Artykuły

Jak ocalić Marka Grechutę?

"A wszystko to ty..." w reż. Jerzego Satanowskiego z Lubuskiego Teatru w Zielonej Górze, gościnnie w Krakowie. Pisze Wacław Krupiński w Dzienniku Polskim.

Po Teatrze Polskim z Bielska-Białej odwiedził Kraków Lubuski Teatr z Zielonej Góry. Tego typu spektakle zawsze zapalają we mnie czerwone światełko; im bardziej ważne piosenki, im szlachetniejszy pierwowzór, tym światełko ostrzej sygnalizuje niebezpieczeństwo. Bodaj rok temu wybrałem się na "Korowód według Marka Grechuty", co go w Teatrze Polskim z Bielska-Białej Robert Talarczyk poprowadził. I to tak, że nie tylko mnie z równowagi wyprowadził. Tym razem w tejże krakowskiej Bagateli zapowiedział się z gościną Lubuski Teatr im. Leona Kruczkowskiego z Zielonej Góry, w którym w styczniu odbyła się premiera spektaklu "A wszystko to ty...". Scenariusz i reżyseria Jerzy Satanowski, a zatem światełko moje mrugało delikatniej, wszak "Satan", człowiek o dorobku i doświadczeniu ogromnym, nie raz dał dowód, że potrafi, że jako polonista z wykształcenia wyczulony jest i na słowo...

Na słowo może i jest, na muzyce jako kompozytor zna się ani chybi, tylko że ja po tych niespełna dwu godzinach nie bardzo wiem, po co mi te 23 piosenki zafundowano? 17 osób na scenie - 6 muzyków i 11 aktorów śpiewających; i nic... Pół emocji, nie licząc narastającej irytacji; cienia wzruszenia, grama magii, odleciał urok, prysł szlachetny ton piosenek... Oto 11 osób stara się jak może ("trochę lepiej lub trochę gorzej"), piosenki poszatkowane - pani z lewej trzy linijki, pan z prawej kolejne, znów inna pani, inny pan... A potem zmiana - solóweczka, to znów duecik... Nic to, że nie lepiej od pierwowzoru, ale czemu aż tak gorzej, tak bez wyrazu... Wiem, że zmierzyć się z Grechutą niełatwo jest, ale jeśli już ktoś zamierza osiągnąć szczyt Kasprowego, to niech choć na halę Gąsienicową się dowspina, niech choć trasę wcześniej opanuje. Rozumiem, że ktoś, chcąc nie chcąc, gra, że śpiewa, ale jak tłumaczyć kłopoty z tekstem...? A zdarzyły się np. w wierszach składających się na piosenkę "Twoja postać".

A te ilustracyjne zabiegi inscenizacyjne w piosence "Krajobraz z wilgą i ludzie"; czyż fakt, że w wierszu Tadeusza Nowaka jest mowa o tancerce i flecie nie wystarczy? To aktorka musi się jeszcze gibać, i pokazać, że i flet nie jest jej obcy?

A to mizdrzenie się młodego aktora w "Nie dokazuj" - w piosenkach Marka Grechuty taka tandeta?! Ale to jeszcze nic. Na bis, w tejże piosence, dopiero panowie aktorzy poszli na całość - dając popis piosenki biesiadnej zgoła. Widać mają sprawdzone, że to widownię porusza - bo poruszyło - że to się teraz nosi.

Nie rozumiem też, czemu miało służyć przetykanie piosenek fragmentami śpiewanego potem innego wiersza Nowaka "Chcę być pomylony"; że niby ambitniej miało być...?

Słuchając na koniec zmienionego rozwleczonego walca "Ocalić od zapomnienia" już owładnięty byłem tylko jedną myślą: jak ocalić artystów tej miary co Marek Grechuta przed takimi kopistami? I to brawurowo pojawiającymi się w mieście tego artysty.

A zaczyna się spektakl piosenką "Sztuka". "Jakże ubogi byłby świat bez sztuki - źródła wzruszenia..." - śpiewał Marek Grechuta. Szkoda, że twórcy spektaklu "A wszystko to ty...", wysłuchawszy, przesłania nie zrozumieli.

"A wszystko to ty..." - Jerzy Satanowski, że dodam, z lekka zakłopotany, że muszę to napisać; tuszę, że w tym zawstydzeniu nie jestem odosobniony.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji