Artykuły

Jest afera, tam gdzie nie jej nie ma

Chciałbym w paru słowach odnieść się do tekstu Pani Anki Wierzchowskiej Woźniak "Nie ma afery wokół >>Babci<<", zamieszczonego na wortalu e-teatr.pl. Przypomnę: tekst ten w zamyśle miał być polemiką z artykułem prasowym "Nasza Babcia jedzie do Gdańska. Legalnie?" napisanym wspólnie przez dziennikarza z gorzowskiej redakcji "Gazety Wyborczej" Dariusza Barańskiego (podpisanego pod tekstem inicjałami db) oraz przeze mnie - pisze Mirosław Baran z Gazety Wyborczej - Trójmiasto.

"(...) W tytule artykułu oraz zacytowanym fragmencie p. Baran, podpierając się wypowiedzią Dyrektora Jana Tomaszewicza, zdaje się sugerować, jakoby nastąpiło złamanie prawa" - napisała p. Wierzchowska Woźniak. To nieprawda. Niczego takiego nie sugerujemy (liczby mnogiej będę używał występując w imieniu pana Dariusza Barańskiego i swoim), po prostu nie wykluczamy takiej możliwości. Stąd chociażby znak zapytania w tytule. Muszę jednak przyznać, że błędnie używamy w artykule "Nasza Babcia jedzie do Gdańska. Legalnie?" zwrotu "wyłączność na tekst dramatyczny" zamiast "wyłączne prawo do prapremiery". Przepraszam za to wszystkich zainteresowanych i jednocześnie dziękuję p. Wierzchowskiej Woźniak za sprostowanie tej nieścisłości.

Niestety, na tym kończy się merytoryczna treść "Nie ma afery wokół >>Babci<<". Bo jak można skomentować obraźliwe stwierdzenia typu "może p. Baran nie orientuje się, że tekst dramatu jako jeden z elementów współtworzących spektakl, nigdy nie jest zamkniętą formą"?

Muszę jednak odnieść się do fragmentu "Domyślam się, że sprawą, która sprowokowała dziennikarza do szukania afery tam, gdzie jej nie ma, była zmiana tytułu. Otóż Michał Walczak zmienił tytuł na "Miasteczko G." oraz wprowadził zmiany w tekście na wyraźne życzenie Dyrekcji Teatru Wybrzeże, i we współpracy z reżyserem, który w ten sposób chciałby zaznaczyć przesunięcie akcentu na inny wątek, który uwypukli jego realizacja". Potwierdza tu p. Wierzchowska Woźniak moje podejrzenie, że artykułu "Nasza Babcia jedzie do Gdańska. Legalnie?" nie czytała nigdy w życiu. Oto jego fragmenty: "- Pomysł przerobienia >>Babci<< na potrzeby gdańskiej sceny wyszedł od reżysera Giovanniego Castellanosa, którego zafascynował magiczny realizm tego tekstu - tłumaczy Adam Orzechowski, dyrektor teatru Wybrzeże. [...] - Zaczęło się od tego, że przeczytałem >>Babcię<< - opowiada urodzony w Kolumbii reżyser Giovanni Castellanos, który przygotowuje w Wybrzeżu "Miasteczko G.". - [...] Gdy rozmawiałem z Michałem Walczakiem, zaproponowałem od razu rozbudowanie tej postaci [tj. Karola - MB] w >>Miasteczku G.<<. W gdańskim tekście zostały podkreślone relacje międzyludzkie".

W dalszej części "Nie ma afery wokół >>Babci<<" p. Wierzchowska Woźniak używa słowa "plagiat". Niestety, robi to nie rozumiejąc zupełnie jego znaczenia. Cytuję: "Przerabianie reportażu o jednym mieście, żeby opowiadał o drugim jest plagiatem.". Otóż opisana przez p. Wierzchowską Woźniak hipotetyczna sytuacja jest - można nazwać to różnie - "skandalem" lub "nierzetelnością dziennikarską". Wyjaśniam: plagiat to, zarówno w rozumieniu zwyczajowym, jak i w zgodzie z ustawą o prawie autorskim, wykorzystanie w dziele swoim całego lub części dzieła drugiej osoby bez jej zgody i wiedzy (i, co oczywiste, bez podania źródła). Zatem nie można popełnić plagiatu z samego siebie - tak jak nie popełni plagiatu dziennikarz przerabiający swój własny reportaż. I jak plagiatu nie popełnił Michał Walczak, pisząc "Miasteczko G." na podstawie "Babci".

Na koniec mam prywatną radę dla p. Wierzchowskiej Woźniak: proszę na przyszłość czytać artykuły, z którymi chce pani polemizować. Czytanie nie boli. I można w ten prosty sposób uniknąć ośmieszenia się.

Z poważaniem,

Mirosław Baran

Dziennikarz "Gazety Wyborczej Trójmiasto"

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji