Artykuły

Import wysokiej jakości

Spektakl teatralny to dzieło autorskie, od początku do końca skrojone na potrzeby tylko jednej sceny. Dlatego importy brzmią dla mnie fałszywie i są nie do końca uczciwe - o spektaklu "Tygrys tańczy dla Szu-Hin" w Teatrze Lalki i Aktora "Kubuś" w Kielcach pisze Agnieszka Kozłowska-Piasta z Nowej Siły Krytycznej.

Piękną plastycznie, mądrą bajkę opartą o legendy i podania chińskie - taką atrakcję zapewnił małym widzom Teatr Lalki i Aktora "Kubuś" realizując najnowszą premierę "Tygrys tańczy dla Szu-Hin". Szkoda, że przewaga głośnych braw po spektaklu należy się... zespołowi teatru Baj z Warszawy, gdzie spektakl powstał i był grany 6 lat temu. Przedstawienie według tekstu Anny Świrszczyńskiej wyreżyserował Krzysztof Niesiołowski, autorką scenografii jest Joanna Braun, a autorem muzyki Jerzy Stachurski. Nawet dekoracje i lalki do spektaklu przywieziono z warszawskiego Baja.

Historia Szu-Hin, dziewczyny, która aby uratować swojego chorego brata, wyrusza w kolejne wyprawy, spotykając magiczne, czarodziejskie postaci wzruszyła do głębi. Przypomniała dzieciństwo, spędzane na lekturach moich ulubionych podań, legend i opowieści z dalekich krajów. Z wypiekami na twarzy poznawałam obce krainy, rośliny i zwierzęta i bohaterów, o dziwnych, trudnych do powtórzenia imionach. Wolałam je od rodzimej sierotki Marysi czy Pyzy na polskich dróżkach. Egzotyczne opowieści pobudzały wyobraźnię, wydawały się bardziej niesamowite i przez odległość geograficzną - bardziej prawdopodobne. Tę magię udało się odtworzyć autorom przedstawienia w Kubusiu.

Znana i ceniona krakowska scenografka stworzyła naprawdę wybitne dzieło. Kukiełki i jawajki bohaterów opowieści przypominają chińską porcelanę, rysunki na filiżankach i talerzykach. Bazą scenografii są półokręgi przypominające plastry cytryny, ruchome, które w symboliczny sposób pokazują upływ czasu, długą i niebezpieczną drogę, jaką Szu Hin musi pokonać przy swoich kolejnych zadaniach. Całość utrzymano w kilku kolorach: niebieskim, zielonym, fioletowym, które doskonale odznaczają się od ciemnego tła. Szkicowe i symboliczne są także inne elementy scenografii: świątynie , pałace i domy bohaterów, z elementami charakterystycznymi dla chińskich stylów architektonicznych. Kolejne magiczne postaci są coraz większe, dziwniejsze i bardziej czarodziejskie: kudłaty Duch Choroby, olbrzymi połyskujący Smok czy Biały Tygrys. Aktorzy ukrywają się za niewysokim parawanem, który kojarzy się z polem ryżowym. Chińskiej opowieści towarzyszy stylizowana na orientalną muzyka, ozdabiająca obraz w odpowiednich, nie przesadnych proporcjach.

W tym chińskim klimacie historia Szu-Hin brzmi bardzo prawdziwie i wciąga dziecięcą publiczność. Dziewczyna musi pokonać strach i przeciwności losu, aby uratować swojego chorego i rozkapryszonego brata. Dziewczyna dzięki fortelowi rozmawia ze Świętymi Żółwiami, namawia Białego Tygrysa do tańca, zaprzyjaźnia się z okrutnym mandarynem i sprowadza do swojej wiejskiej chaty ogromnego chińskiego smoka, który przepędza Ducha Choroby. Dopiero wtedy magiczne lekarstwo: zupa z gniazd jaskółczych przywraca zdrowie jej bratu. Za jej wysiłki i ją spotyka nagroda. Spotkany po drodze sprzedawca świerszczy przychodzi prosić ją o rękę.

Aktorzy w spektaklu spisali się nieźle. Dorota Anyż, która wcieliła się w rolę Szu-Hin, zachwyca świeżością, choć jest może nieco zbyt infantylna. Inni - trzymają poziom, zwłaszcza w kilku koncertowo zagranych scenach zbiorowych, np. sprzeczce Świętych Żółwi.

Niezły jest Adam Błoniarz jako stetryczały i przemądrzały lekarz Czeng Ming i Michał Olszewski jako Mandaryn Fu.

Teatry rzadko chwalą się importami. Odkrycie tego zależy często od dociekliwości recenzenta. Gdy już to odkryje, powstaje problem: jak właściwie ocenić takie przedstawienie? Czy w tej sytuacji należy skupić się na grze aktorskiej i reżyserii? Czy należy porównywać do oryginału, czy tego nie robić? Czy resztę spektaklu pominąć, bo przecież ocenili to już inni w innym mieście? Skoro teatr decyduje się na przeniesienie całości spektaklu, obsadzając tylko swoich aktorów, to może i recenzentowi importowanego spektaklu wolno cytować inne recenzje, powstałe po prawdziwej premierze spektaklu, zwłaszcza w sytuacji, gdy z tamtymi recenzjami się zgadza? Odpowiedzi na te pytania nie znam. Wiem tylko, że dla mnie spektakl teatralny to dzieło autorskie, od początku do końca skrojone na potrzeby tylko jednej sceny. Dlatego importy brzmią dla mnie fałszywie i są nie do końca uczciwe. Dobrze chociaż, że teatr Kubuś przysposobił spektakl naprawdę dobry, wartościowy. Mam nadzieję, że chińska opowieść spodoba się współczesnym dzieciom, jak mnie w dzieciństwie zachwycały opowieści i podania z dalekich krain.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji