Artykuły

Trzygodzinny serwis informacyjny

Zbyt długi czas trwania, zbyt wiele postaci, szum informacyjny oraz aktorstwo na wysokim poziomie - o "Stuff happens" w reż. Andrew S. Paul'a w Teatrze Śląskim w Katowicach pisze Anna Wróblowska z Nowej Siły Krytycznej.

"Stuff happens" (złagodzona wersja slangowego "shit happens") - powiedział na konferencji prasowej amerykański sekretarz obrony Donald Rumsfeld, kiedy okazało się, że nie znaleziono w Iraku broni chemicznej, która miała być głównym powodem amerykańskiej inwazji. Dodał: "wolność jest brudna, a wolni ludzie mogą popełniać błędy i popełniać zbrodnie i robić złe rzeczy". Tę wypowiedź brytyjski dramaturg David Hare wykorzystał jako tytuł i punkt wyjścia swojej sztuki przedstawiającej okoliczności wojny w Iraku. Pierwszą nieanglojęzyczną realizację tej sztuki wyreżyserował w Teatrze Śląskim w Katowicach Amerykanin Andrew S. Paul.

Dramat Hare'a to szereg prawdziwych wypowiedzi wielkich tego świata zaangażowanych w wojnę w Iraku, szereg prawdziwych wydarzeń towarzyszących amerykańskiemu atakowi oraz sceny w pełni fikcyjne (jak np. prywatna rozmowa Busha i Blaira, której szczegółów nie zna nikt, ale w wyniku której zostały podjęte decyzje, które wszyscy znają). W 42 odsłonach, za pomocą 28 postaci Hare pokazuje mechanizmy towarzyszące funkcjonowaniu władzy, zwłaszcza tej najwyższej, manipulowanie opinią publiczną całego świata, a także nieposkromioną butę Amerykanów, uzurpowane przez nich prawo przewodzenia całemu światu. "Stuff happens" jest również bliźniaczą siostrą dokumentalnego filmu Michael'a Moore'a "Fahrenheit 9.11". Jednak, o ile dokument Moore'a zwięźle i konkretnie prezentuje kulisy wojny w Iraku, o tyle "Stuff happens" zaciemnia ten obraz nadmierną ilością wydarzeń i postaci. Momentami rzecz przypomina operę, której odbiór jest mocno utrudniony, jeśli nie zna się libretta. Rzecz utrudnia także granie kilku postaci przez jednego aktora - widz musi przez 3 godziny nieustannie być w stanie najwyższego skupienia, aby nie pogubić się w gąszczu informacji i postaci. Trzygodzinne oglądanie serwisu informacyjnego - bo do tej formy "Stuff happens" najbliżej - może zmęczyć nawet najbardziej wytrwałych. Jest jednak jeden pozytywny skutek tego przemęczenia - wychodząc z teatru nie sposób nie zastanowić się ponownie nad tym, czego świadkami byliśmy w ostatnich latach oraz nad ponadczasową naturą władzy. Nad tym, że decyzje o losach milionów podejmuje jeden człowiek, nad tym, że największe zbrodnie na ludzkości dokonywane są w zaciszu eleganckich gabinetów przez ludzi w białych kołnierzykach.

Andrew S. Paul reżyserujący spektakl w Katowicach postawił na inscenizacyjną prostotę i umowność, co przedstawieniu wyszło na dobre. Scenografia Marcelego Sławińskiego i Pawła Dobrzyckiego ogranicza się do okrągłej białej ściany z czterema parami drzwi oraz usytuowanego na jej środku ekranu do projekcji. Będą pojawiać się na nim zdjęcia przenoszące nas w różne miejsca akcji: do wszelkiej maści gabinetów, restauracji, na teksańskie ranczo Busha, czy do osławionej klasy, w której dotarła do niego wieść o ataku na WTC. Całości dopełniają stonowane kolorystycznie kostiumy Sławomira Smolorza. Wizualna elegancja świetnie kontrastuje z nieczystością rozgrywających się na scenie wydarzeń, a jednocześnie skupia uwagę widza na aktorskiej warstwie przedstawienia. A ta jest jego największym atutem. Spektakl jest świetnym pokazem kunsztu katowickiego zespołu.

Barwną kreację stworzył gościnnie występujący na śląskiej scenie Szymon Kuśmider jako George W. Bush. Bush w jego wykonaniu jest niezbyt bystrym, ale aroganckim politykiem, który niewiele mówi od siebie. Większość jego kwestii jest powtórzeniem słów jego interlokutorów lub pytaniem o zdanie swoich doradców. Jedyne, co Bush potrafi sam wymyślić to "Kontynuuj" kierowane do kolejnych rozmówców. Dobrze sparodiowane gesty amerykańskiego prezydenta czynią tę postać żywą i przykuwającą uwagę. A, że towarzyszy jej niesmak i politowanie, to już inna sprawa. "Oczy rozumu łaknące, twarz myślą nieskalana" - chciałoby się rzec oglądając Busha w wersji Kuśmidra. Doskonały kontrast dla niego stanowią Collin Powell Adama Baumana i Donald Rumsfeld Jerzego Głybina. To politycy z krwi i kości, bezwzględnie walczący o przeforsowanie swojego stanowiska, ale świadomi tego, co dzieje się wokół nich, i jakie konsekwencje przyniosą ich działania. Condoleezza Rice Krystyny Wiśniewskiej jest zupełnie wyzbytą kobiecości profesjonalistką, zawsze służącą swoją wiedzą i dobrą radą nierozgarniętemu prezydentowi.

Teatr polityczny nie jest teatrem dla wszystkich, a "Stuff happens" zdecydowanie jest spektaklem dla widzów cierpliwych, o mocnych nerwach. Słabsze organizmy mogą nie wytrzymać trzygodzinnego atakowania informacjami, które w dużej mierze znamy już z mediów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji