Artykuły

Jubileusz Niezależnych

X Spotkania Trójmiejskich Teatrów Niezależnych w Gdańsku. Pisze Grażyna Antoniewicz w Polsce Dzienniku Bałtyckim.

Podczas X Spotkań Teatrów Niezależnych w gdańskim klubie Winda Marek Brand rozmawiał z Anną Haracz o miłości do... tańca. Teatr Studencki GWSH pokazał jak "Łatwo się pogubić". Zajrzeliśmy też za lustra stronę drugą.

W sobotni wieczór "Moje miasto" przedstawiła grupa teatralna Biuro Rzeczy Osobistych, której aktorami są osoby niepełnosprawne umysłowo. Poetycki i pogodny spektakl opowiadał bez słów o Gdyni i ludziach. O Kaszubach, którzy stają się portowymi robotnikami, o zakochanych i plażowiczach (w tej scenie aktorzy bawili się równie dobrze jak widownia i nie chcieli zniknąć za kulisami). Ciekawym zabiegiem był teatr cieni - łączący wszystkie scenki.

- Czy łatwo jest robić teatr niezależny? Jeżeli wierzę w to, co robię, łatwo - zapewniał Zbyszek Biegajło z gdyńskiego Biura Rzeczy Osobistych. - Zespół istnieje od 10 lat. Przebyliśmy długą drogę. Na początku reżyser, czyli ja, miał jakiś pomysł, a aktorzy go realizowali. Przy spektaklu "Moje miasto - Gdynia" była już wspólna praca. Teraz zaczął się kolejny etap. Aktorzy wymyślają temat i sami go realizują, a ja jestem pracownik techniczny - żartował Biegajło.

Magda Jędra zachwyciła swoim tańcem. Zobaczyliśmy perfekcyjne "Solo na dwie głowy, dwie ręce i nogi".

- Kiedy zastanawiałam się przed 10 laty, jaki profil ma mieć nowa placówka - mówi Katarzyna Burakowska, szefowa Windy - zdecydowaliśmy z Markiem Brandem, że będziemy promować to, co w kulturze jest warte wsparcia, a nie ma opieki instytucjonalnej, czyli... teatry niezależne. Przez te 10 lat przewinęło się wiele zespołów. U nas zaczynało Kino Variatino - wspominała. - Teraz działa Teatr Amareya i inne. Choć warunki lokalowe są skromne.

Goście dyskutowali o tym, czy istnieją teatry niezależne.

- Zawsze jest jakaś zależność od kogoś lub czegoś - uważa Katarzyna Burakowska. - Teatry, które prezentują się u nas w Windzie, mówią o tym, co je najbardziej obchodzi, i to jest chyba ta niezależność. Chociaż Trójmiasto nie jest potęgą teatralną (oprócz teatru tańca), sporo się u nas dzieje. Powstają wciąż nowe zespoły, niektóre się łączą, inne rozpadają. Ale kiedy wychodzą ponad pewien poziom, potrzebne jest mocniejsze wsparcie finansowe. Tak było w Poznaniu z Teatrem Biuro Podróży, które stało się wizytówką miasta. Tego wsparcia w Gdańsku nie ma.

Teatr Lustra Strona Druga pokazał "Czaj starego samowara" - impresję o tym, co dzieje się w głowie dziewczyny podczas parzenia herbaty. Tylko tyle i aż tyle. Zobaczyliśmy króciutkie scenki działające na wszystkie zmysły: zapachem, obrazem, dotykiem, a nawet smakiem. Ponieważ częstowano czajem z cynamonem, jego zapach długo jeszcze snuł się na widowni. - Ciężko jest robić teatr niezależny, bo... ludziom brakuje czasu. Komercja zabrała nam aktorów - mówiła Alicja Mojko.

Mariusz Babicki przygotował ciekawy monodram na podstawie tekstów Leszka Kołakowskiego. Opowieść o Orfeuszu i cytrze okazała się jednak momentami zbyt trudna dla młodego i utalentowanego aktora z Wybrzeżaka. Niedziela upłynęła pod znakiem tańca - Kino Variatino świętowało swój jubileusz dziesięciolecia.

Niewielki Klub Winda przez trzy dni pękał w szwach, widzowie siedzieli nawet na podłodze. Oczywiście, nie zabrakło Stajni Pegaza, jednego z najdłużej funkcjonujących trójmiejskich teatrów. Tak, podczas trzech dni świętowania było wszystko to co najlepsze - jak to na jubileuszu.

Na zdjęciu: "Alchemik halucynacji", Teatr Okazjonalny, Sopot.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji