeć. Jest przewrotny. Tytuł może w Polsce działać na zasadzie patriotycznego wabika. Tymczasem treść jest całkiem nienarodowa, zmysłowa, odnosząca się do rzeczywistości marzenia sennego. Jest trochę tak, jakby teatr Kantora został przepuszczony przez filtr francuskiego surrealizmu.

Teatr Kantora po odejściu jego twórcy przeżył kilka prób rewitalizacji swojej estetyki, przeważnie nieudanych, podchodzących za blisko do tego, co i tak odtworzyć się nie da, zbyt otwarcie posługujących się Kantorowskim stylem. Tutaj mamy do czynienia z czym innym - to wciągnięcie zaledwie jednej Kantorowskiej nuty w obręb własnych melodii i wyobrażeń. Może nie rewolucyjne, ale też całkowicie pozbawione fałszu. Chyba tylko tak można sięgać do Kantora, bez ambicji, że się go wskrzesi, tylko po to, aby powiedzieć coś od siebie o sobie.

Christian Boltanski "Serce" galeria Foksal, do 11 kwietnia. Christian Boltanski, Jean Kalman, Franck Krawczyk, Angelika Markul "Póki my żyjemy...", przedwojenna siedziba Banku Polskiego, Warszawa 23 lutego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji