Artykuły

Powrót buntownika

Rozmowa z PRZEMYSŁAWEM WOJCIESZKIEM, laureatem nagrody za reżyserię "W dół kolorowym wzgórzem" na Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni.

Po nagrodzie za reżyserię nie przestaniesz być outsiderem?

- W żadnym wypadku. Właśnie schodzę do głębokiego podziemia i robię najbardziej ekstremalną rzecz w moim życiu. Będzie to spektakl w Teatrze Modrzejewskiej w Legnicy pod tytułem "Made in Poland", moje najbardziej radykalne przedsięwzięcie. Główną rolę zagra Eryk Lubos. Premiera już w listopadzie.

Co jest w nim ekstremalnego?

- Cała historia. To opowieść o byłym ministrancie, który rusza z bejsbolem przez blokowisko, paląc samochody i niszcząc budki telefoniczne, szukając mistrza, który przywróci mu wiarę w sens życia.

Wracasz do wizerunku rebelianta?

- Zdecydowanie. W związku z zamianą mieszkania na większe staję się znów buntownikiem.

Czyli twórczość, która została zrodzona w niszy, w tej niszy pozostanie?

- Jak najbardziej. Wciąż idę pod prąd panującym w polskim kinie trendom, które każą opowiadać sympatyczne historie zakończone happy endem, gdzie nawet najgorsi dranie na końcu okazują się fajni. Ja z najgorszych drani robię najgorszych drani. W ubiegłym roku zrealizowałem film, za kilka miesięcy zaczynam kolejny i staram się robić swoje rzeczy. Mam nadzieję, że mi się to uda. Teatr to otwarcie nowych przestrzeni i bardzo się z tego cieszę.

Czy trudno jest funkcjonować w tym zawodzie na uboczu, poza środowiskiem?

- Zawsze chciałem robić filmy, nic innego. Wydaje mi się, że to był dobry wybór. Mieszkam we Wrocławiu, który rzeczywiście nie jest kinowym centrum. Na własną rękę szukałem swojego miejsca. Dzięki tej niszy zachowałem czystość spojrzenia. Wydaje mi się, że najtrudniejszy okres mam za sobą. Kiedy nie mogłem robić filmów, zajmowałem się dystrybucją. Dzięki temu nie rozmieniałem się na drobne.

Kiedyś mówiłeś, że reżyserem jesteś takim sobie, o wiele lepszym scenarzystą. Ta nagroda dowodzi, że nie wszyscy się z tym zgadzają.

- I że jestem takim sobie scenarzystą (śmiech). Jest mi bardzo miło, tym bardziej że ten film jest trudniejszy od poprzedniego, wymaga odrobiny wysiłku w odbiorze. Cieszę się, że został zauważony. A dzięki nagrodzie przez najbliższy kwartał będę na bieżąco z rachunkami.

Skąd się wziął film w twoim życiu?

- Zawsze chciałem być sławny, mieć dużo dziewczyn i pieniędzy, i specjalnie się przy tym nie napracować. Pomyślałem, że film może mi to umożliwić. Okazało się, że nie jest to do końca prawda. Ale i tak nie narzekam.

Twoja artystyczna biografia jest dość niestandardowa, jak na życiorys reżysera filmowego w Polsce. Co było dla ciebie szkołą kina?

- Spotkania z ciekawymi ludźmi (śmiech). Nie, tak naprawdę ciekawi ludzie mnie nudzą, bo wydaje mi się, że coś udają. Na swoim przykładzie mogę stwierdzić, że istnieją wyłącznie nieciekawi ludzie. Poza tym filmy innych reżyserów.

Których?

- Przez długi czas oglądałem wszystko. Chyba najwięcej filmów kung-fu, bo ich jest najwięcej na kasetach. Teraz stałem się wybredny. Wszystko mnie nudzi.

Ale trudno u ciebie szukać inspiracji kinem kung-fu...

- Nie czytasz tych podobieństw, ale one są bardzo wyraźne (śmiech). Zrobiłem właśnie biblijną historię, która ma wiele wspólnego z treścią filmów kung-fu: dwaj bracia

i dziewczyna. We "W dół kolorowym wzgórzem" jest wieś na Dolnym Śląsku, nie ma może zbyt wielu scen walki, ale jest honorowy etos, honorowy gangster i honorowy brat. Ale tak serio, moim mistrzem jest Andrzej Wajda. Wiele mu zawdzięczam. A z zagranicznych reżyserów - Milosz Forman.

Bohater "Głośniej od bomb" postanowił nie wyjeżdżać ze swojego małego miasteczka, podczas gdy wszyscy wokół niego właśnie w ucieczce widzą jedyne rozwiązanie. To twoje alter ego?

- Na pewno w pewnym stopniu wziął się z mojego życia. Moje teksty są współczesne, realistyczne. Bohater odzwierciedla moje poglądy.

W "Głośniej od bomb" opowiadam najbliższym świecie i o tym, jak go zagospodarować. Bardzo mi zależy na zaludnianiu moich filmów postaciami, które potrafią się o siebie zatroszczyć. Ich bunt wynika z niezgody na świat, w którym jedynym wyjściem jest ucieczka. Ale poza pragnieniem miłości, chodzi im tylko o to, żeby mieć dom i rodzinę. Bo chyba o to w życiu chodzi?

A o co chodzi bohaterowi "W dół kolorowym wzgórzem"?

- To jest inna historia, inny film, inaczej opowiedziany, posługujący się innym językiem. Jest w mniejszym stopniu realistyczny niż poprzedni. Dużo lepiej sprawdza się na poziomie mitu. Bohater ma podobne dążenia. Wraca z więzienia do swojej wsi. Chce, żeby jego dawna dziewczyna do niego wróciła i żeby dom po rodzicach był jego domem. Okazuje się, że nie jest to możliwe: dom został sprzedany, a brat wziął ślub z dziewczyną. Stąd bierze się konflikt. Nie jest to jednak kino społeczne, a raczej western psychologiczny. Chodziło mi o to, żeby ten film więcej znaczył, stawiał trochę większe wyzwanie dla odbiorcy.

Ty etap zagospodarowywania świata masz już za sobą?

- Chyba nie. Mam trzy niezrealizowane scenariusze, każdy jest inny. Jak Bóg da, za parę miesięcy będę robił kolejny film, bardziej sympatyczny i bardziej do podobania się niż poprzednie. Cały czas próbuję się odnaleźć. I opisać miejsce, w którym jestem.

A kim jest dziś Przemysław Wojcieszek?

- Trzydziestoletnim facetem, który próbuje związać koniec z końcem, robiąc filmy.

Przemysław Wojcieszek

Urodzony w 1974 r. w Jelczu Miłoszycach, swoją przygodę z reżyserią zaczął pięć lat temu drapieżnym "Zabij ich wszystkich". Potem zrealizował "Głośniej od bomb". Zanim stanął za kamerą, pisał scenariusze - jego "Poniedziałek" zrealizował Witold Adamek. A kinem nasiąkał podobnie jak Quentin Tarantino - pracując w wypożyczalni kaset wideo. Filmowiec mieszka we wrocławskim Śródmieściu z żoną Katarzyną która przy kolejnych realizacjach jest asystentką swojego męża i synem Milanem.

Na zdjęciu: Przemysław Wojcieszek

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji