Artykuły

Zemsta na "Zemście"

Zamiast pokazywać w szkolnej świetlicy ekranizację Andrzeja Wajdy, można zapraszać szkolne wycieczki i edukować młodzież jak "to kiedyś w dawnej Polszcze było" w ramach lekcji muzealnych, oferując wizytę na spektaklu zrobionym w stylu inscenizacji z epoki romantyzmu - o "Zemście" w reż. Ireneusza Kaskiewicza w Teatrze Nowym w Słupsku pisze Łukasz Rudziński z Nowej Siły Krytycznej.

17 lutego 1834 roku. Na polskiej scenie teatru we Lwowie premiera "Zemsty" Aleksandra Fredry. Sam słynny komediopisarz obecny na premierze. Tłumy ludzi na widowni. Na scenę stanowiącą azyl polskości w trudnych popowstaniowych czasach, ciągnęli najwięksi.

9 lutego 2008 roku. W słupskim Nowym Teatrze Ireneusz Kaskiewicz wystawia "Zemstę" hrabiego Fredry. Na tym podobieństwa się nie kończą. Spektakl wygląda jak żywa skamielina spektakli dziwiętnastowiecznych. Monumentalna scenografia Anny Bobrowskiej-Ekiert niewiele się różni od scenografii współczesnych Fredrze. Scena przedzielona jest papierowym kawałkiem muru. Po lewej stronie włości Cześnika Raptusiewicza - fragment salonu, w którym "wyrasta" wieża i sławne cześnikowe okno, po prawej stronie to samo, tyle że należące do Rejenta Milczka. Z przodu sceny dwie salonowe makaty - na tej Cześnika zawieszone dwie skrzyżowane szable, przed makatą Rejenta klęcznik. Zmieszanie przestrzeni na zewnątrz zamku i wewnątrz mieści się od biedy w granicach umowności scenicznej. Farsowa i nieudolna gra aktorów przekracza granice dobrego smaku.

Ireneusz Kaskiewicz zapowiedział koncentrację na słowie i frazie mistrza Fredry. Słowa dotrzymał. Jednak od dobrego pomysłu do udanej realizacji droga bywa daleka. W tym wypadku miało być tylko śmiesznie. Koturnowa, przerysowana gra wbrew pozorom wcale nie jest łatwa. Zwłaszcza jeśli ma się tak grać tekst, który farsą nie jest. Aktorzy próbują uczynić wszystko, by rozbawić publiczność, sprzedając jej najprostsze gagi na poziomie amatorskiego kabaretu. Ta odwdzięcza się żywiołowymi brawami przed i po każdej ze scen, nierzadko przerywając kwestie aktorów burzą oklasków. I okazuje się, że dziewiętnastowieczne wykonanie trafia do współczesnej, rozgadanej i rozbawionej tandetnymi grepsami słupskiej premierowej widowni.

W ogólnej euforii zapomniano o aktorstwie, topiąc je w tanich efektach. Franciszek Zabłocki pisał niegdyś: "tak krawiec kraje, jak mu materiału staje". I tak centralna postać sztuki, Papkin Krzysztofa Leszczyńskiego jest tak papierowy i nieautentyczny podczas swoich nagłych zmianach nastrojów, gdy w mgnieniu oka z "najdzielniejszego z dzielnych" przeobraża się w tchórzliwego błazna, że już po kilkunastu minutach przedstawienia drażni brakiem pomysłu i jednostajnością odgrywania najciekawszej postaci dramatu Fredry. Cześnik (Jerzy Karnicki) swoją złość manifestuje krzykiem i waleniem ręką w stół. Rejent Milczek (Jan Stryjniak) co chwila się żegna przy sakramentalnym "niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba", a Wacław i Klara wyglądają jak kochankowie z kolejnych powieści Danielle Steel. Tylko role Dyndalskiego (zagranej przez reżysera spektaklu) i Śmigalskiej (Hanna Piotrowska - słupskie wcielenie kucharza Perełki i dworzanina Śmigalskiego ze sztuki Fredry), chociaż są drugoplanowe, zasługują na uwagę. Kaskiewicz (Dyndalski) jako jedyny gra a nie się zgrywa, a Śmigalska swoim tubalnym głosem w każdym epizodzie robi piorunujące wrażenie.

Jedyną wartością spektaklu Ireneusza Kaskiewicza jest wierne podanie tekstu dramatu. Dzięki temu, zamiast pokazywać w szkolnej świetlicy ekranizację Andrzeja Wajdy, można zapraszać szkolne wycieczki i edukować młodzież jak "to kiedyś w dawnej Polszcze było" w ramach lekcji muzealnych, oferując wizytę na spektaklu zrobionym w stylu inscenizacji z epoki romantyzmu. Dla innych "Zemsta" Kaskiewicza może okazać się ubogim farsidłem. Pozostaje zamknąć oczy i faktycznie delektować się frazą polskiego mistrza komedii.

I choć, sądząc po reakcji widowni i finałowych brawach na stojąco, tłumy na spektakl przyjść mogą, to w odróżnieniu od prapremierowej, lwowskiej realizacji "Zemsty", nie przyciągnie ona na słupską scenę tych największych. Wręcz przeciwnie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji