Artykuły

Lupa to marzyciel okrutny i cierpliwy

- Premiera u Lupy to jest walka - niekiedy bardzo brutalna. Ale w tej walce nigdy nie chodzi o prywatne rozgrywki, a o mocny finałowy cel: teatralne przeżycie - mówi MAŁGORZATA HAJEWSKA-KRZYSZTOFIK, aktorka Starego Teatru w Krakowie.

MAŁGORZATA HAJEWSKA-KRZYSZTOFIK jest od lat jedną z najważniejszych aktorek teatru Krystiana Lupy. Teraz gra w "Factory 2".

Andy Warhol był geniuszem czy hochsztaplerem?

Małgorzata Hajewska-Krzysztofik: Tego nie da się rozstrzygnąć w jednym zdaniu. Na pewno był wrażliwy i charyzmatyczny.

Oglądając filmy Warhola, odnoszę wrażenie, że granica pomiędzy szaleństwem a wyrafinowaniem w jego twórczości prawie nie istnieje.

- Zaczynając pracę nad spektaklem, oglądaliśmy mnóstwo materiałów. To były zdjęcia, dokumenty, filmy. Chcieliśmy dowiedzieć się, kogo tak naprawdę gramy. Ale to było prawie niewykonalną bo po pierwszej ekscytacji pojawiało się zmęczenie tymi filmami, a w końcu irytacja. Krystian Lupa chyba czekał na taki stan. Był ciekawy naszego rozczarowania niepokoją

Aktorzy Warhola nie byli zawodowcami. Byli gwiazdami.

- Chodziło o nowe pojęcie gwiazdy. Warhol promował gwiazdę, którą sam wcześniej stwarzał.

Warhol mówił: "Nie ma znaczenia, czy obraz przedstawia Mona Lizę, banana czy okulary Hansa Rittmana - ważne, żeby to było naprawdę pop"!

- Był szalenie enigmatyczny. Dzisiaj nie potrafię go dokładnie przejrzeć, zrozumieć. Wydaje mi się, że życie Warhola było spektaklem. Miałam z tym kłopot, bo w przedstawieniu wkraczamy do świata tamtego warholowskiego spektaklu również po to, żeby zrozumieć, co z nami dzieje się dzisiaj. W teatrze i w życiu.

W "Blue Movie" (1969), ostatnim filmie Warhola-reżysera, grana przez ciebie supergwiazda "Factory", Viva, uprawiała seks i wygłupiała się w łóżku z mężczyzną przez 33 minuty. Była pierwszą kobietą, która zagrała nieanonimowo w pornograficznej scenie.

- Najpierw obejrzałam ten film ze strasznym, niemieckim dubbingiem. To było w pierwszym okresie naszej pracy nad "Factory". Byłam załamana. Film ,,Fuck", bo i pod takim tytułem funkcjonuje, wydał mi się pornolem w bardzo złym stylu. Musiało minąć wiele czasu, żebym znalazła w tym wszystkim sens. I odnalazła przeczucie tego, kim jest Viva.

Czuję, że cały czas, mówiąc o Warholu, w podtekście myślimy o Lupie.

- Są do siebie podobni - zarówno Warhol, jak i Lupa stworzyli własną "Fabrykę". Mają swoich ludzi, swoje gwiazdy. To będzie zatem przedstawienie o niezwykłym reżyserze i jego aktorach. O niesłychanie silnych, emocjonalnych związkach,

artystycznych romansach i dramatycznych porzuceniach.

W wywiadzie Krystian Lupa mówił mi: "Bycie w teatrze jest współtworzeniem. Jesteśmy w komunie - esencji wampirycznej, sztuczno-prawdziwej, która nieustannie się w nas rozlewa". Mam w spektaklu taką scenę: Viva rozmawia z Warholem. Moja bohaterka mówi, że źle się dzieje w "Fabryce", że koniecznie trzeba coś zrobić i on musi to zrobić, ale równocześnie absolutnie nie chce, żeby Warhol traktował jąjakoś wyjątkowo, żeby ją obsadzał. Że kiedyś mieli wspólne

marzenia. W tym wyznaniu jest wszystko. Aktorskie ambicje i pokora. Piekło i niebo.

A może w tej scenie Haja rozmawia z Lupą?

- Wszystko jest bardzo migotliwe. Warhol dla nas wszystkich stał się inspiracją do przyjrzenia się sobie. "Factory 2" jest próbą opowiedzenia o zmaganiu i zwątpieniach artysty, mistrza i jego dworu, ale także wątpiącego króla i pewnych siebie buntowników. Na próbach czuję, że zwracając się do Warhola, równocześnie patrzę w dwóch kierunkach. W stronę grającego Andy'ego Piotra Skiby oraz Krystiana, który siedzi na widowni. Zależy mi na aprobacie jednego i drugiego.

To gdzie w "Factory 2" jest w końcu Warhola, gdzie Lupa?

- Myślę że w dwóch miejscach. Jednocześnie Na próbach Krystian opowiadał nam o Warholu rewelacyjnie, niemal fanatycznie: tak jakby oglądali siebie nawzajem, intymnie Dla mnie bardzo dotkliwe w tej pracy było wrażenie szczerej scenicznej wypowiedzi Krystiana. O uzależnieniu reżysera od aktorów, artysty od sztuki.

O "Factory 2" mówi się, że będzie totalnym eksperymentem. Przeciwnicy Lupy są stuprocentowo pewni, że będzie również bełkotem.

- Może to będzie jeden dzień z życia Warhola? Może ostatnia premiera? Znajdujemy się w napiętym momencie w "Fabryce". W "Fabryce" Warhola i w fabryce Lupy.

Co w "fabryce Lupy" może odkryć dla siebie aktor?

- Katalog uczuć. Zawsze czekamy na każdą, nawet najmniejszą pochwałę; ale dobrze wiemy, że on także czeka na cudowną improwizację, czyli chwilę, która będzie wyjątkowa, jeżeli uda się nam ją wtaki niezwykły sposób pokazać. Ale rozczarowań jest więcej niż radości. I dobrze Szczęście powinno być uczuciem wyjątkowym.

Jesteś jedną z ulubionych aktorek Warlikowskiego, w ostatnich latach grałaś także w spektaklach Kleczewskiej, Grzegorzewskiego, Jareckiego, Jarzyny, Miśkiewicza. A jednak zawsze, kiedy myślę o twojej zawodowej karierze, pojawia się Lupa.

- To bardzo ważny moment w życiu aktora, kiedy dostajesz od reżysera formatu Lupy najpierw małe zadanie, potem coraz większe, coraz bardziej odpowiedzialne. Nasze spotkania zawsze były bardzo skomplikowane. Lupa jest wymagający, potrafi być okrutny; ale ja też jestem wymagająca i okrutna. Premiera u Lupy to jest walka - niekiedy bardzo brutalna. Ale w tej walce nigdy nie chodzi o prywatne rozgrywki, a o mocny finałowy cel: teatralne przeżycie.

Lupa jest marzycielem?

- Jest marzycielem okrutnym, nieegzaltowanym i bardzo wzruszającym, cierpliwym. Pracując nad "Factory 2", marzycielskość Lupy stała się dla nas bardzo ważną inspiracją. W spektaklu jest wiele tekstów, które mówią właśnie o zetknięciu marzenia z realem. O wielkiej wierze całego zespołu w ostateczny sukces, ale jednocześnie o aktorskiej niechęci, rywalizacji, reżyserskich zwątpieniach. Wielkiej agresji. I wielkiej miłości.

Wielkie role

BRACIA KARAMAZOW

Stary Teatr, Kraków 1990

Pierwsza współpraca wybitnej aktorki z reżyserem-wizjonerem. W niemal dziewięciogodzinnej adaptacji arcydzieła Dostojewskiego zagrata Fienię - postać drugoplanową. Zrobiła to z niezwykłym wyczuciem stylu. Niemal wszyscy krytycy dostrzegli tę wyrazistą partię.

KALKWERK

StaryTeatr, Kraków 1992

Dla wielu opus magnum Krystiana Lupy i jedna z najważniejszych inscenizacji powojennego polskiego teatru. Hajewska-Krzysztofik wcieliła się w unieruchomioną na inwalidzkim wózku Konradową. która ma pomóc mężowi (Andrzej Hudziak) w stworzeniu studium - summy jego przemyśleń. Staje się jego partnerem i ofiarą.

RODZEŃSTWO

Stary Teatr, Kraków 1992

Jedną ze specjalności Lupy są "portrety rodzinne we wnętrzu". Ten został oparty na jednym z najsłynniejszych dramatów Thomasa Bernharda, jednego z ulubionych autorów reżysera. Znakomite trio, spalające się we wzajemnych grach miłości i nienawiści, stworzyli w przedstawieniu Małgorzata Hajewska-Krzysztofik, Agnieszka Mandat i Piotr Skiba.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji