Artykuły

Magiczny poznaniak

Przez kilka lat Andrzej Maleszka łączył twórczość teatralną i telewizyjną. Nie ukrywam, że bardzo żałuję, że reżyser zrezygnował z teatru. Zaczął od "Ballady o Kasi i drzewie" w 1984 roku. Potem były głośne "Wielkoludy", "Burza w Teatrze Gogo", Mechaniczna Magdalena", "Maszyna zmian" i "Mama nic". Na osiem lat Maleszka opuścił teatr, by w 1999 zrealizować monodram "Jasiek". Mam nadzieję, że za jakiś czas zatęskni za zapachem kulis i znowu coś napisze dla teatru - o poznańskim scenarzyście i reżyserze pisze Stefan Drajewski w Polsce Głosie Wielkopolskim.

Lekko pochylona sylwetka. Okulary na nosie. Mówi bardzo szybko. Kocha opowiadać historie. Jeśli znajdzie słuchacza, nie wypuści go tak łatwo. W Poznaniu pisze swoje sztuki i scenariusze filmowe. Realizuje je głównie w Warszawie. Nie kryje, że chciałby pokazywać w swoich filmach rodzinny Poznań, bo jest to miasto wyjątkowo filmowe. Ale Poznań to nie Hanower ani nawet Gdańsk, których władze inwestycję w film traktują jako promocję miasta. Andrzeja Maleszkę, laureata nagrody Emmy za serial "Magiczne drzewo".

Drzewo dość często pojawia się w twórczości Andrzeja Maleszki. Trudno się temu dziwić. Niemalże w każdej kulturze ma ono wielkie znaczenie: z jednej strony mamy "drzewo wiadomości dobrego i złego", z drugiej "drzewo wszechświata" podtrzymujące cały świat, "drzewo życia" i "drzewo święte". Idealna figura do opowiedzenia baśni, która jest zrozumiała pod każdą szerokością geograficzną. To nic, że realia tych baśni mają polski krajobraz, historie, które są w nich zawarte, są bliskie wszystkim dzieciom i rodzicom. Bo Andrzej Maleszka tworzy filmy i dla jednych, i dla drugich.

Andrzej Maleszka urodził się 3 marca 1955 roku w Poznaniu. Ukończył polonistykę na Uniwersytecie Adama Mickiewicza, ale wtedy nic nie wskazywało na to, że zajmie się w swojej twórczości dziećmi. - Nie pamiętam - mówi Jerzy Moszkowicz, szef Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu, kolega z Teatru Nurt, w którym pracowali razem podczas studiów. - Jeśli, to nie zdradzał się z tego. Andrzej w Nurcie interesował się teatrem plastycznym, wybujałym wizyjnie... . Prawie dwadzieścia lat temu powiedział mi: - Nie robię min do dorosłych ponad głowami dzieci, na przykład nie znoszę w teatrze dla dzieci tak zwanych grepsów politycznych niezrozumiałych dla najmłodszych. Aczkolwiek jego cała twórczość to poszukiwanie pewnego kontinuum między baśnią a otaczającą dziecko rzeczywistością. Maleszka nie unika smutnych aspektów życia codziennego, nie ucieka od tak zwanych trudnych problemów. Jest przekonany, że problem staje się trudny dla dziecka dopiero wtedy, kiedy musi ono przeżyć go samotnie, musi poradzić sobie z nim samo. Maleszka swoich małych bohaterów traktuje bardzo poważnie i konsekwentnie. I dlatego rozmawia z nimi językiem takim, jaki znają z domu, ze szkoły, z ulicy, a nie z literatury. Może w tym tkwi przyczyna sukcesów Maleszki, że jego sztuki teatralne i filmy nie są wymyślone. Oglądając jego filmy powstałe w ostatnim okresie, wracam do naszej rozmowy sprzed lat, kiedy mówił: - Budując swoje spektakle, opieram się na "mowie" codziennej używanej w polskich domach. Jest to język stereotypowy, pełen banałów, nader rzadko służący porozumieniu. Dzieci znakomicie ten bełkot odbierają, naśladują i parodiują. Uważam, iż w teatrze i filmie trzeba ten język odkłamać, wykpić a nade wszystko szukać porozumienia ponad nim. Podobnie i w życiu.

Przez kilka lat Andrzej Maleszka łączył twórczość teatralną i telewizyjną. Nie ukrywam, że bardzo żałuję, że reżyser zrezygnował z teatru. Zaczął od "Ballady o Kasi i drzewie" w 1984 roku. Potem były głośne "Wielkoludy", "Burza w Teatrze Gogo", Mechaniczna Magdalena", "Maszyna zmian" i "Mama nic". Na osiem lat Maleszka opuścił teatr, by w 1999 zrealizować monodram "Jasiek". Mam nadzieję, że za jakiś czas zatęskni za zapachem kulis i znowu coś napisze dla teatru.

Ma na swoim koncie około 30 filmów fabularnych i telewizyjnych. Na stałe współpracuje z kompozytorem Krzesimirem Dębskim. W innych sferach jest mniej wierny. Zmienia scenografów, operatorów, aktorów. Dziecięcy aktorzy dorastają i trzeba szukać nowych. Nie wszyscy w późniejszym życiu wybierają aktorstwo. Największą karierę z grona dziecięcych aktorów Maleszki zrobiła Katarzyna Bujakiewicz. Po latach w jednym z wywiadów pytana o początki kariery, powiedziała: - Skazał mnie na to Andrzej Maleszka, który zabrał mnie ze szkoły w wieku sześciu lat i kazał grać w filmach dla dzieci przez najbliższe siedem lat. Jako dziecko i nastolatka Bujakiewicz zagrała u niego w "Balladzie o Kasi i drzewie", "Śmieciuchu", "Marcie i gwiazdach", "Marionetkach", "Balladzie o końcu świata" i "Kozie". Jako aktorka zawodowa wystąpiła w "Maszynie zmian" i "Mamie nic".

Andrzej Maleszka jest niezwykłym fachowcem w prowadzeniu aktorów dziecięcych. Od początku swojej kariery reżyserskiej pracował z bardzo dobrymi aktorami zawodowymi i dziećmi. Tworzą one w jego produkcjach autentyczne, pełne emocji kreacje. Może dzieje się tak dlatego, że reżyser traktuje je poważnie. Pozwala im uczestniczyć w procesie tworzenia filmu.

- Tworząc scenariusz - mówi Maleszka - staram się tak go pisać, żeby uwzględnić możliwości grających w filmie dzieci. Mają one znaczący wpływ na szereg detali, na dialogi. Staram się tworzyć scenariusz bardzo blisko dziecka i ich realnego życia. To powoduje, że młodzi aktorzy dobrze się czują w napisanych dla nich rolach. Na początku drogi twórczej miał swój teatr. To było laboratorium dla przyszłych aktorów. Od pewnego czasu szuka ich w szkołach. Nie znosi castingów, bo te eliminują bardzo ciekawe dzieci mieszkające często z dala od miast. Zanim dzieciaki trafią na plan, Maleszka prowadzi z nimi ćwiczenia, które są raczej zabawą niż aktorstwem. - Interesuje mnie kreatywność, wyobraźnia, osobowość - mówi. - Nie szukam gwiazd. Szukam ciekawych ludzi.

W jego filmach nie ma przypadkowej obsady. Jako autor scenariusza pisze go z myślą o tym, kto jaką rolę zagra.

Maciej Wierzbicki, który wystąpił w filmowej wersji "Magicznego drzewa", nazwał Maleszkę Piotrusiem Panem. Uważa, że "jest pozytywnie zakręcony w temacie dziecięcego świata". Maleszka broni się przed etykietką "Piotruś Pan". W jednym z wywiadów po otrzymaniu nagrody Emmy powiedział: - Piotruś Pan chciał być dzieckiem. Ja nie lubię, gdy dorosły udaje wieczne dziecko. Uważam natomiast, że są ludzie, którzy zachowują pamięć dzieciństwa. Są też tacy, którzy ten okres zapominają i tracą zdolność powracania do dziecięcych doznań. Myślę, że należę do pierwszej z tych grup. Dzięki temu rozumiem emocje najmłodszych, którzy są moimi bohaterami i widownią. Kiedy patrzę na dzieci idące ulicą, to wciąż wiem, co czują i jakie szalone pomysły mogą wpaść im do głowy.

Maleszka może przypomina Piotrusia Pana, ale nim nie jest. Ktoś kto go zna, pragnąc zachować anonimowość, twierdzi, że Maleszka nie potrafi do końca zbliżyć się do dziecka. Stoi trochę z boku. A może tak trzeba, bo jak w przeciwnym razie zrealizować pomysł na film? Maleszka ma taką samą potrzebę cudowności i przygody, jaką mają dzieci. W życiu prywatnym i na scenie jest cudownym opowiadaczem historii - mówi o koledze Moszkowicz. - To człowiek, który wobec wszystkiego natychmiast potrafi dopisać swoją historię. Przy tym wszystkim jest pasjonatem. On się wszystkim interesuje i na dodatek głęboko.

Maleszka nie kryje, że kiedy robi film dla dzieci to czuje, że porusza się w świecie pełnym możliwości i nowych rozwiązań. - Kiedy opowiadam dzieciom nawet najbardziej niesamowite historie, to one odbierają je naturalnie. Nie zadają niepotrzebnych pytań, po prostu chcą wiedzieć, co będzie dalej albo same wymyślają lepsze zakończenie. Uważam, że to jest świetne - mówić o czymś, co fascynuje i mnie i tego, który słucha. Poza tym robiąc dla nich filmy mam wrażenie, że robię coś potrzebnego, że to nie jest zaspokajanie snobistycznych zachcianek, tylko coś przydatnego, jak powiedzmy drugie śniadanie albo lampa w mrocznym pokoju.

Chociaż Maleszka mówi, że słucha innych, jest konsekwentny w realizowaniu swoich wizji. Hanna Śleszyńska opowiada, że próbowała na planie trochę zmiękczyć Ciotkę, którą gra w "Magicznym drzewie", ale jej się nie udało. - Reżyser twardą ręką trzymał mnie w ryzach, pilnował, żebym trzymała się scenariusza - zauważa. - Lubię reżyserów, którzy dokładnie wiedzą, czego chcą. Praca wtedy jest trudna, ale i stawiająca wyzwania... Andrzej Maleszka ma bardzo bogatą wyobraźnię, on napisał scenariusz, miał w głowie szczegółowe wyobrażenie wszystkich scen i dążył do dokładnej realizacji swojej wizji tego filmu.

W podobnym duchu wypowiada się także Agnieszka Grochowska, która gra w również w "Magicznym drzewie", którego premiera przewidziana jest w tym roku: - Ja lubię, gdy reżyser dobrze wie, co chce osiągnąć, do jakiego celu zmierza i umie jasno to komunikować i taki właśnie jest Andrzej Maleszka. Ma swoje wizje, pomysły, często zaskakujące dla reszty ekipy i konsekwentnie dąży do ich realizacji.

Andrzej Maleszka jest twórcą osobnym w Polsce. Konsekwentnie kręci filmy dla młodych widzów. Szuka nowych tematowi form. Przyznaje się, że chce kręcić filmy, które są jednocześnie baśniami i opowieściami o realnym życiu. - Myślę, że sposób, w jaki łączę baśniowość i prawdę, jest czymś nowym - mówi wprost reżyser. I w tym tkwi klucz do sukcesu. A że jest człowiekiem sukcesu świadczy nie tylko nagroda Emmy, odpowiednik Oscara, ale cała kolekcja medali, statuetek, dyplomów, którymi obsypane były wcześniej inne filmy i sztuki teatralne, które osobiście reżyserował.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji